Weekendowa Filmosfera #46
Katarzyna Piechuta | 2020-10-21Źródło: Filmosfera
Teraz, gdy więcej czasu spędzamy w domu, tym chętniej sięgamy po dobre filmy, dzięki którym spędzimy przyjemny wieczór i choć na czas seansu zapomnimy o niełatwej rzeczywistości. I tu wchodzimy, cali na biało, z Weekendową Filmosferą, i podpowiadamy, co warto obejrzeć spośród filmów dostępnych na popularnych platformach streamingowych.

Natchniony piątek z „Bożym ciałem” (2019), reż. Jan Komasa [#NETFLIX]
W swoim najnowszym filmie Jan Komasa po raz kolejny pokazuje, że w swojej twórczości lubi zaskakiwać. Lubi być autorem nieoczywistym. Tym razem stawia na historię. Opowieść o Danielu, młodym mężczyźnie, który po wyjściu z poprawczaka, przez dziwny los zaczyna udawać księdza w małym miasteczku dotkniętym tragedią, to nośna, choć kameralna przypowieść. Zasługa w tym znakomitego scenariusza, który wyszedł spod ręki młodego scenarzysty, Mateusza Pacewicza. To film o szukaniu wiary w miejscach najmniej prawdopodobnych. To obraz o sile i pasji wiary, która potrzebna jest do przebaczenia, życia i miłości. Niezwykle poruszający obraz, gdzie oprócz znakomitej historii, prym wiedzie bardzo dobrze dobrana obsada. Oczywiście najmocniej świeci tu Bartosz Bielenia, który ma w sobie coś ze świętego i grzesznika równocześnie, co nadaje jego postaci tak wielowymiarowego charakteru. Znakomite polskie kino. Uniwersalne, nie tylko polskie. Sylwia Nowak-Gorgoń



Rodzinna sobota z „Małymi kobietkami” (2019), reż. Greta Gerwig [#HBOGO]
„Małe kobietki” w reżyserii Grety Gerwig to kolejna, jedna z wielu ekranizacji słynnej książki Louise May Alcott. Pokazanie tej historii w świeżej i adekwatnej do dzisiejszych czasów odsłonie z pewnością nie było łatwym zadaniem. Greta Gerwig jednak podjęła to wyzwanie, a efekt zdecydowanie można ocenić jako udany. Film opowiada o losach sióstr March. Gdy ich ojciec udaje się na wojnę secesyjną, cztery siostry – Meg (Emma Watson), Jo (Saoirse Ronan), Amy (Florence Puth) i Beth (Eliza Scanlen) – wraz z matką Marmee (Laura Dern) pozostają w domu i próbują jakoś sobie radzić w tych ciężkich czasach. Na ekranie obserwujemy, jak dziewczęta dorastają, z beztroskich nastolatek przeradzając się w młode kobiety i wspólnie doświadczając wzlotów i upadków dojrzewania. Ważne miejsce w ich życiu zaczyna również odgrywać sąsiad Laurie (Timothée Chalamet), który staje się przyjacielem całej rodziny. „Małe kobietki” to historia nostalgiczna, pełna emocji i wzruszeń. Greta Gerwig jednak ją unowocześniła, nadała nowy wydźwięk poprzez zabieg prowadzenia fabuły w dwóch perspektywach czasowych. Uwypukliła ten efekt poprzez ukazanie wydarzeń z przeszłości w ciepłych barwach – zupełnie, jakby wspomnienia z dzieciństwa były bardziej kolorowe i weselsze niż teraźniejszość. Natomiast zdarzenia rozgrywające się w teraźniejszości Gerwig przedstawiła w chłodnych barwach, co doskonale oddaje intencję interpretacji dojrzałości i dorosłości jako czasu, w którym przestajemy idealizować świat, a nasze marzenia często przegrywają w konfrontacji z rzeczywistością. Bohaterki „Małych kobietek” nie są też postaciami czarno-białymi, przez co nie wydają się stereotypowe i jednowymiarowe. Aktorki wcielające się w role sióstr, ale również Meryl Streep grająca ich ciotkę, stworzyły ciekawe i wiarygodne kreacje. A piękne zdjęcia i kostiumy idealnie uzupełniają całość. W efekcie otrzymujemy film z ponadczasowym przekazem, ciepły, zabawny i wzruszający. W sam raz do oglądania z kubkiem herbaty w dłoni w zimny, jesienny wieczór. Katarzyna Piechuta



Przerażająca niedziela z „Obecnością” (2013), reż. James Wan [#NETLFIX]
Rodzina Perronów, po wprowadzeniu się do nowego domu, który ulokowany jest (jakżeby inaczej) na odludnej farmie, ewidentnie wyczuwa czyjąś (złowrogą) obecność. Carolyn Perron (Lili Taylor) wraz z mężem Rogerem (Ron Livingston) i swoimi pięcioma córkami z dnia na dzień będzie doświadczać coraz bardziej przerażających oznak obecności demonicznych mocy. By ratować rodzinę, Carolyn prosi o pomoc małżeństwo badaczy zjawisk paranormalnych, Lorraine Warren (Vera Farmiga) i Eda Warrena (Patrick Wilson). Jednakże nawet oni nigdy wcześniej nie doświadczyli takiej mocy i takiego zła. Klasyka nigdy nie wychodzi z mody. Reżyser James Wan zaczyna od klasycznego tematu z religijnymi nawiązaniami, który bazuje na prawdziwych wydarzeniach, ale nie poprzestaje na tym. Ujęcia kamery, środki przekazu, muzyka, nawet nawiązania filmowe („Egzorcysta”, „Duch”, „Horror Amityville” „Sinister”) nie próbują złamać schematu gatunkowego. I poprzez ową konsekwencję „Obecność” jest zajmująca i ciekawa, to kawał dobrego klasycznego horroru, bez tanich chwytów, zwrotów akcji czy wolt fabularnych. Bez puszczania oka do widza. Wszystko jest na poważnie, dlatego też budowane napięcie i strach są mocniej odczuwalne. Jeden z najlepszych współczesnych horrorów. Sylwia Nowak-Gorgoń