Tele-Hity Filmosfery (29.05.-4.06.2015)
Katarzyna Piechuta | 2015-05-30Źródło: Filmosfera
Niedziela (31.05), Kino Polska, 17:15

Zaklęte rewiry
(1975)

Produkcja: Polska
Reżyseria:  Janusz Majewski
Obsada: Marek Kondrat, Roman Wilhelmi, Roman Skamene, Cestmír Randa, Michał Pawlicki

Opis: Lata 30. XX wieku. Młody prowincjusz Roman Boryczko (Marek Kondrat) zostaje pomywaczem w kuchni restauracji hotelu "Pacyfik". Panujące tam stosunki szybko dają mu się we znaki. Mimo to, Romkowi udaje się zaprzyjaźnić z Frycem (Roman Skamene), pracownikiem bufetu, oraz awansować w hotelowej hierarchii. Dwaj młodzieńcy przygotowują się do egzaminu na kelnera. Niestety w tym samym czasie, bez żadnego konkretnego powodu Romek staje się obiektem złośliwości i fizycznej przemocy ze strony brutalnego przełożonego, Fornalskiego (Roman Wilhelmi), który wyraźnie uwziął się na chłopaka. Jego zachowanie ma duży wpływ na osobowość Romana, który zmienia się w cynicznego cwaniaka. Boryczko osiąga wreszcie zawodowy sukces, ale traci zaufanie Fryca oraz dziewczynę, w której się zakochał…

Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Roman Boczko – młody chłopak w wielkim świecie, tyle że ten wielki świat jest całkowicie poza jego zasięgiem. Mimo że bliski, nieosiągalny. Przynajmniej na początku, bo w filmie Majewskiego mamy do czynienia ze swoistym, osadzonym w ówczesnych czasach, motywem od zera do bohatera (tu: awans, tak zawodowy, jak i społeczny). Boczko – chłopak ze wsi, w końcu osiąga sporo, z pomywacza awansuje na kelnera, niestety cena tego skoku jest dla Romka duża. Po pierwsze, w sposób brutalny Boczko uświadamia sobie, gdzie jest jego miejsce, jest upokarzany, bity. Po drugie, chłopak ostatecznie zatraca część siebie. Pierwotnie znosi upokorzenia za upokorzeniem, by w końcu z ofiary stać się katem. I taki bieg sprawy dziwić nie powinien, bo nie dość, że zachowanie właściwie demonicznemu Fornalskiemu daje Romkowi poczucie władzy, to chłopak po prostu innego sposobu działania nie zna. Zaznaczyć jednak należy, że interesująca fabuła to nie jedyny element, dla którego warto obejrzeć „Zaklęte rewiry”. Mamy tu też wyśmienite kreacje Marka Kondrata i Romana Wilhelmiego, za które należy się owacja na stojąco. A do tego obraz Majewskiego zajmuje ważne miejsce w polskiej kinematografii.


Poniedziałek (1.06), Polsat, 20:10

Niesamowity Spider-Man  (2012)

Produkcja: USA
Reżyseria: Marc Webb
Obsada: Andrew Garfield, Emma Stone, Rhys Ifans, Chris Zylka

Opis: Peter Parker tym razem uczy się jeszcze w liceum. Musi pogodzić się z tym, kim się stał, i wybaczyć sobie śmierć wuja, którego – tak mu się wydaje – mógł uratować.

Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): Już od pierwszej sceny seansu zauważamy niepodważalne różnice pomiędzy „Spider-Manem” Raimiego i Webba. Pierwszy z nich w głównej mierze opierał swój film na głośnych wybuchach, rozbuchanych i efektownych pojedynkach oraz monotonnym mamrotaniu o wielkiej sile i odpowiedzialności. Zdecydowanie w ciekawszy, świeższy i artystyczny sposób przygody Człowieka Pająka przedstawił Webb. Nadaje on niemal każdej scenie swojego filmu unikatowy charakter, pozwalający wyrosnąć jej z kinowej przeciętności. Poważną zaletą obrazu jest również interesujący i intrygujący scenariusz, który, dzięki umiejętnościom reżysera, zaskakuje widza. O sile scenariusza świadczą przede wszystkim fantastyczne dialogi pomiędzy głównymi bohaterami, jakimi są Peter i Gwen. „Niesamowity Spider-Man” różni się także od dzieła Raimiego często sarkastycznym, przyjemnym i przezabawnym poczuciem humoru, które nadaje produkcji charakterystyczny ton, będący urozmaiceniem i esencją kina rozrywkowego, które w zamierzeniu ma prowadzić do poprawieniu nastroju widzów, a nie zamęczać ich kolejnymi, rozbuchanymi treściami z kategorii „jak żyć”. „Niesamowity Spider-Man” z pewnością zatrze pamięć o pierwowzorze Sama Raimiego, która wydaje się być przy produkcji Marca Webba wyłącznie naiwną, komiksową historyjką. Webb stworzył bowiem prawdziwą perełkę kina rozrywkowego, której artystyczny geniusz, niezwykły polot, fantazja i rozmach realizacji z pewnością umiejscawia nowego Spider-Mana w galerii najlepszych komiksowych ekranizacji.


Środa (3.06), TVN 7, 20:00

American Beauty
(1999)

Produkcja: USA
Reżyseria:
Sam Mendes
Obsada:  Kevin Spacey, Annette Bening, Thora Birch, Wes Bentley, Mena Suvari

Opis: Na leniwym, amerykańskim przedmieściu żyją w swych drobnomieszczańskich domach przedstawiciele klasy średniej. Jednym z nich jest Lester Burnham (Kevin Spacey), wieloletni pracownik firmy reklamowej, mieszkający ze znudzoną żoną Carolyn (Annette Bening) i niechętną mu córką Jane (Thora Birch). Jego smutne, zrutynizowane życie zmienia nowa miłość, jakże niestosowna. Obiektem jego westchnień jest bowiem seksowna nimfetka, bliska przyjaciółka jego córki Angela (Mena Suvari). Nasz zagubiony i znudzony codziennością bohater budzi się na nowo do życia. We wspaniałym stylu porzuca pracę, zapewniając sobie odszkodowanie. Zatrudnia się w smażalni hamburgerów. Zaczyna intensywnie ćwiczyć i palić trawkę, którą kupuje od młodego chłopca z sąsiedztwa. W tym czasie jego żona poznaje charyzmatycznego agenta nieruchomości, a córka zakochuje się w jego dilerze narkotyków. Wszyscy uczestnicy tego szalonego spektaklu, jakim jest "American Beauty", to postacie realne. Film, toczący się w rytmie fenomenalnej muzyki Thomasa Newmana, jest rewizjonistyczną komedią, dyskredytującą izolację amerykańskich przedmieść.

Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek):
Są filmy, które pamiętamy ze względu na doskonałe kreacje aktorskie. Niewątpliwie jednym z nich jest „American Beauty”, kojarzone przede wszystkim z genialnym występem maskotki jednego z banków – Kevina Spacey. Produkcja Sama Mendesa to również genialna opowieść o walce z przeciętnością, monotonią i prozą życia oraz symptomach kryzysu wieku średniego. Twórca w błyskotliwy sposób przedstawia niezwykłą metamorfozę głównego bohatera, granego przez Kevina Spacey, z nudziarza i typowego „papucia” swojej żony w tyrana, hedonistę. Warto zauważyć, że inspirację z filmu Mendesa niemal na pewno czerpali scenarzyści serialu „Breaking Bad”.  „American Beauty”,  poza fantastyczną kreacją Kevina Spacey, to również jeden z najciekawszych, najbardziej złożonych, wielowymiarowych, symbolicznych, wesołych a zarazem smutnych i ironicznych obrazów, jakie widziałem.


Czwartek (4.06), TV Puls, 20:00

Ratatuj (2007)

Produkcja: USA
Reżyseria: Brad Bird
Obsada: Patton Oswalt, Ian Holm, Lou Romano, Brian Dennehy, Peter O’Toole

Opis: Marzeniem pewnego młodego szczura o imieniu Remy jest gotowanie. Chciałby stać się szefem kuchni w Paryżu - stolicy dobrego smaku i jedzenia. Niestety nie jest to łatwe zadanie - przede wszystkim dlatego, że nikt nie przepada za widokiem szczurów w kuchni. Dlatego kiedy Remy przenosi się do piwnicy jednej z najsłynniejszych restauracji, kulinarny świat Paryża wywraca się do góry nogami.

Rekomendacja Filmosfery:
„Ratatuj” to bez dwóch zdań jedna z najlepszych animacji ostatnich lat. Dlaczego? Bo choć filmów dla dzieci produkuje się całkiem sporo, to zwykle są one nastawione akcję i humor, a nie na mądre przesłanie, które mogłoby małoletnich widzów czegoś nauczyć. Twórcy „Ratatuj” tymczasem nie pozbawiają widza zabawy, serwując mu mnogość żartów sytuacyjnych czy humorystycznych dialogów, ale przy tym zadbali również o to, by film nie był produkcją, którą jednego dnia można obejrzeć, a następnego o niej zapomnieć. Kwintesencja tej animacji to jej piękne przesłanie, które  zostało wyrażone w filmie ustami jednego z bohaterów: „Nie każdy może zostać wielkim artystą, ale wielki artysta może objawić się w każdym”. Dodatkowo twórcy rewelacyjnie zadbali o odwzorowanie Paryża – zarówno od strony wizualnej, jak i panującej w nim atmosfery. Tę fantastyczną, przepełnioną francuskim klimatem animację, z ciekawymi postaciami i przeuroczym głównym bohaterem gatunku szczurzego z czystym sumieniem polecam każdemu.


Czwartek (4.06), TVP 2, 20:40

Chce się żyć
(2013)

Produkcja: Polska
Reżyseria: Maciej Pieprzyca
Obsada: Dawid Ogrodnik, Dorota Kolak, Arkadiusz Jakubik, Helena Sujecka, Kamil Tkacz

Opis: Kiedy Mateusz (Dawid Ogrodnik) przyszedł na świat, lekarze wydali na niego wyrok, uznając go za „roślinę”. Jednak rodzice chłopca (Arkadiusz Jakubik i Dorota Kolak) nigdy nie pogodzili się z tą diagnozą, wierząc, że mimo problemów z komunikacją, ich syn jest w pełni sprawny intelektualnie. Mateusz dorasta otoczony troską i miłością, zyskując wiernego przyjaciela - mieszkającą w sąsiedztwie Ankę (Anna Karczmarczyk). Jednak los sprawia, że musi rozłączyć się z rodziną i trafia do specjalistycznego ośrodka. Z dala od bliskich podejmuje trudną walkę o godność i prawo do normalnego życia. Sytuacja Mateusza zmieni się, kiedy do placówki trafi młoda wolontariuszka (Katarzyna Zawadzka), a on sam przyciągnie uwagę lekarki (Anna Nehrebecka), która pracuje nad eksperymentalnymi metodami leczenia.

Rekomendacja Filmosfery (Barbara Wiśniewska): „Chce się żyć” to opowieść oparta na prawdziwych wydarzeniach - historii Mateusza, który przez lekarzy uznany został za „roślinę”. Maciej Pieprzyca dokonał prawdziwego cudu i życie Mateusza przedstawił w sposób wzruszający, ale również zabawny. Pieprzyca bez zbędnego patosu zaprezentował wydarzenia – oglądając „Chce się żyć” na przemian śmiejemy się i płaczemy, a to właśnie jest niewątpliwa zaleta tego filmu. Największe pochwały należą się jednak Dawidowi Ogrodnikowi, który zagrał Mateusza. Aktor brawurowo wcielił się w postać. Poświęcenie i wielka cierpliwość, jaką aktor włożył w jak najbardziej realistyczne oddanie Mateusza, należy nagrodzić wielkimi brawami. Na uwagę zasługuje fakt, że Maciej Pieprzyca początkowo nie widział w tej roli Dawida Ogrodnika. Aktor na casting przyszedł po zakończeniu zdjęć do „Jesteś bogiem”, w którym zagrał rapera Rahima. Ogolony na jeża, według Pieprzycy kompletnie nie nadawał się do roli Mateusza. Chwała Ogrodnikowi za to, że się nie poddał. Ciężko wyobrazić sobie kogoś innego, kto mógłby w tak fantastyczny sposób poradzić sobie z tak wymagającą rolą. „Chce się żyć” to jeden z tych filmów, które na długo zostają w sercu. Historia Mateusza, mimo że pełna dramatu, pozostawia pewien optymizm. Po tym filmie chce się żyć, a wszystko sprowadza się do prostych słów ojca Mateusza – „dobrze jest”. Film Macieja Pieprzycy trzeba zobaczyć, gdyż na tle innych polskich produkcji niebywale się wyróżnia.