Spotkanie z twórcami filmu "Każdy ma swoje lato"
Ewa Balana | 2021-03-11Źródło: Filmosfera, foto Ewa Balana
Ledwie zdążyliśmy się ucieszyć, że wzięliśmy udział w pierwszym w tym roku pokazie specjalnym w warszawskim kinie Elektronik, a już w czwartek okazało się, że wszystkie kina w województwie mazowieckim będą na kolejne dwa tygodnie zamknięte. Pokaz i towarzyszące mu spotkanie z twórcami obrazu "Każdy ma swoje lato" były okazją do zobaczenia niezwykłego filmu i poznania okoliczności jego powstania.

Jest to pełnometrażowy debiut cenionego dokumentalisty Tomasza Jurkiewicza. Film został wyróżniony na 45. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w konkursie Filmów Mikrobudżetowych. Polski Instytut Sztuki Filmowej przyznał na tę produkcję 700 tys. złotych, czyli był to właśnie mikrobudżet. Skromne finansowanie nie przeszkodziło w tym przypadku powstaniu dobrego, kameralnego, interesującego filmu. Pomysł na scenariusz powstał przed laty, kiedy Tomasz Jurkiewicz studiował w Szkole Wajdy. Od tamtej pory opowieść stopniowo ewaluowała, aż nabrała aktualnego kształtu w formie scenariusza Tomasza Jurkiewicza i Piotra Janusza. Akcję filmu umieścił scenarzysta i reżyser w Trzebini. Tam się wychował i nadal odwiedza to miejsce, gdyż mieszkają tam jego krewni i znajomi. Nie jest to jednak film autobiograficzny.



"Każdy ma swoje lato" to kameralna opowieść o młodzieńczym buncie, wchodzeniu w dorosłość, pierwszej miłości, skrywanych rodzinnych tajemnicach i obowiązkach wobec bliskich. Do Trzebini przyjeżdża latem młoda, niezależna, zbuntowana dziewczyna. Jej przybycie burzy dotychczasowy spokój niektórych mieszkańców. Agata zostaje zatrudniona jako kucharka na oazie. Poznaje pewną trzyosobową, trzypokoleniową rodzinę - siedemnastoletniego Mirka, który jest nią zauroczony, jego matkę - organistkę miejscowego kościoła i jej ojca, zarazem dziadka Mirka - Ksawerego, który cierpi na demencję. To właśnie dziadek zostaje wykorzystany przez Mirka do lepszego poznania Agaty. Starszy pan widzi w niej bowiem kochankę z młodości. Akcja filmu dzieje się niespiesznie w ciekawych zakątkach Trzebini, gdzie oprócz wielkich kominów znajdują się ładne, malownicze miejsca, jak np. zalew.



Na pokaz przedpremierowy w Elektroniku, który odbył się 9 marca br., przybyła większa część ekipy filmowej z reżyserem Tomaszem Jurkiewiczem, producentką Magdaleną Sztorc i aktorami odgrywającymi w filmie główne role na czele. W rozmowie po projekcji wzięli udział: Tomasz Jurkiewicz, Magdalena Sztorc, aktorzy: Anita Poddębniak, Sandra Drzymalska i Nicolas Przygoda oraz kompozytor muzyki Szymon Wysocki.

Producentce Magdalenie Sztorc na samym początku pracy ze scenariuszem spodobała się szczerość zawarta w tekście i to, że historia zamykała się w jednej lokalizacji. Reżyser wspominał obsadę ról. Od początku wiedział, że dwie główne role kobiece są dla Anity Poddębniak i Sandry Drzymalskiej. Długo dość trwały poszukiwania młodego aktora do roli Mirka. Nicolas Przygoda ("Plac zabaw", "Wilkołak") uczeń technikum, miał już doświadczenie aktorskie, ale wydawał się reżyserowi za bardzo wysportowany i zbyt pewny siebie, musiał więc popracować nad "zdejmowaniem z siebie atrakcyjności". Młody aktor wspominał zabawne żarty na planie z tym właśnie związane. Kompozytor muzyki  Szymon Wysocki opowiedział z kolei o powstaniu ścieżki dźwiękowej, która na ekranie jest czymś w rodzaju spoiwa tej opowieści. Reżyser od początku chciał, by było to tango. Całą muzykę autor nagrał samodzielnie z wyjątkiem skrzypiec, na których zagrał Carlos Martinez Anaya. Szymon Wysocki zagrał na wielu instrumentach m.in. na klarnecie, akordeonie, banjo, fortepianie, marimbie, flecie prostym, a nawet na instrumentach - zabawkach dziecięcych. W efekcie powstała naprawdę ciekawa, wpadająca w ucho muzyka. W filmie są też dobre dialogi i spora dawka humoru.

Filmowy dom organistki Stasi to w realu dom wujka reżysera, w którym nocowali też aktorzy, grający członków rodziny. To oni mieli pierwsi próby, by jako filmowa rodzina zgrali się ze sobą. Sandra Drzymalska przybyła na próby później. Plan zdjęciowy trwał dwadzieścia dni i był dla aktorów i twórców niesamowitą przygodą.

Film wchodzi na ekrany kin 12 marca 2021 roku, w województwach mazowieckim i lubuskim będzie można go zatem oglądać na wielkim ekranie tylko w nadchodzący weekend. A warto!