„Spadająca gwiazda” to piąty pełnometrażowy film duetu komików: Dominique’a Abela i Fiony Gordon. Od kilkudziesięciu lat para ta pracuje razem. Zaczynali od spektakli teatralnych, później tworzyli krótkie metraże, następnie rozwinęli swoją działalność. Wypracowali sobie własny, rozpoznawalny styl, który znacząco odbiega od ogólnych trendów we współczesnej kinematografii. Ich filmy zdają się być kręcone w starym stylu, przypominającym te z Busterem Keatonem, czy przygody Flipa i Flapa. W jednym z wywiadów sami określili swój ostatni obraz jako „czarno-biały film z kolorami”. Rzeczywiście przypomina on dawne czarno-białe filmy, jest jednak barwny i są to kolory dość intensywne. Poza tym zdaje się być pół niemy. Pełny jest gagów sytuacyjnych i slapstickowego humoru. Jest to komedia z elementami dramatu, ale komedia typu noir i absurdu.
Tytułowa „Spadająca gwiazda” to nazwa knajpki, której właścicielką jest ekscentryczna Japonka Kayoko. To właśnie tu jako barman pracuje Borys. Dzięki wieczornej wizycie pewnego ciemnego typa w barze, dowiadujemy się, że główny bohater ma mroczną przeszłość. Okazuje się, że w młodości Borys był aktywistą, który odpowiedzialny był za głośny atak bombowy, o którym rozpisywały się media. Ów ciemny typ mówi, że dobrze wie, kim jest barman i grozi mu bronią. Borys myśli o wyjeździe z miasta, ale przypadkowo trafia na mężczyznę, który jest do niego bardzo podobny, a właściwie są niemal identyczni. Borys wraz z Koyoko i Timem (ochroniarzem z baru) wpadają na pewien pomysł, który przyniesie dużo niespodziewanych zdarzeń. Czy dojdzie do oczekiwanej zamiany miejsc?
Dialogi w filmie są bardzo oszczędne, sporo trzeba się domyślać i początkowo „Spadajaca gwiazda” nie wydaje się zbyt wciągająca. Z czasem jednak akcja się rozwija i film robi się zabawny. Już w samych postaciach jest absurdalny humor. Ciemny typ, na przykład, ma tylko jedną normalną rękę, druga jest sztuczna, ale ruchoma, nie zawsze jednak działa tak jak powinna, co rodzi zabawne sytuacje z udziałem „jednorękiego bandyty”. Scena w którym słyszymy, że „wszystko jest w głowie” w kontekście kontroli częściami ciała, wywołuje szczery śmiech. Zabawne są również sceny tańca. Oczywiście opowiadanie o śmiesznych rzeczach w komediach absurdu nie ma sensu, bo śmieszą one, gdy się je ogląda. Trzeba je zobaczyć. Warto przyjrzeć się tłu pokazywanych w filmie zdarzeń. Sporo tam satyry na tematy społeczne, jak np. nigdy nie kończące się strajki. Główni aktorzy starają się zrekompensować oszczędne dialogi grą całego ciała – sporo tu pantomimy, która również budzi skojarzenia z dawnymi, niemymi filmami. Ruch, absurd, gagi, suspens, slapstick - ten film ma swoisty klimat.
Warto przed seansem nastawić się, że będzie to taki film w konkretnym, nieco dziwnym i starym stylu. Nie dowiemy się wszystkiego, sporo trzeba będzie sobie dopowiedzieć, choć nie wszystko się da i to jest pewien minus filmu. Fabuła nie wydaje się być dla twórców najważniejsza, pewne wątki są tylko zasygnalizowane i nie wiadomo, dlaczego się pojawiły. „Spadająca gwiazda” nie każdemu przypadnie do gustu, jednak z pewnością znajdzie swoich amatorów.