Tele-Hity Filmosfery (16.10.-22.10.2015)
Katarzyna Piechuta | 2015-10-18Źródło: Filmosfera
Niedziela (18.10), TV Puls, 20:00

Django (2012)

Produkcja: USA
Reżyseria: Quentin Tarantino
Obsada: Jamie Foxx, Christoph Waltz, Leonardo DiCaprio, Samuel L. Jackson, Walton Goggins

Opis: Tytułowym bohaterem filmu jest Django (Jamie Foxx), wyzwolony czarnoskóry niewolnik, który pod skrzydłami niemieckiego dentysty Schultza uczy się fachu łowcy nagród. We dwóch wyprawią się po żonę Django, która jest niewolnicą bezwzględnego plantatora Calvina Candie (Leonardo DiCaprio).

Rekomendacja Filmosfery: Quentin Tarantino to jedna z najbardziej kolorowych postaci Hollywood  już od dwudziestu lat, kiedy to w 1994 roku słynny reżyser nakręcił przełomowe „Pulp Fiction”. Kolejne jego obrazy kojarzone były głównie z kinem gangsterskim i akcji – aż do „Bękartów wojny” i „Django”. Oba filmy okazały się strzałem w dziesiątkę. Tarantino, z lubością oglądający w młodości westerny, postanowił nakręcić własny obraz spod znaku tego gatunku. Efekt? Chyba niezły, bo ciężko mi wskazać na jakieś słabsze strony „Django”. Ten obraz broni się pod każdym względem. W historii kina nakręcono tyle westernów, że niełatwo o cokolwiek oryginalnego w tym gatunku. Tymczasem „Django” tchnie świeżością, a fabuła jest na tyle wciągająca, że prawie trzygodzinny seans ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Scenariusz autorstwa Tarantino jak zwykle obfituje w świetne dialogi i niepozbawiony jest inteligentnego, czarnego humoru. Odtwórcy głównych ról, Christoph Waltz, Jamie Foxx i przede wszystkim Leonardo DiCaprio, serwują nam aktorski majstersztyk. Na uwagę zasługują również zdjęcia – praca kamery została fenomenalnie wprost przystosowana do gatunku filmowego. Wiele kadrów czy szybkich przybliżeń przywodzi na myśl legendarną „dolarową” trylogię Sergio Leone. W końcu, last but not least – muzyka. Tak dobrej ścieżki dźwiękowej dawno nie słyszałam, a takie utwory jak „Django”, „Freedom” czy „Who Did That To You?” chyba nigdy mi się znudzą. Fani Tarantino zapewne uznają cały ten opis za niepotrzebny, bo „Django” dawno już widzieli i nie trzeba ich było namawiać na wyprawę do kina. Chciałabym jednak tym zestawem superlatyw zachęcić do obejrzenia „Django” tarantinowskich sceptyków, dlatego że ten film rzuca nowe światło na dawno zapomniany gatunek, jakim jest western. Podobnie było w przypadku „Piratów z Karaibów” i filmów o piratach. Jak się zatem okazuje, warto eksperymentować. Oby tak udanych, tarantinowskich i nie tylko, reżyserskich eksperymentów było więcej.


Poniedziałek (19.10), TVP 1, 23:00

Poradnik pozytywnego myślenia (2012)

Produkcja: USA
Reżyseria: David O. Russell
Obsada: Bradley Cooper, Jennifer Lawrence, Robert De Niro, Julia Stiles, Chris Tucker

Opis: Pat Solitano (Cooper) nie jest zwykłym facetem i ma papiery, którymi może to udowodnić. Po ośmiu miesiącach terapii wraca do rodzinnego domu, by zacząć od nowa w ramach filozofii „pozytywnego myślenia”. Jego konsekwentna strategia zmienia się, gdy poznaje intrygującą dziewczynę z sąsiedztwa, Tiffany (Lawrence). Wzajemna niechęć pary ekscentryków przeradza się w niespodziewaną więź, a wszystkie dotychczasowe plany mogą stać się jedynie nieważnymi wspomnieniami.

Rekomendacja Filmosfery: „Poradnik pozytywnego myślenia” to przede wszystkim film o normalności. Widzimy na ekranie Pata, który nie potrafi opanować wybuchów gniewu i jest impulsywny. Widzimy też jego ojca, zapalonego fana futbolu amerykańskiego, odprawiającego swoje małe, magiczne rytuały, mające na celu przynieść zwycięstwo jego ukochanym Orłom. I widzimy również Tiffany, lekko stukniętą dziewczynę po przejściach, która intryguje swoją bezpośredniością. Wszyscy mają swoje natręctwa, czasem zachowują się nieadekwatnie do sytuacji, ale właśnie przez to są autentyczni, niczego nie udają – po prostu są sobą, razem ze wszystkimi swoimi dziwactwami. Jaki płynie z tego morał? Taki, że każdy z nas ma swoje „odchyły” – nie tylko bohaterowie „Poradnika pozytywnego myślenia” – choć nie każdy się do tego przyznaje. Mimo iż film jest komediodramatem, to w moim odczuciu więcej w nim komedii, niż dramatu. Przygnębiające tematy stanowią raczej tło, bowiem na pierwszy plan wysuwa się… pozytywne myślenie. Excelsior! – tym hasłem główny bohater zdaje się motywować do działania nie tylko siebie, ale i widzów. Podstawowym atutem filmu, oprócz fabuły, jest bardzo dobra gra aktorska. Bradley’owi Cooperowi udało się wyeksponować wnętrze swojej postaci i z powodzeniem odegrać rolę faceta z problemami, co nie jest łatwym zadaniem. Świetnie spisała się również Jennifer Lawrence, która perfekcyjnie gra emocjami, przechodząc od melancholii i zadumy w jednej chwili, do wybuchu gniewu w następnej. Aktorską wisienką na torcie jest jednak Robert De Niro. Ten gigant kina najlepsze role ma już raczej za sobą, jednak nadal każda wykreowana przez niego postać jest niezwykle realistyczna. A sam reżyser, David O. Russell, „Poradnikiem pozytywnego myślenia” pokazał, że odnajduje się w różnych gatunkach filmowych. Warto zatem śledzić kolejne jego filmy i, idąc w ślad za głównym bohaterem filmu, nastrajać się pozytywnie. Excelsior!


Wtorek (20.10), TVP Kultura, 15:25

Wino truskawkowe (2008)

Produkcja: Polska, Słowacja
Reżyseria: Dariusz Jabłoński
Obsada: Jiří Macháček, Marian Dziędziel, Zuzana Fialová, Mieczysław Grąbka, Cezary Kosiński

Opis: „Wino truskawkowe” wprowadza nas w magiczny świat prawdziwego środka Europy. Miłość, zbrodnia, pokuta są tu naturalnymi składnikami życia, tak jak pory roku, odlatujące ptaki czy szum górskiego potoku. Główny bohater Andrzej, porzuca wielkomiejskie życie i przenosi się na galicyjską prowincję, aby tam odnaleźć wewnętrzny spokój i harmonię. Mała mieścina, w jakiej się znalazł, rządzi się swoimi niezmiennymi prawami. Komendant policji od lat jest tu ciągle ten sam, mężczyźni przesiadują w knajpie nad kuflem piwa, a w niedzielę wszyscy idą na mszę. Jest też lokalna piękność, Słowaczka Lubica, w której kocha się pół miasteczka, a ona kusi swymi wdziękami niczym Malena z filmu Giuseppe Tornatore.

Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): „Wino truskawkowe” to z pozoru wręcz idealny film na lato. Oniryczno-magiczna, trudna do uchwycenia atmosfera, piękne krajobrazy polsko-słowacko-ukraińskiego pogranicza, miłość, zbrodnia, duchy i wino… Wszystko to jednak jest okraszone realnymi ludźmi i metafizycznymi pytaniami. Ta mieszanka sprawia, że „Wino truskawkowe” zdaje się być bajką, magiczną przypowieścią, trochę smutną, trochę wesołą, trochę romantyczną i trochę straszną. Niezwykle to wciągające tak dla ducha, jak i dla oka, bo zdjęcia Bieszczad Tomasz Michałowskiego dopełnione muzyką Michała Lorenca przenoszą nas w jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie.  


Wtorek (20.10), TVN 7, 20:00

Prestiż (2006)

Produkcja: USA, Wielka Brytania
Reżyseria: Christopher Nolan
Obsada: Hugh Jackman, Christian Bale, Michael Cane, Piper Perabo, Scarlett Johansson

Opis: Opowieść o dwóch konkurujących ze sobą iluzjonistach, dla których zazdrość o sukcesy przeciwnika staje się obsesją popychającą do oszustw i innych czynów mających niebezpieczne i śmiertelne konsekwencje. Od pierwszego spotkania Robert Angier (Hugh Jackman) i Alfred Borden (Christian Bale) zaczynają ze sobą rywalizować. Początkowo przyjazne współzawodnictwo przeradza się w zażartą walkę. Bohaterowie stają się śmiertelnymi wrogami, co zaczyna zagrażać życiu ich samych oraz osób z ich otoczenia.

Rekomendacja Filmosfery: „Prestiż” przenosi nas w świat przełomu XIX i XX wieku, kiedy ludzkość przeżywała zachwyt nad kolejnymi, coraz bardziej zadziwiającymi cudami nauki. Wszelkiego rodzaju iluzjoniści przenosili publiczność niejako do innego wymiaru – pełnego magii i rzeczy niepojętych. Jednak Christopher Nolan nie pozwala widzom zbyt długo fascynować się występami Roberta Angiera (Hugh Jackman) i Alfreda Bordena (Christian Bale), lecz pokazuje to, co dzieje się po drugiej stronie sceny. A kulisy iluzjonistycznych przedstawień potrafią być przerażające. Główni bohaterowie, zażarcie ze sobą konkurujący najwięksi rywale, stopniowo popadają w coraz większą wzajemną nienawiść. Ich obsesja w dążeniu do bycia najlepszym, niszczy ich obu. Pod przykrywką iluzjonistycznych sztuczek Christopher Nolan rysuje zatem portrety osób, które całe swoje życie podporządkowują dążeniu do perfekcjonizmu. Hugh Jackman i Christian Bale serwują nam aktorską ucztę, a apetyt rośnie w miarę jedzenia… tudzież oglądania. Polecam każdemu ten fascynujący obraz obnażający słabości i mroczne strony ludzkiego charakteru.


Czwartek (22.10), TVN 2, 23:05

W imię… (2013)

Produkcja: Polska
Reżyseria: Małgorzata Szumowska
Obsada: Andrzej Chyra, Mateusz Kościukiewicz, Łukasz Simlat, Maja Ostaszewska, Maria Maj

Opis: Ksiądz Adam (Andrzej Chyra) obejmuje nową parafię i organizuje ośrodek dla młodzieży niedostosowanej społecznie. Szybko przekonuje do siebie ludzi energią, charyzmą i otwartością. Przyjaźń z miejscowym outsiderem (Mateusz Kościukiewicz) zmusi kapłana do zmierzenia się z własnymi problemami, przed którymi kiedyś uciekł w stan duchowny.

Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): „W Imię...” reklamowane było przez dystrybutora jako komentarz Szumowskiej do obecnej sytuacji w Kościele, związanej z homoseksualizmem i pedofilią wśród księży. Taka jest również główna idea i punkt założenia produkcji reżyserki, przedstawiającej w swoim filmie duchownego walczącego ze swoimi słabościami oraz popędami seksualnymi. Szumowska niemal od początku umiejętnie buduje autorytet głównego bohatera, Jana Bosko naszych czasów, oddanego walce o przyszłość i naprawę moralną trudnej, skreślonej przez społeczeństwo młodzieży. Na uwagę zasługuje przede wszystkim genialne aktorstwo Andrzeja Chyry, tworzącego prawdopodobnie najciekawszą kreację polskiego kina ostatnich lat. Aktor w doskonały sposób oddaje zarówno sceny wymagające minimalizmu, grania spojrzeniem, mającym znacznie większą wymowę niż rozbudowane dialogi. „W Imię…” miało wszelkie predyspozycje, by zapisać się do annałów polskiej kinematografii. Czego jednak zabrakło artystce? Pewnej fabularnej konsekwencji, błyskotliwości i co ciekawe, konserwatywności ideowej. Niemniej, „W Imię…” to najodważniejszy, najlepiej nakręcony i najbardziej szokujący polski film ostatnich lat. To pozycja obowiązkowa dla każdego konesera polskiej kinematografii.