Tele-Hity Filmosfery (1.05.-7.05.2015)
Katarzyna Piechuta | 2015-05-02Źródło: Filmosfera
Sobota (2.05), Stopklatka, 20:00

Rain Man (1988)

Produkcja: USA
Reżyseria: Barry Levinson
Obsada: Dustin Hoffman, Tom Cruise, Valeria Golino

Opis: Charlie Babbit (Tom Cruise) ma kłopoty finansowe, które rozwiązać może spadek po zmarłym niedawno ojcu. Niestety wszystkie pieniądze trafiają do szpitala zajmującego się chorymi psychicznie. Idąc śladem pieniędzy Charlie odkrywa, że ma starszego brata. Raymond (Dustin Hoffman) cierpi na autyzm. Charlie porywa Raymonda licząc, że przejmując nad nim opiekę otrzyma pieniądze ze spadku.

Rekomendacja Filmosfery: Niesamowite, jak życie potrafi nas zaskakiwać i obracać wniwecz wszystkie nasze plany. Takie myśli z pewnością nie były obce Charliemu Babbitowi (Tom Cruise), gdy będąc już dorosłym człowiekiem dowiedział się, że ma starszego brata cierpiącego na autyzm. „Rain Man” to film niosący wiele przesłań, a jedno z nich mówi właśnie, że nie zawsze to, co nas zaskakuje, i co postrzegamy jako nieszczęście, okazuje się nim rzeczywiście być. Film Barry’ego Levinsona to piękna historia o przyjaźni, miłości, ale i o cierpieniu. Pozwala zobaczyć, jak chorzy na autyzm widzą świat, a także jakie pokłady cierpliwości muszą w sobie odnaleźć osoby opiekujące się nimi. Dobry scenariusz to podstawa, jednak „Rain Man” oferuje nam coś jeszcze – fenomenalną kreację aktorską Dustina Hoffmana, wcielającego się w postać chorego Raymonda. Zdecydowanie jest to jedna z najbardziej pamiętnych ról tego aktora. Film został nagrodzony Oscarami we wszystkich głównych kategoriach: za najlepszy film, scenariusz, reżyserię i dla najlepszego aktora pierwszoplanowego (Dustin Hoffman). Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że „Rain Man” okazał się nie tylko najlepszym filmem 1988 roku, ale także jednym z najlepszych obrazów światowego kina lat 80-tych.


Sobota (2.05), TVN 7, 21:10

Jaja w tropikach
(2008)

Produkcja: USA
Reżyseria:  Ben Stiller
Obsada: Ben Stiller, Jack Black, Robert Downey Jr., Nick Nolte, Tom Cruise, Matthew McConaughey

Opis: Prześmieszna komedia dzieje się podczas treningu aktorów, którzy przygotowują się do pracy na planie wysokobudżetowego filmu wojennego. Okazuje się, że na wyspie, na której się szkolą, wybucha prawdziwa rebelia, a aktorzy naprawdę muszą podjąć walkę.

Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): Ben Stiller nakręcił dzieło niezwykle wyśmiewcze i sarkastyczne, niespotykane w dzisiejszych czasach przede wszystkim z powodu  zerwania z konwencją i stylistyką  parodii dla intelektualnych troglodytów i umysłowo opornych  (zachwyconych kinem typu „Straszny film”). Utalentowany twórca potrafił w umiejętny sposób stworzyć inteligentną satyrę „Fabryki Snów”, która we wspaniały sposób odsłania jej zakłamane i fałszywe, prawdziwe oblicze. Nie słuchaj telewizyjnych zapowiedzi, że w czasie seansu będziesz śmiał się do łez. „Jaja w Tropikach” to rozrywka na wysokim poziomie, przeznaczona przede wszystkim dla widza zakochanego w ambitnym kinie, ze sporą dawką sarkastycznego poczucia humoru. To obraz, który szczerze polecam.


Niedziela (3.05), TV Puls, 22:15

Pulp Fiction
  (1994)

Produkcja: USA
Reżyseria: Quentin Tarantino
Obsada: John Travolta, Uma Thurman, Samuel L. Jackson, Bruce Willis, Harvey Keitel, Tim Roth

Opis: Płatni mordercy, Jules i Vincent, dostają zlecenie, by odzyskać z rąk przypadkowych rabusiów tajemniczą walizkę bossa mafii. Niedość tego, Vincent dostaje kolejną robotę - na czas nieobecności gangstera w mieście, ma zaopiekować się jego poszukującą wrażeń żoną, Mią. Vincent i Jules niespodziewanie wpadają po uszy, gdy przypadkowo zabijają zakładnika. Kłopoty ma też podupadły bokser, który otrzymał dużą sumę za przegranie swojej walki. Walkę jednak wygrywa, a Los Angeles staje się od tej chwili dla niego za małe. Specjaliści od mokrej roboty będą mieli co robić…

Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek):
„Pulp Fiction” Quentina Tarantino to rewolucja i punkt zwrotny w historii kina. Wielu krytyków twierdzi nawet, że do filmu Tarantino w kinematografii panował chaos, a później nastąpiło „Pulp Fiction”. Twórca na zawsze zmienił pogląd filmowców na sekwencyjność fabularną, wprowadzając innowacyjną formę odwróconej i wymieszanej kolejności rozgrywających się na ekranie scen. Jego obraz to wieloaspektowa świeżość, polot i istne szaleństwo poprzez zabawę formą i dowcipem. Nikt inny nie potrafi w tak wysublimowany, nieoczekiwany i dosadny sposób rozbawić widza, tworząc przy tym wielowymiarową linię fabularną z intrygującymi i pamiętnymi bohaterami oraz fantastyczny klimat produkcji, tak charakterystyczny dla Tarantino. Jednak „Pulp Fiction” to przede wszystkim niesamowite, pełnokrwiste, cierpkie i przezabawne dialogi, które stanowią istotę wielkiego talentu amerykańskiego twórcy.


Czwartek (7.05), TVP Kultura, 21:15

Tańczący z wilkami
(1990)

Produkcja: USA
Reżyseria: Kevin Costner
Obsada: Kevin Costner, Mary McDonnell, Graham Greene, Rodney A. Grant

Opis: Dunbar, porucznik wojsk Unii, zostaje wysłany daleko na Zachód, by strzec fortu. Tam spotyka Siuksów. Początkowe obawy i wzajemna rezerwa powoli ustępują przyjaźni i sympatii. W końcu Indianie zaczynają traktować Dunbara jako pełnoprawnego członka szczepu. Innego zdania są jednak pojawiający się w okolicy amerykańscy żołnierze, którzy uważają go za zdrajcę i renegata.

Rekomendacja Filmosfery: Choć „Tańczący z wilkami” jest westernem, to jednak posiada wiele cech, które czynią z niego dość nietypowego przedstawiciela tego gatunku filmowego. Przez większą część trwania filmu obraz tchnie prawdziwym spokojem. Fantastyczne zdjęcia i słynna już ścieżka dźwiękowa (Oscary zdobyte w obu kategoriach) sprawiają, że „Tańczący z wilkami” to prawdziwa uczta dla oczu i uszu. Choć film nie należy do najkrótszych i trwa 3 godziny, nie dłuży się. Fabuła rozwija się stopniowo, bez pośpiechu, jednak to działa tylko i wyłącznie na korzyść filmu – sami nawet nie wiemy, kiedy zżywamy się z bohaterami, a oglądana historia całkowicie nas pochłania. Kevin Costner nie zapisał się złotymi zgłoskami w historii kina jako aktor, jednak wyreżyserowaniem „Tańczącego wilkami” stanowczo zasłużył sobie na to, by o nim nie zapomnieć. Fani klasycznych westernów być może się ze mną nie zgodzą, ale dla mnie „Tańczący z wilkami” to jeden z najlepszych filmów należących do tego gatunku. I wcale nie trzeba być miłośnikiem westernów, aby zachwycić się obrazem Costnera – „Tańczący z wilkami” jest po prostu filmem tak pięknym i bogatym w zalety, że każdy odnajdzie w nim coś dla siebie.


Czwartek (7.05), TVP 2, 22:50

Imagine
(2012)

Produkcja: Polska, Portugalia, Francja, Wielka Brytania
Reżyseria: Andrzej Jakimowski
Obsada: Edward Hogg, Alexandra Maria Lara, João Vaz, Melchior Derouet, Francis Frappat

Opis: Międzynarodowa koprodukcja „Imagine”, mająca światową premierę na festiwalu w Toronto i uhonorowana Nagrodą za Najlepszą Reżyserię oraz Nagrodą Publiczności Warszawskiego Festiwalu Filmowego 2012, to wzruszająca i urzekająca zjawiskowymi zdjęciami Adama Bajerskiego oraz zmysłową muzyką Tomasza Gąssowskiego historia Iana (Edward Hogg, podziwiany w ostatnim obrazie Rolanda Emmericha „Anonimus”), charyzmatycznego instruktora niewidomych, który przybywa do prestiżowego ośrodka w Lizbonie, by uczyć młodych pacjentów trudnej sztuki orientacji w przestrzeni. Jego kontrowersyjne metody przyjmowane są przez podopiecznych początkowo z nieufnością, a potem z rosnącym entuzjazmem. Tymczasem największe zainteresowanie nauczyciela wzbudza piękna, zamknięta w sobie Ewa (Alexandra Maria Lara, pamiętna odtwórczyni roli Traudl Junge, osobistej sekretarki Hitlera w filmie „Upadek”). Za sprawą niekonwencjonalnych wskazówek i ponadzmysłowej wrażliwości Iana, Ewa przezwycięży lęk i spróbuje samodzielnie postawić pierwsze kroki poza kliniką. Wkrótce przekona się, że w życiu każdy akt odwagi rodzi ryzyko, bez którego nie sposób poznać smaku wolności…

Rekomendacja Filmosfery (Barbara Wiśniewska):
Pokazanie świata z perspektywy osób niewidomych to sztuka bardzo trudna. Andrzejowi Jakimowskiemu jednak się  udało. W swoim filmie „Imagine” reżyser bardzo płynnie wprowadza nas w świat osób niewidomych i w bardzo zgrabny sposób nie wszystko nam pokazuje. My, jako odbiorcy, widzimy tyle, ile mogą dostrzec bohaterowie. Taki zabieg idealnie obrazuje to, jak wygląda życie i codzienność osób pozbawionych możliwości widzenia. W trakcie trwania filmu poznajemy ich radości, smutki, lęki. Każdy z nich musi na swój sposób oswoić otaczającą przestrzeń. Przestrzeń, która jest niebezpieczna i nieznana. „Imagine” to bardzo spokojny i cichy film. Na uwagę zasługują przepiękne zdjęcia Adama Bajerskiego, który w niezwykły sposób oddał to, co najlepsze w Lizbonie. Oglądając film aż chciałoby się (choć na ułamek sekundy) znaleźć w tym ciepłym, spokojnym miejscu i poczuć na skórze promienie słońca. Lizbona jest tutaj przedstawiona niczym bajkowa kraina, w której dzieją się cuda. A to wszystko podkreśla zmysłowa muzyka Tomasza Gąssowskiego.