Tele-Hity Filmosfery (21.08.-27.08.2015)
Katarzyna Piechuta | 2015-08-20Źródło: Filmosfera
Piątek (21.08), Polsat, 22:00

Dystrykt 9 (2009)

Produkcja: USA
Reżyseria: Neill Blomkamp
Obsada: Sharlto Copley, David James, Jason Cope, Mandla Gaduka, Vanessa Haywood

Opis: Przedstawiciele pozaziemskiej cywilizacji przybyli 28 lat temu na Ziemię. Bez precyzyjnego planu, jak zorganizować życie uchodźców, ludzie odizolowali ich w "Dystrykcie 9" – zamkniętej dzielnicy Johannesburga. Powołana do jej nadzoru specjalna firma Multi-National United nie dba jednak o godziwe warunki dla przybyszy. Prawdziwym celem korporacji są badania nad odebraną im niezwykłą bronią. Do jej obsługi potrzebne jest jednak DNA obcych. Konflikt między gospodarzami a emigrantami wybucha, kiedy pracownik MNU Wikus van der Merwe (Sharlto Copley) przypadkowo zarażony nieznanym wirusem zmienia swój kod genetyczny. Rozpoczyna się polowanie na nową istotę, której DNA pozwoliłoby ludzkości odkryć tajemnice supernowoczesnych, kosmicznych technologii.

Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak):
Film Neilla Blomkampa broni się pod każdym względem. Precyzyjna reżyseria, niezłe tempo opowiedzianej historii, świetna strona wizualna filmu (genialne zdjęcia Trenta Opalocha), bardzo klimatyczna muzyka Clintona Shortera, która niesie w sobie niezwykle potężny ładunek emocjonalny, znakomity Sharlto Copley w roli Wikusa Van De Merwe’a. A na plan pierwszy wysuwa się coś, co czyni ten film wyjątkowym. Sama historia, która sprawia, że „Dystryktu 9” nie ogląda się łatwo, prosto i przyjemnie. To trudny film, wręcz odrażający. Bardzo krwawy, ociekający przemocą, okrucieństwem, nędzą i brudem. Jednak epatowanie przemocą nie jest tutaj celem samym w sobie. To po prostu część historii, którą opowiada Blomkamp, i właśnie ta historia sprawia, że „Dystrykt 9” nie jest tylko typową rozrywką. On zmusza do myślenia, sprawia, że kończymy seans z zadumą i obawą.


Niedziela (23.08), Polsat, 14:55

Lepiej być nie może (1997)

Produkcja: USA
Reżyseria:  James L. Brooks
Obsada: Jack Nicholson, Helen Hunt, Greg Kinnear, Cuba Gooding Jr., Skeet Ulrich

Opis:
Nowojorczyk Melvin Udall jest człowiekiem o skomplikowanej osobowości, autorem popularnych powieści dotkniętym "zespołem obsesyjno-kompulsywnym". Biedny ten, kto stanie mu na drodze: Melvin z upodobaniem obraża, rani i poniża innych. Jego ofiarą padają przypadkowi przechodnie, wszyscy ci, którzy nieopatrznie weszli mu w drogę. Melvin robi wszystko byle tylko uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z bliźnimi - w jego świecie nie ma miejsca dla nikogo poza nim samym. Wszystkie rytuały, którym oddaje się każdego dnia służą tylko jednemu celowi - mają mu zapewnić pełną samotność i nietykalność osobistą... Każdego dnia Melvin je śniadanie w ulubionej kafejce, do której swoim zwyczajem przynosi jednorazowe sztućce. Kelnerka Carol Connelly jest jedyną osobą, która wydaje się znosić dziwactwa Melvina. Carol mieszka z matką i samotnie wychowuje kilkuletniego syna ciężko chorego na astmę. Jednym z sąsiadów Melvina jest malarz Simon Bishop, który nie kryje swych skłonności homoseksualnych. Pewnego dnia Simon trafia do szpitala ciężko pobity przez włamywaczy nasłanych przez jednego z jego modeli. Simon trafia do szpitala, a marchand Frank Sachs zmusza Melvina, by przejął opiekę nad jego psem, pokracznym czworonogiem o imieniu Verdell.

Rekomendacja Filmosfery:
Rewelacyjny jak zawsze Jack Nicholson wcielił się w „Lepiej być nie może” w postać Melvina cierpiącego na zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, popularnie zwane nerwicą natręctw. Już od pierwszych minut filmu bohater zachowuje się w taki sposób, jak gdyby chciał zrobić wszystko, aby widz go znienawidził, zaczynając od wyrzucenia uroczego (i nieco dziwacznego zarazem) psa swojego sąsiada do zsypu… Paradoksalnie jednak, tego filmu  nie sposób nie polubić. Nicholson jako nieokrzesany Melvin wzbudza mimo wszystko sympatię, a my, oglądając go na ekranie, kibicujemy mu w powolnym procesie jego pracy nad sobą i mamy uśmiech na twarzy, widząc go starannie omijającego linie na chodniku czy odchrząkującęgo prosto w słuchawkę telefonu. Jack Nicholson stworzył na ekranie świetny duet z Helen Hunt – ich skomplikowane relacje zmieniają się z minuty na minutę, jednak oboje doskonale poradzili sobie aktorsko w tym emocjonalnym kalejdoskopie i zostali nagrodzeni Oscarami. „Lepiej być nie może” to film mądry i uroczy zarazem. Obserwując poczynania Melvina trudno wyzbyć się myśli, że główny bohater ze swoją nieco pokręconą psychiką wzbudza większą sympatię niż niejeden „normals” znany nam czy to z ekranu, czy z naszego prawdziwego życia, a w natręctwach i dziwactwach Melvina być może każdy z nas odnajdzie trochę z samego siebie.


Niedziela (23.08), TVN 7, 20:00

Infiltracja
(2006)

Produkcja: USA, Hong Kong
Reżyseria: Martin Scorsese
Obsada: Leonardo DiCaprio, Matt Damon, Jack Nicholson, Mark Wahlberg, Martin Sheen

Opis: Akcja filmu rozgrywa się w południowym Bostonie, gdzie policja stanowa toczy wojnę z przestępczością zorganizowaną. Młody tajny agent policji, Billy Costigan (Leonardo DiCaprio), otrzymuje rozkaz przeniknięcia do struktur mafijnych, którymi rządzi Costello (Jack Nicholson). Podczas gdy Billy szybko zdobywa zaufanie Costello, Colin Sullivan (Matt Damon), zatwardziały młody przestępca, który penetruje policję jako informator mafii, zostaje awansowany na stanowisko dowódcze w specjalnej jednostce dochodzeniowej. Każdego z nich pochłania podwójne życie, spędzane na zbieraniu informacji o planach i podejmowanych przeciwdziałaniach organizacji, do których przeniknęli. Kiedy jednak zarówno mafia, jak i policja, wpadają na trop wrogiej wtyczki we własnych strukturach, Billy'emu i Colinowi nagle grozi schwytanie i zdemaskowanie przed wrogiem – obaj podejmują wyścig o to, kto pierwszy odkryje tożsamość drugiego, by zdążyć uratować własną skórę.

Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): Podobno największą siłą „Infiltracji” jest obsada. Rzeczywiście nazwiska mogą zachwycać. Jack Nicholson, Leonardo DiCaprio, Martin Sheen, Mark Wahlberg, Matt Damon, Alec Baldwin, to pierwsza liga Hollywood. Scorsese sięga także do pierwszej ligi aktorów brytyjskich. Mam tu na myśli Ray’a Winstone’a. Od wielu lat wielki aktor na Wyspach (polecam gorąco „Nic doustnie” czy „Strefa wojny”), teraz znany także w Hollywood. Jego pan French jest taki jaki powinien, odpychający i odrażający. Bez zbędnych gestów. Morderca zimny i akuratny w swojej pracy. Sumując, obsada jest znakomita, nie wszyscy spisują się tak jak się tego po nich spodziewano, ale i tak jest dobrze. Jednak i tak nie jest to najmocniejsza strona filmu. Jest nią sama reżyseria. Nieskazitelna wizja Scorsese, który wraca do tematu mafii.


Poniedziałek (24.08), Polsat, 20:05

2012
(2009)

Produkcja: USA, Kanada
Reżyseria: Roland Emmerich
Obsada: John Cusack, Amanda Peet, Thandie Newton, Danny Glover, Chiwetel Ejlofor

Opis: Film twórców „Dnia Niepodległości”. Obraz ten to wielkie widowisko ze wspaniałymi efektami specjalnymi, błyskotliwym montażem i akcją trzymającą w napięciu od pierwszych chwil . Przed wiekami Majowie pozostawili ludzkości kalendarz, który dokładnie wskazywał datę końca świata i mówił o zjawiskach, które miału mu towarzyszyć. Od tamtego czasu astrologowie odkryli starożytne teorie, numerolodzy wzory, które je potwierdzają, a geolodzy stwierdzili, że Ziemia od dawna jest skazana na taki scenariusz. Nawet rządowi naukowcy nie mogą zaprzeczyć faktom - w 2012 roku Ziemię czekają kataklizmy o niebywałej skali. Przepowiednia, której początek dali Majowie została dobrze udokumentowana, przedyskutowana, rozłożona na czynniki i sprawdzona. W 2012 roku nastąpią zjawiska, o których dobrze wiedzieliśmy - byliśmy przecież ostrzegani przed tysiącami lat.
 
Rekomendacja Filmosfery: Czasem, żeby dowiedzieć się czegoś o filmie, wystarczy poznać nazwisko jego reżysera. Roland Emmerich – i wszystko wiadomo. „2012” przed swoją premierą było filmem mocno rozreklamowanym, obiecującym rozrywkę na najwyższym poziomie. Okazało się, że obietnice te były lekko przesadzone, a scenariusz filmu nie należy do najlepszych – jednak nie zmienia to faktu, że obrazowi nie można odmówić cech typowych dla filmów katastroficznych: widowiskowości, rozmachu, akcji trzymającej w napięciu i dobrych efektów specjalnych. Jeżeli macie więc ochotę na wieczór pełen wrażeń i rozrywki, „2012” może się okazać dobrym wyborem.


Czwartek (27.08), TVP Kultura, 21:15

Ptaki (1963)

Produkcja: USA
Reżyseria: Alfred Hitchcock
Obsada: Tippi Hedren, Rod Taylor, Jessica Tandy, Suzanne Pleshette, Veronica Cartwright

Opis: Kiedy atrakcyjna blondynka Melanie Daniels (Tippi Hedren) przybywa do Zatoki Bodega w pogoni za przystojnym kawalerem Mitchem Brennerem (Rod Taylor) zostaje niespodziewanie zaatakowana przez mewę. Nagle tysiące oszalałych ptaków zaczynają gromadzić się w mieście. Ofiarami ich ataków padają zarówno dzieci jaki i dorośli mieszkańcy miasta. Wkrótce Mitch i Melanie zmierzą się w walce o swoje życie ze śmiertelną, niewytłumaczalną siłą, której nikt nie potrafi powstrzymać.

Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Nie da się ukryć, że sposób stopniowego budowania napięcia jest w przypadku Hitchcocka darem. Wykorzystanie zestawionych wręcz w idealny sposób sekwencji scen oraz kontrastów daje naprawdę niesamowite efekty. Do tego genialne, czasami nawet „klaustrofobiczne” zdjęcia (choćby scena, w której Tippi Hedren ukrywa się podczas ataku ptaków w budce telefonicznej), zrealizowane w zgodzie z teorią, że człowiek bardziej boi się tego czego nie zna lub nie widzi. I tak czerń desek w zaślepionych oknach, przebijające się przez nie dzioby, świst, gwizd atakującego ptactwa, bardzo intensywnie działa na spanikowany umysł widza. Podobnie rzecz ma się z montażem kontrastujących ze sobą obrazów. Alfred Hitchcock, podobnie jak w przypadku obrazu, w niesamowity sposób operuje dźwiękiem. Pauzy, chwile ciszy, krzyk i w przypadku „Ptaków”, wzmocnione i brzmiące naprawdę niezwykle odgłosy wydawane przez zwierzęta. Fonia zbudowana w taki sposób, do tego połączona z obrazem, jest niezwykle sugestywna i działa na wyobraźnię. „Ptaki” bez wątpienia weszły do kanonu thrillerów, szczególnie tych, w których tematem przewodnim są zwierzęta (myślę, że wielu reżyserów do dziś bierze z nich przykład). Do tego niezwykle dobrze patrzy się na suspens w mistrzowskim wykonaniu. I choć obraz ma już swoje lata i technicznie zdecydowanie odbiega od filmów tworzonych współcześnie, to niewątpliwie nadal robi spore wrażenie.