Tele-Hity Filmosfery (18.11.-24.11.2016)
Katarzyna Piechuta | 2016-11-19Źródło: Filmosfera
Niedziela (20.11), ale kino+, 15:30    

Prestiż (2006)

Miniatura plakatu filmu PrestiżProdukcja: USA, Wielka Brytania
Reżyseria: Christopher Nolan
Obsada: Hugh Jackman, Christian Bale, Michael Cane, Piper Perabo, Scarlett Johansson

Opis: Opowieść o dwóch konkurujących ze sobą iluzjonistach, dla których zazdrość o sukcesy przeciwnika staje się obsesją popychającą do oszustw i innych czynów mających niebezpieczne i śmiertelne konsekwencje. Od pierwszego spotkania Robert Angier (Hugh Jackman) i Alfred Borden (Christian Bale) zaczynają ze sobą rywalizować. Początkowo przyjazne współzawodnictwo przeradza się w zażartą walkę. Bohaterowie stają się śmiertelnymi wrogami, co zaczyna zagrażać życiu ich samych oraz osób z ich otoczenia.

Rekomendacja Filmosfery: „Prestiż” przenosi nas w świat przełomu XIX i XX wieku, kiedy ludzkość przeżywała zachwyt nad kolejnymi, coraz bardziej zadziwiającymi cudami nauki. Wszelkiego rodzaju iluzjoniści przenosili publiczność niejako do innego wymiaru – pełnego magii i rzeczy niepojętych. Jednak Christopher Nolan nie pozwala widzom zbyt długo fascynować się występami Roberta Angiera (Hugh Jackman) i Alfreda Bordena (Christian Bale), lecz pokazuje to, co dzieje się po drugiej stronie sceny. A kulisy iluzjonistycznych przedstawień potrafią być przerażające. Główni bohaterowie, zażarcie ze sobą konkurujący najwięksi rywale, stopniowo popadają w coraz większą wzajemną nienawiść. Ich obsesja w dążeniu do bycia najlepszym, niszczy ich obu. Pod przykrywką iluzjonistycznych sztuczek Christopher Nolan rysuje zatem portrety osób, które całe swoje życie podporządkowują dążeniu do perfekcjonizmu. Hugh Jackman i Christian Bale serwują nam aktorską ucztę, a apetyt rośnie w miarę jedzenia… tudzież oglądania. Polecam każdemu ten fascynujący obraz obnażający słabości i mroczne strony ludzkiego charakteru.


Niedziela (20.11), TVN 7, 20:00

Hobbit: Niezwykła podróż (2012)

Miniatura plakatu filmu Hobbit: Niezwykla podróżProdukcja: USA
Reżyseria: Peter Jackson
Obsada: Martin Freeman, Ian McKellen, Cate Blanchett, Andy Serkis, Richard Armitage

Opis: Bilbo Baggins to hobbit kochający ponad wszystko spokój domowego zacisza. Niespodziewana wizyta czarodzieja Gandalfa całkowicie odmienia jednak jego życie. Gandalf zjawia się z kompanią krasnoludów, dowodzoną przez Thorina Dębową Tarczę. Przybysze snują plany odbicia skarbu ich przodków z Samotnej Góry, której strzeże przerażający smok Smaug. Pomimo sprzeciwu hobbita, Gandalf uznaje, że będzie on idealnym uzupełnieniem kompanii. Gdy ruszają w drogę, Bilbo wciąż walczy z wątpliwościami i strachem, krasnoludy zaś nie do końca ufają nowemu towarzyszowi wyprawy. Wkrótce drużynę czekają zmagania ze śmiertelnymi niebezpieczeństwami; wędrowcy muszą bowiem przemierzyć ziemie zabójczych orków i goblinów.

Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Mimo pierwszej paniki, będącej łyżką dziegciu, spowodowanej lekką niespójnością oraz niewiernością wobec książkowego oryginału, „Hobbit: Niezwykła podróż” to jednak słoik miodu. Nie ukrywam, że znający twórczość Tolkiena mogą mieć podobne odczucia co do fabuły, jednak nie zmienia to faktu, że Peter Jackson pokazał jak powinno się robić kino przygodowe z prawdziwego zdarzenia. „Niezwykła podróż” robi spore wrażenie przede wszystkim ze względu na przeniesienie Śródziemia na ekran kinowy. Na szczególną uwagę zasługują oczywiście plenery, na początku zielony Shire z hobbickimi norami, później niesamowite Rivendell i w końcu Góry Mgliste. Wszystko tworzy niesamowity, zapierający dech w piersiach obraz Śródziemia. I tak, ukryć się nie da, że mniej więcej właśnie tak to układa się w głowie podczas lektury „Hobbita”. Drużyna Thorina  wygląda jak wyjęta z kart powieści. Są niesamowici! Nawet mocny akcent jest jak szyty na miarę i dopełnia twarde krasnoludzkie postacie. Na koniec o muzyce. Dziwnym, ale i niezwykle ekscytującym było usłyszeć pieśń Krasnoludów o utraconym domu pod Samotną Górą, którą do tej pory jedynie można było śledzić na kartach powieści. Fantastycznie dobrana muzyka, stylizowana na średniowieczne pieśni, stanowiąca tło dla głębokich, krasnoludzkich głosów. Cudo! Melodia zostaje też umiejętnie wpleciona w resztę ścieżki dźwiękowej okraszającej film i pojawia się w różnych momentach obrazu. Daje to bardzo spójny efekt, okala jakby całą historię i nie pozwala zapomnieć o celu podróży. I oczywiście, pieśń o utraconym Ereborze nie tylko przypomina, po co ta cała wyprawa, ale i zostaje z nami dłużej.


Poniedziałek (21.11), TVP Kultura, 20:20

Ida (2013)

Miniatura plakatu filmu IdaProdukcja: Polska, Dania
Reżyseria: Paweł Pawlikowski
Obsada: Agata Trzebuchowska, Agata Kulesza, Joanna Kulig

Opis: Bohaterką jest Anna, sierota od dawna wychowywana w klasztorze. Zanim dziewczyna przyjmie śluby i zostanie zakonnicą spotyka Wandę, która mówi Annie, że jest Żydówką. Obie kobiety rozpoczynają podróż nie tylko by odkryć tragiczną historię rodziny...

Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): W „Idzie” Paweł Pawlikowski przenosi nas do zupełnie innego świata... pełnego czerni i bieli. I tak jak zestawienie kolorów, zestawione u Pawlikowskiego zostają postawy i światy... Sacrum i profanum zderza się tu bardzo mocno i wyraźnie. I mimo, że film jest czarno-biały, nic czarno-białe w nim nie jest. Tym bardziej, że „Ida” to obraz nie o rozgrzeszeniu, rozdrapywaniu ran... mam wrażenie, że mimo powszechnych opinii, nikt nie stara się tu być sędzią czy katem. Zupełnie nie dostrzegam u Pawlikowskiego ani treści antysemickich, ani treści antypolskiech.  „Ida” to dla mnie opowieść o ludziach, ludziach szarych, doświadczonych przez los i z poplątaną historią. Ludziach, którzy w zupełnie inny sposób radzą sobie z tym, co ich spotkało. Jednak przede wszystkim obraz Pawlikowskiego jest opowieścią o poszukiwaniu siebie, swoich korzeni i znalezieniu wygodnego miejsca dla własnego jestestwa. Czasem się to udaje, czasem nie... „Ida” nie jest dla mnie idealna, nie jest dziełem wielkim. Być może wpływ na mój odbiór obrazu miały zasłyszane wcześniej opinie i liczne nagrody (w tym Oscar). Mam jednak wrażenie, że były filmy głębsze psychologicznie czy ciekawsze fabularnie, ale ukryć się nie da, że film Pawlikowskiego warto obejrzeć, choćby po to, by wyrobić sobie opinię na jego temat.


Wtorek (22.11), ale kino+, 13:50

Najlepsze najgorsze wakacje (2013)

Miniatura plakatu filmu Najlepsze najgorsze wakacjeProdukcja: USA
Reżyseria: Nat Faxon, Jim Rash
Obsada: Steve Carell, Anna Sophia Robb, Sam Rockwell, Amanda Peet, Toni Collette

Opis: Nieśmiały nastolatek Duncan jedzie na pierwsze rodzinne wakacje z nowym partnerem swojej mamy. Zapowiada się najgorsze lato w jego życiu. Nie dość, że Duncan sam o sobie nie myśli zbyt dobrze, to jeszcze nowy facet mamy wyraźnie daje mu do zrozumienia, że jest totalnym zerem. Z dna rozpaczy wyciąga go nowopoznany przyjaciel Owen, któremu czasem brak rozsądku, ale na pewno nie brak optymizmu. Dzięki Owenowi Duncan zostanie „królem aquaparku“, a jego najgorsze wakacje zmienią się w najlepsze.

Rekomendacja Filmosfery (Paweł Marek): Jedne z głównych ról przypadły Samowi Rockwellowi, znanemu z wyśmienitej kreacji w filmie „Moon”, oraz Steve’owi Carellowi, którego większość kojarzy z ról komediowych. W filmie „Najlepsze najgorsze wakacje” mamy szansę zobaczyć tych dwóch aktorów w zupełnie nowej odsłonie. Rockwell pokazał swój talent aktorski i łatwość, z jaką przychodzi mu wczuwanie się w różne postacie. Zdecydowanie jest warte uwagi zapoznanie się z jego karierą. Natomiast Carell, który rzadko wychodzi poza gatunek komedii, w mojej opinii, powinien robić to częściej, bo robi to wyjątkowo dobrze. „Najlepsze najgorsze wakacje” mają w sobie coś co odróżnia ten film od innych podobnych produkcji. Może to za sprawą aktorów, a może dobrego scenariusza, widz czuje, że całość nawiązuje z nim żywy kontakt, nawet pomimo przewidywalności fabuły. „Najlepsze najgorsze wakacje” jest idealną propozycją dla ludzi, którzy szukają prostej historii,  która może dotknąć każdego, opowiedzianej w sposób szczery i przemawiający do widza.


Czwartek (24.11), TV 4, 21:00

Walkiria (2008)

Miniatura plakatu filmu WalkiriaProdukcja: USA
Reżyseria: Bryan Singer
Obsada: Tom Cruise, Bill Nighy, David Schofield, Carice van Houten, Eddie Izzard

Opis: Film na podstawie historycznych wydarzeń II Wojny Światowej, gdy część oficerów Wehrmachtu pod przywództwem pułkownika Clausa von Stauffenberga i generała majora Henninga von Tresckowa organizuje zamach stanu pod kryptonimem "Operacja Walkiria", którego częścią i pierwszym etapem przejęcia władzy był zamach na Hitlera w kwaterze głównej w Wilczym Szańcu 20 lipca 1944. Oprócz niego uczestniczyli w nim m.in. generałowie Ludwig Beck, Friedrich Olbricht i marszałek polny Erwin von Witzleben.

Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): Gdy za kręcenie filmów o II wojnie światowej zabierają się twórcy z „fabryki snów”, to nie może to oznaczać nic dobrego, tym bardziej, gdy obsadzają w roli głównej Toma Cruise'a. Z planu tej produkcji niemal codziennie pojawiały się doniesienia mówiące o problemach z akcentem Cruise'a, zniszczonych zdjęciach czy wypadkach podczas zdjęć. Nie wróżyło to filmowi powodzenia. Jednak „Walkiria” okazała się dla mnie olbrzymim, pozytywnym zaskoczeniem. Niewątpliwym walorem „Walkirii” jest doskonale napisany scenariusz. Zaimponowało mi niezwykle rzetelne oddanie wydarzeń. Scenarzyści ujęli w swoim dziele wszystkie najważniejsze wątki, nie próbując ani przez chwilę przedstawić własnej, autorskiej wersji, dzięki czemu przez cały czas są wierni prawdzie historycznej. Irytuje natomiast gloryfikowanie postaci, których w filmie pokazano jako miłosiernych bohaterów, walczących o pokój i sprawiedliwość. Nie wypada nie wspomnieć o obsadzie. Przyznam, że mam mieszane uczucia co do oceny występu Toma Cruise'a. Gwiazdor, pomimo uderzającego podobieństwa do Stauffenberga, wygląda jakby nie do końca zrozumiał swoją postać. Jego bohatera wykreowano na altruistycznego, walczącego o pokój, nieomylnego superbohatera, co oczywiście niewiele ma wspólnego z prawdą. Zdecydowanie ciekawiej prezentują się aktorzy drugoplanowi – wyróżniają się przede wszystkim Bill Nighy i Tom Wilkinson. Reasumując, scenariusz „Walkirii” od samego początku miał wielki potencjał, który trzeba było „jedynie” dobrze wykorzystać, co w praktyce bywa często sporym problemem. Uważam, że Bryan Singer zaserwował nam świetne dzieło, które będziemy jeszcze długo pamiętać, rozmyślając o przyczynach niepowodzenia zamachu na Hitlera.