duża fotografia filmu Dziedzictwo. Hereditary
Miniatura plakatu filmu Dziedzictwo. Hereditary

Dziedzictwo. Hereditary

Hereditary

2018 | USA | Dramat, Horror, Mystery, Thriller | 126 min

Spuścizna klasyczna: słuchaj się matki (?)

Ari Aster w swoim pełnometrażowym debiucie zaproponował odświeżenie formatu horroru, który świecił swoje triumfy kilka dekad temu. Skoro jednak srebrny ekran prezentuje „American Horror Story” (od 2011) Ryana Murphy’ego i Brada Falchuka, a Agnieszka Holland podjęła się reżyserii nowej wersji „Dziecka Rosemary” (2014) jako miniserialu, warto poznać nowe spojrzenie na nieoczywisty tutaj kult diabła.


Otwarcie filmu nekrologiem jest intrygującym i nowatorskim podejściem. Aster nie stronił jednak od chwytów znanych fanom horroru, jak niespójne odbicie w lustrze czy przemieszczanie się bohaterki po suficie.


Niespieszna akcja pozwala poznać bohaterów, czyli rodzinę Grahamów: Annie (Toni Collette), Steve’a (Gabriel Byrne), ich syna, Petera (Alex Wolff) i córkę, Charlie (Milly Shapiro). Annie wydaje się być typową artystką: skupioną na swoich makietach, dużo czasu spędza w pracowni, skrupulatnie łącząc miniaturowe elementy, które odzwierciedlają sytuacje z jej życia, włączając w to chorobę matki. Steve jest zdroworozsądkowym, wspierającym małżonkiem, Peter skupia się na paleniu zioła a Charlie żyje w swoim świecie. Aster prowadzi narrację często przyjmując punkt widzenia jednego z członków rodziny. W przypadku dziewczynki są to pytania o śmierć i obawa, kto zajmie się nią po śmierci matki. Relacje dzieci z matką są kluczowe – to oś filmu, w dużej mierze skupionego wokół żałoby, jednak reżyser tworzy wokół tego stanu emocjonalnego całą fabułę, gdzie uczucia to tylko punkt wyjścia do przeżywania (kolejnego) horroru.


Wprowadzeniem w spirytyzm jest podręcznik, który Annie odziedziczyła po rodzicielce. Pojawiające się tajemnicze słowa na ścianie wydają się być niezauważone przez bohaterów, widz zyskuje wiedzę niedostępną osobom dramatu rozgrywanego w domu. Aster sprawnie zwraca uwagę odbiorców na wisiorek, w którym została pochowana głowa rodu oraz jaki nosi jej córka, o charakterystycznym wzorze pojawiającym się także w kluczowych momentach dla rozwoju akcji. Dbałość o szczegóły pozwala na snucie domysłów i próbę przewidzenia wydarzeń, jednak twórca nie zawsze korzysta z własnych tropów, do których zaliczyć można ulotkę o seansach spirytystycznych. Do wywoływania duchów i podjęcia kontaktu ze zmarłą namawia Annie Joan (Ann Dowd) poznana na spotkaniu dla osób przeżywających stratę bliskich.


Joan jest sekretem Annie, nie jedynym w gronie rodzinnym. Każda z osób ukrywa przed resztą domowników ważne sprawy: grupę wsparcia pod pozorem seansów, ale kinowych; zbezczeszczony grób jako problemy z rachunkiem, uzależnienie i niezdrową fascynację martwym zwierzęciem. Brak zaufania pomiędzy bliskimi prowadzi do izolacji oraz powoduje wybuch Annie, jednak ujawnienie jej stanu psychicznego nie powoduje katharsis u nikogo.


Warto zwrócić szczególną uwagę na genialne kadry Pawła Pogorzelskiego. Ujęcia kamery często odzwierciedlają stany emocjonalne bohaterów przyjmując ich punkt widzenia, jak spojrzenie Pete’a przez witraż, płynny ruch kamery ukazujący makietę domu sugeruje niestabilność autorki miniatury, czy za sprawą równie iluzorycznego zdjęcia babci na pogrzebie, jakby seniorka rodu siedziała na kanapie czekając na rozmowę zestawione z jej ciałem w trumnie stanowią drastyczny kontrast i budują niepokój. Pogorzelski doskonale współtworzy atmosferę filmu dzięki obrazom ukazującym perspektywę Grahamów. Operator świetnie też wprowadza widzów w miejsce akcji, za pomocą najazdu kamery na detal miniatury Annie, która podczas zbliżenia obiektywu zmienia się w plan i przeistacza w miejsce akcji – to nie tylko umowność budząca skojarzenie z manifestem Larsa von Triera i Dogmy 95, ale także intertekstualne odniesienie do „Szeptów” („The Awakening”) Nicka Murphy’ego z 2011 roku.


Zdolnego autora zdjęć wspierają równie utalentowani montażyści. Dzięki przejściom Jennifer Lame i Luciana Johnstona, udziela się stan niepokoju. Nagłe i szybkie cięcia wytrącają z równowagi, ale nie tworzą dystansu do przedstawianej historii. Zwłaszcza gwałtowna zmiana z nocy w dzień podkreśla paranoiczną atmosferę w posiadłości rodziny. Ekipę wspierają równie świetni dźwiękowcy. Lewis Goldstein, Michael Miller, Steven C. Laneri, Tom Ryan i Jerrell Suelto sprawnie budowali napięcie wzrastającym niepokojącym dźwiękom; nieoczekiwaną, przedłużającą się ciszą czy kląskaniom, umiejętnie budując grozę, co zbliżyło twórców do Oscarowej ekipy „Egzorcysty” (1973) Williama Firedkina w składzie: Richard King, Michael Minkler, Christopher Newman i Gary Rizzo.


Na uznanie zasługuje przede wszystkim doskonała Toni Collette. Mimiczność aktorki to kunszt jej grania i koronuje starania całej ekipy filmowej, by produkcja odniosła sukces na gruncie skutecznego wprowadzania niepokoju i budowania grozy w każdej kolejnej scenie. Aktorka świetnie przedstawiła stan emocjonalny postaci dzięki odpowiednio dawkowanej ekspresyjności. Collette równie wiarygodnie zagrała typową artystkę, dla której sztuka zajmuje pierwsze miejsce, natomiast rodzina, choć równie ważna, musi walczyć o uwagę. Sztuka została przedstawiona w horrorze jako równoległy bohater ważny dla przebiegu akcji, odzwierciedlając psychikę Grahamów. Aster wprowadził obok spirytyzmu kolejny aspekt  wykorzystywany w gatunku – somnambulizm. Lunatykowanie Annie wiąże się także z oniryzmem. Przestrzeń snu w horrorze to oczywiście koszmary, które nierzadko ulegają urzeczywistnieniu, co pozwoliło twórcom stopniowo budować napięcie.


Gabriel Byrne również sprawdził się w gatunku, jak i portretowanej roli ojca. Pozornie stonowany, nie jest jednak pozbawiony emocji wobec straty. Wspiera żonę, dostrzega także moment załamania. Steve próbuje podejmować działania, a jednak wydaje się, że akcja dzieje się obok niego. Byrne fantastycznie pokazuje kolejne etapy przejmowania się jego postaci i próbę podjęcia scalenia rozbitej rodziny, jednak nie ma charyzmy artystki, a jego wątpliwości i budzący się brak zaufania do żony ma swoje konsekwencje.


Alex Wolff jako Peter ujawnia swoje zdolności dopiero w drugiej połowie filmu. Starszy brat Charlie jest tak samo zagubiony w relacjach z matką, jak młodsza siostra i nie potrafi wyjść poza rolę bezradnego dziecka. Aktor dobrze wykonał swoje zadanie tworząc postać młodego chłopaka przerażonego sytuacją rodzinną, równie biernego co ojciec, emocjonalnie przypomina matkę, tak samo bezbronny jak Charlie, przypieczętowuje swój los stając się marionetką sił zła, jak reszta rodziny.


Milly Shapiro niezwykle dojrzale ukazała swoją bohaterkę, kreując Charlie na wycofaną i lekko zdziwaczałą dziewczynkę. Kamera skupiona na jej działaniach pozwala oczekiwać od fabuły, że Shapiro odegra rolę nie tyle równie ważną, jaką miała do odegrania młoda aktorka, ile zbliżoną do pierwszoplanowej Annie, zwłaszcza, że obie aktorki miały doskonałą mimikę, co znalazło swoje przełożenie na odbiór postaci.


Należy podkreślić, że Aster doskonale ujął relacje rodzinne pomiędzy dojrzałymi rodzicami a młodszym pokoleniem także dzięki odpowiedniej obsadzie, odchodząc od wszechobecnych w produkcjach głównie amerykańskich nieudanych wyborów castingowych, gdzie trudno rozróżnić funkcje postaci pełnionych w rodzinie za sprawą poprawionej chirurgicznie urody matek oraz ojców.


Ann Dowd również przyczyniła się do uznania obsady za idealnie dobraną. Kreacja Joan pozwala na snucie domysłów, zwłaszcza, że Aster jako scenarzysta sprytnie podsuwa trop co do wagi postaci, jednak nie do końca korzysta z własnych wskazówek, co prowadzi do lekkiego rozczarowania zakończeniem.


Historię można było rozwiązać na kilka innych sposobów. Pomimo rozbudowanego wstępu wprowadzającego widza we właściwą akcję, pojawiają się skróty, które mogłoby poprowadzić fabułę inaczej niż zadecydował scenarzysta i reżyser w jednej osobie. Kiedy Annie wyjawia rodzinie, że jest medium, brakuje choćby retardacyjnych przebić umożliwiających przyjęcie takiego wyznania za faktyczne; bohaterka informuje męża i syna o udanym seansie, ale przeprowadza go ponownie; nie dowiadujemy się, jak zginął pupil rodziny ani co oznacza tajemniczy trójkąt na podłodze pod łóżkiem nestorki rodu, chociaż na jej córce nie wydaje się robić żadnego wrażenia. Taki zabieg wyjaśnia zdarzenia z perspektywy czasu, ich pełny obraz uzyskujemy dopiero w domku na drzewie. Aster odświeżył formułę horroru satanistycznego, aczkolwiek o wiele więcej zyskałby gatunek, gdyby twórca pozostał w sferze dramatu o żałobie.
Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
22-06-2018 (Polska)
21-01-2018 (Świat)
5,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos