„Każdy oddech Twój” to trzeci film pełnometrażowy reżysera „Terminalu” i „Inheritance”, Vaughn’a Steina. Scenariusz stworzył David Murray. W samym obrazie pojawili się Casey Affleck, Michelle Monaghan, Sam Claflin i India Eisley. Jest to klasyczny thriller, z dobrze dobraną muzyką i aktorstwem szytym na miarę potrzeb. To aktualna i wciągająca opowieść o tym, jak jedna rzecz może przewrócić nasze życie do góry nogami, tym samym czyniąc zaistniałe zmiany nieodwracalnymi.

Casey Affleck, zapamiętany z głośnej roli w „Manchester by the Sea”, w filmie Steina gra psychiatrę, Philipa Clarka, który stracił pacjentkę w tragicznych okolicznościach. Postać wydaje się być bardzo melancholijna, oddalona od rzeczywistości, nieobecna. Wyobcowanie to widoczne jest przede wszystkim w relacjach rodzinnych mężczyzny, którego żona, Grace (Michelle Monaghan) i córka Lucy (India Eisley) są jakby elementami układanki w życiu Philipa, ale nic do końca do siebie nie pasuje. Pomiędzy bohaterami znajduje się przepaść, spowodowana pewnym tragicznym wydarzeniem z przeszłości, które na zawsze odmieniło ich losy. Bolesna rana nigdy nie została zagojona, a członkowie rodziny oddalili się od siebie. W pięknej posiadłości z basenem są raczej lokatorami, niż rodziną. Dodatkowo, Philip ciągle jest oderwany od rzeczywistości. Tak naprawdę jest „tu i teraz” jedynie podczas sesji terapeutycznych z pacjentami.

Nieoczekiwany zwrot w życiu i karierze psychiatry, wpływa także na losy Grace i Lucy. Po śmierci jednej z pacjentek Philipa, pojawia się mężczyzna, James Flagg. Jest urzekający, inteligentny i przyciągający. Obsadzenie Sama Claflina w tej roli było strzałem w dziesiątkę! Przyjemnie obserwuje się studium jego postaci. Aktor znany jest szczególnie z roli w „Love, Rosie”, „Enoli Holmes” czy „Mojej kuzynki Racheli”. W produkcji jak najbardziej spełnił swoją funkcję. Nic więc dziwnego, że szybko przekonał do siebie odrzuconą i zdruzgotaną Grace, która od dłuższego czasu nie może znaleźć ukojenia. Życie dla niej po prostu się toczy. Przejawy dawnej świetności, kiedy była szczęśliwą osobą, obserwuje się jedynie na spotkaniach z przyjaciółmi, gdzie bohaterka zapomina o szarej rzeczywistości i nieznośnym bólu, który mogłaby jedynie złagodzić bliskość z drugą osobą. Aktorka znana jest z wielu produkcji – m.in. „Świętej Judy” i „Zniknięcia Sidneya Halla”. W thrillerze odegrała swoją partię bez zarzutu.

Obecna sytuacja również nie pomaga borykającej się z problemami dojrzewania, Lucy (India Eisley). Dziewczyna w nagłym pojawieniu się uroczego Jamesa, widzi szansę ucieczki od niepowodzeń i doskwierającego smutku, a przede wszystkim wreszcie znajduje kogoś, kto ją rozumie.

Film, pomimo przewidywalnej fabuły, jest ciekawy i wzbudza napięcie. Początek obrazu intryguje, wprowadza mroczny klimat. Na uwagę zasługują perfekcyjne zdjęcia dla tego rodzaju produkcji. Następnie, pojawienie się Sama Claflina w roli Jamesa przyspiesza zwrot akcji. Postać odnosi wrażenie poczytalnej, uważnej, w każdej scenie magnetyzuje widza, bawi się nim i manipuluje. Choć wiemy dokąd ta droga prowadzi, ochoczo nią idziemy i chcemy wierzyć w czystość i niewinność mężczyzny. Jego urok zniewala widza. Bohater jest przyjazny, wyrozumiały, współczujący, ale ma też inne cechy, które ujawniają się w filmie.

Film w prosty sposób przedstawia istotę bliskości drugiego człowieka. Pokazuje, że niedoleczone rany są największym znamieniem. Nic więc zaskakującego w poszukiwaniu tego, czego nam najbardziej brakuje w życiu. Pozorna normalność i poczytalność mogą okazać się największą mistyfikacją, błędem, z którego nie można się wyplątać. Chęć wpuszczenia odrobiny radości i zrozumienia do swojego świata, może skończyć się tragicznie.

Thriller jest modelowy, wszystkie jego elementy układają się w logiczną całość. Zupełnie nie przeszkadza przewidywalność ukazana w filmie. Obraz odbiera się przyjemnie. Jest to ciekawe i wciągające kino, nie tylko dla miłośników gatunku.