Tele-Hity Filmosfery (26.02.-3.03.2016)
Katarzyna Piechuta | 2016-02-28Źródło: Filmosfera
Niedziela (28.02), Polsat, 20:00

Seksmisja (1984)

Produkcja: Polska
Reżyseria: Juliusz Machulski
Obsada: Jerzy Stuhr, Olgierd Łukaszewicz, Bożena Stryjkówna, Wiesław Michnikowski

Opis: Akcja filmu rozpoczyna się w sierpniu 1991 roku. Telewizja transmituje eksperyment, w którym Maks i Albert dobrowolnie poddają się hibernacji. Budzą się dopiero w roku 2044. Od opiekującej się nimi doktor Lamii dowiadują się, że w czasie ich snu wybuchła na Ziemi wojna nuklearna. Jednym z jej efektów było całkowite zniszczenie genów męskich, w związku z czym są obecnie prawdopodobnie jedynymi mężczyznami na planecie, a kobiety, dzięki partenogenezie, od dawna rodzą same dziewczynki. Przed głównymi bohaterami bardzo trudne zadanie przywrócenia normalnego "porządku natury".

Rekomendacja Filmosfery: Ta jedna z najsłynniejszych polskich komedii chyba nigdy się nie zestarzeje. Można ją oglądać wielokrotnie i za każdym razem śmieszy tak samo. To przede wszystkim zasługa świetnego scenariusza Juliusza Machulskiego – bez niego nie byłoby całej tej niezwykle oryginalnej i niesamowicie zabawnej historii. I oczywiście drugi aspekt, bez którego film nie byłby już tym samym – obsada aktorska. Dwoje głównych bohaterów, Jerzy Stuhr i Olgierd Łukaszewicz, są wprost stworzeni do ról Maksa i Alberta. Tworzą razem komiczny wprost duet. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jeden z najzabawniejszych w historii kina – a już na pewno kina polskiego. Co jeszcze kojarzy nam się z „Seksmisją”? Oczywiście mnóstwo znanych cytatów, z których wiele weszło do codziennego słownika przeciętnego Polaka: jak choćby słynne „Kobieta mnie bije…” czy  „Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę”. Większość widzów pewnie widziała ten film i to, być może, niejeden raz – ale „Seksmisja” jest tak dobrą komedią, że można ją sobie raz na jakiś czas odświeżyć, nie zaznając przy tym poczucia zmarnowanego czasu.


Poniedziałek (29.02), TVP 1, 21:45

Chce się żyć (2013)

Produkcja: Polska
Reżyseria: Maciej Pieprzyca
Obsada: Dawid Ogrodnik, Dorota Kolak, Arkadiusz Jakubik, Helena Sujecka, Kamil Tkacz

Opis: Kiedy Mateusz (Dawid Ogrodnik) przyszedł na świat, lekarze wydali na niego wyrok, uznając go za „roślinę”. Jednak rodzice chłopca (Arkadiusz Jakubik i Dorota Kolak) nigdy nie pogodzili się z tą diagnozą, wierząc, że mimo problemów z komunikacją, ich syn jest w pełni sprawny intelektualnie. Mateusz dorasta otoczony troską i miłością, zyskując wiernego przyjaciela - mieszkającą w sąsiedztwie Ankę (Anna Karczmarczyk). Jednak los sprawia, że musi rozłączyć się z rodziną i trafia do specjalistycznego ośrodka. Z dala od bliskich podejmuje trudną walkę o godność i prawo do normalnego życia. Sytuacja Mateusza zmieni się, kiedy do placówki trafi młoda wolontariuszka (Katarzyna Zawadzka), a on sam przyciągnie uwagę lekarki (Anna Nehrebecka), która pracuje nad eksperymentalnymi metodami leczenia.

Rekomendacja Filmosfery (Barbara Wiśniewska): „Chce się żyć” to opowieść oparta na prawdziwych wydarzeniach - historii Mateusza, który przez lekarzy uznany został za „roślinę”. Maciej Pieprzyca dokonał prawdziwego cudu i życie Mateusza przedstawił w sposób wzruszający, ale również zabawny. Pieprzyca bez zbędnego patosu zaprezentował wydarzenia – oglądając „Chce się żyć” na przemian śmiejemy się i płaczemy, a to właśnie jest niewątpliwa zaleta tego filmu. Największe pochwały należą się jednak Dawidowi Ogrodnikowi, który zagrał Mateusza. Aktor brawurowo wcielił się w postać. Poświęcenie i wielka cierpliwość, jaką aktor włożył w jak najbardziej realistyczne oddanie Mateusza, należy nagrodzić wielkimi brawami. Na uwagę zasługuje fakt, że Maciej Pieprzyca początkowo nie widział w tej roli Dawida Ogrodnika. Aktor na casting przyszedł po zakończeniu zdjęć do „Jesteś bogiem”, w którym zagrał rapera Rahima. Ogolony na jeża, według Pieprzycy kompletnie nie nadawał się do roli Mateusza. Chwała Ogrodnikowi za to, że się nie poddał. Ciężko wyobrazić sobie kogoś innego, kto mógłby w tak fantastyczny sposób poradzić sobie z tak wymagającą rolą. „Chce się żyć” to jeden z tych filmów, które na długo zostają w sercu. Historia Mateusza, mimo że pełna dramatu, pozostawia pewien optymizm. Po tym filmie chce się żyć, a wszystko sprowadza się do prostych słów ojca Mateusza – „dobrze jest”. Film Macieja Pieprzycy trzeba zobaczyć, gdyż na tle innych polskich produkcji niebywale się wyróżnia.


Wtorek (1.03), ale kino+, 20:10

Juno (2007)

Produkcja: USA, Kanada, Węgry
Reżyseria: Jason Reitman
Obsada: Ellen Page, Michael Cera, Jennifer Garner, Jason Bateman

Opis: Juno (Ellen Page) to inteligentna nastolatka która musi stawić czoła swojej nieplanowanej ciąży. Ojcem jest kolega ze szkolnej ławy. Z pomocą swojej najlepszej przyjaciółki Leah (Olivia Thirlby), Juno znajduje dla swojego nienarodzonego dziecka idealnych rodziców ; zamożną parę mieszkającą na przedmieściach Marka i Vanessę, których największym pragnieniem jest adoptować dziecko. Juno ma całkowite wsparcie rodziców (J.K. Simmons i Allison Janney). Juno to film o dojrzewaniu, o podejmowaniu trudnych decyzji i odnajdywaniu siebie. Świetny scenariusz, inteligentne dialogi i oscarowa rola Ellen Page.

Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Bardzo duża siła obrazu Reitmana tkwi w nagrodzonym Oscarem scenariuszu autorstwa Diablo Cody. To dzięki niemu widz otrzymuje inteligentny, skrzący błyskotliwym i niewymuszonym humorem film obyczajowy, który nie zatraca swego potencjału i od początku do samego końca jest kawałkiem niezłego kina. Nie da się bowiem ukryć, że film o ciąży nastolatki bardzo szybko mógł przerodzić się w płytki moralitet „ku przestrodze” dla nieodpowiedzialnych dziewuch albo w kretyńską sekskomedię dla napalonych gimnazjalistów. Tu natomiast problem, który błahym nie jest, potraktowany został zarazem poważnie i lekko, z dystansem i nutą cynicznej ironii. Reitman przy pomocy scenariusza Diablo Cody snuje intymną opowieść, której główną bohaterką jest nonkonformistyczna nastolatka i jej rosnący brzuch, opowieść która udowadnia, że kino amerykańskie to nie tylko wysokobudżetowe filmy o niczym.


Czwartek (3.03), TVN, 22:35

Poszukiwacze zaginionej Arki  (1981)

Produkcja: USA
Reżyseria: Steven Spielberg
Obsada: Harrison Ford, Karen Allen, Paul Freeman, Ronald Lacey

Opis: Rok 1936. Indiana Jones, archeolog i poszukiwacz przygód, otrzymuje za zadanie odnalezienie Arki Przymierza - artefaktu, w którym miałyby się znajdować starożytne tablice z dziesięcioma przykazaniami. Gdyby odnaleziono Arkę, jej właściciel posiadałby wtedy niewyobrażalną moc pochodzącą wprost od Boga. W poszukiwaniu zaginionej Arki Indy przemierza Nepal i gorące piaski Egiptu. Towarzyszy mu Marion Ravenwood i oddany przyjaciel Sallah. Na drodze stają mu jednak naziści, którzy również chcą znaleźć Arkę…

Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): Są filmy, które na zawsze zmieniły oblicze kina. Niewątpliwie jednym z nich jest Indiana Jones I - „Poszukiwacze zaginionej Arki”. Czym bowiem byłoby science-fiction bez serii „Star Wars”, fantasy pozbawione „Władcy Pierścieni”, czy wreszcie kino przygodowe, gdyby nie powstała saga o przygodach Indiany Jonesa? Niczym. Z dniem premiery obrazu Spielberga na nowo napisana została definicja kina przygodowego, zawierająca w sobie, podobnie jak filmy Spielberga, nieprzewidywalne zwroty akcji, szaleńcze pościgi, niebanalny romans, a przede wszystkim genialne poczucie humoru. „Indianę Jonesa”  darze  specjalnym sentymentem, ponieważ to niesamowite przygody tego niezwykłego archeologa były dla mnie oknem do dzisiejszych zainteresowań. Jeśli jeszcze nie widziałeś „Poszukiwaczy zaginionej Arki”, to zrób to jak najszybciej, bo takich filmów po prostu nie wypada nie znać.


Czwartek (3.03), TVP 2, 23:10

O północy w Paryżu (2011)

Produkcja: Hiszpania, USA
Reżyseria: Woody Allen
Obsada: Owen Wilson, Rachel McAdams, Marion Cotillard, Michael Sheen, Kurt Fuller

Opis: letniej rewelacji kin na całym świecie - komedii „O północy w Paryżu” śledzimy losy niedawno zaręczonej pary. Inez (Rachel McAdams) i Gil (Owen Wilson) przybywają do światowej stolicy romansu, planując ślub. Jednak wierność zakochanych zostanie wystawiona na ciężką próbę, gdy na ich drodze pojawią się wyrafinowany znawca sztuki Paul (Michael Sheen) oraz tajemnicza i zmysłowa muza Adriana (Marion Cotillard), a po czarujących zakątkach Paryża zacznie oprowadzać ich sama Carla Bruni!

Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): „O północy w Paryżu” początkiem przypomina inny film Allena - „Manhattan”. Zaczyna się podobnie: kadrami ukazującymi najbardziej znane miejsca, budynki, ulice, parki, kawiarnie, które definiują te dwa bezdyskusyjne miasta-symbole w świadomości każdego człowieka. Jest to wykreowana wizja miasta, która stała się realnym bytem w ponowoczesnej świadomości społeczeństwa. Paryż w nowym filmie twórcy „Annie Hall” jest tym z pocztówki. Jest taki, jakim widzą go turyści. Bo sam reżyser jest w Paryżu turystą i dobrze zdaje sobie sprawę z tej sytuacji. Zakochał się w paryskiej iluzji. Jego Paryż to ten z przewodników, z widokówek, z francuskiej literatury, ze starych filmów i ze standardów muzycznych. To Pola Elizejskie, czerwony wiatrak Moulin Rouge, podświetlona Wieża Eiffla w strugach deszczu, bo przecież Paryż najlepiej wygląda w deszczu. „O północy w Paryżu” to film o nostalgii i jej zwodniczym mechanizmie. Nostalgia według Allena jest nieustannym marzeniem o przeszłości. Marzeniem o iluzji. Jej największa siła tkwi w tym, że to marzenie nie może się spełnić. Ale neurotyczny Allen spełnia swoje marzenia w „O północy w Paryżu”. Gil, jego alter ego, spotyka w Paryżu lat 20. Ernesta Hemingwaya, F. Scotta Fitzgeralda wraz z jego żoną i jednocześnie muzą Zeldą, Pablo Picassa, Luisa Buñuela, Salvadora Dalí, jego książkę recenzuje nie kto inny jak Gertrude Stein, a to wszystko przy oryginalnym akompaniamencie w wykonaniu Cole’a Portera. „O północy w Paryżu” to wykwintne poczucie humoru (przezabawna scena, gdy Gil podsuwa pomysł Luisowi Buñuelowi na „Anioła zagłady”), inteligentne dialogi, nieśmiertelne standardy muzyczne… no i ten Paryż.