„The Artists Den”” to wyjątkowa seria muzyczna, w ramach której prezentowane były niezwykłe koncerty światowej sławy artystów i zespołów w nietypowych, czy wręcz dziwnych miejscach, choć nie tylko to ją wyróżnia. Przede wszystkim były to koncerty o bardziej kameralnym charakterze w porównaniu z występami na stadionach dla milionów, dla mas. 

Koncert Soundgarden odbył się 17 lutego 2013 roku w Los Angeles w klubie The Wiltern. Był zwieńczeniem wyprzedanej trasy koncertowej, którą zespół zagrał po reaktywacji po kilkunastu latach przerwy. 

Powstały w 1984 r. Soundgarden uznawany jest za jednego z prekursorów stylu grunge i zaliczany do tzw. Wielkiej Czwórki z Seattle oprócz Alice In Chains, Nirvany i Pearl Jam. W 1997 r. zespół zawiesił działalność i powrócił do niej dopiero w 2010 r. 

Na początku zarejestrowanego koncertu słychać wypowiedzi Chrisa Cornella, nieżyjącego już frontmana i współzałożyciela Soundgarden. Opowiada m.in. o tym, jak ceni fanów i dlaczego jego zespół lubi grać swoją mroczną muzykę w zamkniętych wnętrzach. Po tych słowach wstępu następuje 2,5 godziny wyjątkowego koncertu. Widzowie i słuchacze zarazem są blisko bohaterów wieczoru. Mogą przyjrzeć się ich twarzom, podpatrzeć technikę gry na instrumentach i posłuchać utworów w wyjątkowej jakości laserowym nagraniu dźwiękowym. W tej muzyce słychać i heavy metal i psychodeliczny rock i bluesowe brzmienia. W kadrach widać również publiczność, można zaobserwować reakcje słuchaczy, poczuć atmosferę tego koncertu, która udzielała się fanom zespołu.

Frontman zespołu miał charakterystyczny styl wokalny i duże możliwości, jeśli chodzi o głos, którego skala sięgała do 4 oktaw. Śpiewał używając techniki beltingu. Jego nazwisko  znalazło się na szczytowych pozycjach rankingów najlepszych wokalistów wszech czasów. 

Podczas koncertu grupa żywiołowo wykonała 29 utworów, w tym takie swoje hity jak: „Black Hole Sun”, „My Wave”, „Fell On Black Days”. Pomimo długiego czasu grania i śpiewania członkowie zespołu do końca zachowali świetną formę i emanowali ogromną energią. 

Nie wszyscy widzowie w kinie mogli pochwalić się taką formą jako odbiorcy. Statyczna pozycja siedząca, w jednym miejscu, bez możliwości  reagowania na muzykę ruchem mogła dla niektórych być trochę trudna. Nagranie na DVD będzie dobrą opcją dla wszystkich, którzy chcą się też trochę poruszać.