duża fotografia filmu Juliusz
Miniatura plakatu filmu Juliusz

Juliusz

2018 | Polska | Komedia | 97 min

Przygody Everymana

Monika Raczyńska | 13-09-2018
Absurdy polskiej rzeczywistości ukazane w krzywym zwierciadle, duża dawka humoru, drastycznie zaskakujące zwroty akcji oraz kilka powodów do wzruszeń – a to wszystko wyważone i w doskonałych proporcjach.

Kto oczekuje lekkiej, łatwej i przyjemnej komedii w stylu „Planety singli” może być zawiedziony. Kto chce doświadczyć czegoś nowego odnośnie polskich komedii, powinien z „Juliuszem” czym prędzej się spotkać. Jest to film niezwykle świeży i bezkompromisowy, który balansując między komedią a dramatem – w stronę którego opowieść zmierza zwłaszcza w drugiej połowie, przełamuje schematy kina gatunkowego. Zniuansowane i wyczulone na subtelne zmiany nastroju, aktorstwo Wojciecha Mecwaldowskiego, który wcielił się w tytułową postać, to niewątpliwy atut filmu. Już sama czołówka, a następnie konsekwentnie realizowany motyw zabawnych wstawek rysunkowych wplecionych w filmową narrację, przydają produkcji oryginalności. Taki zabieg jest tu jak najbardziej na miejscu, ponieważ główny bohater jest nauczycielem plastyki, który czasem też sam rysuje, ale utrzymuje to w tajemnicy przed światem. Do czasu. Talent odziedziczył prawdopodobnie po ojcu – malarzu. W tej roli wystąpił Jan Peszek, który przy minimum użytych środków, potrafi uzyskać maksimum wyrazu. Ojciec Juliusza rozkwit kariery ma już raczej za sobą, ale pogarszający się stan zdrowia, nie przeszkadza mu w korzystaniu z uroków życia. Artysta zdaje się przeżywać drugą młodość. Nie gardzi alkoholem i towarzystwem, nie zawsze pięknych w klasycznym rozumieniu tego terminu, kobiet. Juliusz próbuje wpłynąć na styl życia ojca, skłonić go do ograniczenia ryzykownych przyjemności, ale na wyrzuty syna, ojciec odpowiada pytaniem: „Gdybym był zawodnikiem dobiegającym do mety, to kazałbyś mi przyspieszyć czy zwolnić?”. Na to pytanie nie ma właściwej odpowiedzi.

Mimo wszystko Juliusz troskliwie się ojcem opiekuje. Rutynę jego codzienności (oprócz prywatek organizowanych przez niesfornego rodzica) urozmaica znajomość z Rafałem – znany ze sceny polskiego stand-upu i spektakli komediowych, Rafał Rutkowski. Jest on specem od znajdowania osobliwych prac dorywczych, w których Juliusz mu czasem towarzyszy.  I pewnie bohater tkwiłby dalej w monotonii swojego niezbyt satysfakcjonującego życia, gdyby na jednym z luksusowych bankietów, nie poznał uroczej doktor weterynarii, Doroty. W ten sposób rozpoczyna się wątek romantyczny, który staje się impulsem dla przemiany bohatera oraz wnosi sporą dawkę dramaturgii i motywów rodem z kina gangsterskiego. 

Scenariusz „Juliusza" powstał w wyniku współpracy popularnych stand-uperów Abelarda Gizy i Kacpra Rucińskiego z Łukaszem Światowcem i producentem między innymi „Planety singli”, Michałem Chacińskim. Film obfituje w liczne gagi – sytuacje i absurdy z polskiego podwórka, niebanalne, dobrze rozpisane dialogi i świetne role epizodyczne. Na ekranie pojawia się Andrzej Chyra, Maciej Stuhr, Krzysztof Materna, czy reżyser Jerzy Skolimowski w roli charyzmatycznego typa spod ciemnej gwiazdy. Jest też parę sław polskiego show-biznesu, które mają w filmie swoje cameo. Krystyna Janda, Izabela Trojanowska, czy Monika Olejnik pokazują, że nie brakuje im poczucia humoru i dystansu wobec własnej legendy. Kolejnym walorem filmu jest lokalizacja – „Juliusz” kręcony był w Żyrardowie, co pozwala cieszyć się nieodkrytym dotąd, urokiem tego miejsca. Równocześnie jest to lokacja bardzo uniwersalna, co sprawia, że historia mogła wydarzyć się „gdzieś w Polsce”. Z kolei, klimatyczne, nieco przykurzone i zużyte wnętrza, dobrze korespondują z doświadczonymi przez życie bohaterami i ich artystycznymi aspiracjami.

Aleksander Pietrzak to zaledwie dwudziestopięcioletni reżyser, który – mimo iż jest to jego pełnometrażowy debiut, zdążył już wykształcić indywidualny styl opowiadania. Kto widział jego krótkie metraże, takie jak nagradzane na licznych festiwalach, „Mocna kawa wcale nie jest taka zła”, czy „Ja i mój tata”, zna już charakterystyczny, czasem lawirujący między dobrym smakiem i konsternacją, humor oraz błyskotliwe dialogi. W „Juliuszu” dowcip jest bardzo wyrazisty, czasem zbliża się do niebezpiecznej granicy zażenowania, jednak patrząc z perspektywy całości filmu, tej granicy nie przekracza. Wspólny dla wymienionych produkcji jest także powracający nieustannie wątek relacji ojca i syna, gdzie syn zdaje się być bardziej dojrzały od własnego rodzica. Zakończenie „Juliusza”  daje nutkę nadziei, że kolejna ojcowsko-synowska relacja ma szansę być nieco lepsza. Sam film przywraca zaś wiarę w polską komedię, która pod płaszczykiem zabawy niesie głębsze treści – bawi, ale i porusza. 

4,0
Ocena filmu
głosów: 2
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos