Miniatura plakatu filmu X-Men: Apocalypse

X-Men: Apocalypse

2016 | USA | Akcja, Przygodowy, Fantasy, Sci-fi

Mutanci powracają

Uniwersum Marvela nie próżnuje i z roku na rok wypuszcza coraz więcej filmowych i serialowych ekranizacji komiksów o superbohaterach. Nie zawsze są to produkcje warte uwagi jak „Fantastyczna Czwórka” Josha Tranka, czy druga część przygód nordyckiego boga Thora. W ostatnich latach wprawdzie było kilka filmowych wpadek, jednak to już nieistotne, bo rok 2016 można uznać za jeden z najbardziej udanych dla Marvela, a „X-men: Apocalypse” to potwierdza. 

Akcja filmu dzieje się w latach 80 XX w. czyli kilka lat po tych, mających miejsce w „X-men Przeszłość, która nadejdzie”. Tym razem względnie spokojne życie Profesora Charlesa Xaviera (James McAvoy) i jego podopiecznych komplikuje pojawienie się nowego przeciwnika – Apocalypse (Oscar Isaac). Uważany za Boga pradawny mutant postanawia zniszczyć świat ludzi wraz z jego mieszkańcami. W realizacji planu pomoże mu czworo silnych mutantów: powracający po latach ukrycia Magneto (Michael Fassbender), Angel (Ben Hardy), Psylocke (Olivia Munn) oraz Storm (Alexandra Shipp) – będący odpowiednikami czterech Jeźdźców Apokalipsy. Obdarzeni nadprzyrodzonymi mocami uczniowie Profesora X, będą musieli zmierzyć się z najpotężniejszym przeciwnikiem, z jakim do tej pory przyszło im walczyć i ocalić świat przed całkowitą apokalipsą.

„X-men: Apocalypse” to szósta już część opowieści o obdarzonych niezwykłymi umiejętnościami uczniach Profesora Xaviera. Ci, którzy mieli już okazję zapoznać się z poprzednimi obrazami, wiedzą, że filmy z serii można podzielić na dwie strefy czasowe: tę mającą miejsce w teraźniejszości oraz tę z przeszłości, kiedy grupa X-menów dopiero powstawała. Osobom, które nie miały okazji zapoznać się z poprzednimi filmami, w trakcie seansu „Apocalypse” mogą mieć problemy ze zrozumieniem fabuły wielokrotnie nawiązującej do poprzednich części. Natomiast widzowie, którzy mieli okazję zaznajomić się z poprzednimi pozycjami z serii, otrzymają kawał dobrej rozrywki, naładowanej efektami specjalnymi i barwnymi postaciami, która bije o głowę poprzedni film o X-menach.

Jak przystało na kino o grupie superherosów „X-men: Apocalypse” prezentuje nam wielu zróżnicowanych bohaterów, dzięki czemu każdy ma możliwość znalezienia swojej ulubionej postaci. W tej części następuje powrót odmłodzonych bohaterów znanych z pierwszych filmów o X-menach jak Jean Gray, Cyklop, Storm czy Nightcrawler. Szczerze przyznam, że obawiałam się wprowadzenia ich młodych wersji, gdyż pierwsi odtwórcy tych ról byli tak dobrzy, że trudno byłoby im dorównać, tym bardziej dużo młodszym aktorom. Tak jak zdarzyło się to z powierzeniem roli Mystique Jennifer Lawrence, wprawdzie utalentowanej aktorce, która jednak w tej roli niedorównującej Rebecce Romijn. Twórcy wyszli z tego jednak obronną ręką i powierzyli role odpowiednim osobom, a niektórzy z młodej obsady jak Tye Sheridan (Cyklop) czy Ben Hardy (Angel) sprawdzili się dużo lepiej niż odtwórcy postaci sprzed ponad dekady. Nawet Sophie Turner, do której przylgnęła łatka Sansy Stark, odegrała swoją rolę może nie wybitnie jednak bardzo przekonująco, co, miejmy nadzieję, pozwoli jej rozwinąć skrzydła i stać się aktorką niekojarzoną z jedną rolą.

W „Apocalypse” Bryan Singer musiał zmierzyć się z trudnym zadaniem połączenia dużej ilości postaci, a co za tym idzie również wątków. Mamy tu zarówno odmłodzone wersje znanych uczniów – mutantów, silne osobowości jak m.in. Magneto, Xavier czy Mystique, nowych przeciwników, a nawet przemykającego, gdzieś przez kilka minut Wolverina. Przy tak dużej ilości bohaterów ciężko jest stworzyć widowisko niesprawiające wrażenia chaotycznego i przytłoczonego. Reżyser jednak nie przedobrzył, zapewniając przystępną rozrywkę, która, jak przystało na kino o superbohaterach, jest przepełniona widowiskowymi efektami specjalnymi oraz przyciągającymi uwagę walkami mutantów z najróżniejszymi zdolnościami.

Najnowsza z odsłon X-menów jest dużo lepsza niż dwa poprzednie obrazy, które niemiłosiernie się dłużyły, a ich same zakończenia były średnio widowiskowe. Mimo to i w tym obrazie jest kilka widocznych minusów. Są nimi m.in. powtarzający się jak mantra wątek Magneta, który co rusz jest tym czarnym charakterem, tylko po to, aby nagle stać się dobrym, i tak w koło. Liczę, że twórcy w końcu będą mieli jakiś lepszy pomysł na tę postać, bo zarówno jej historia, jak i odtwórca roli – Michael Fassbender, mają wielki potencjał do jej rozwoju. Kolejnym widocznym minusem jest charakteryzacja, która wprawdzie wypada dużo lepiej niż w poprzedniej części, jednak przy postaci Mystique i Apocalypse strasznie razi. Szczególnie pradawny mutant, który w komiksach wyglądał o niebo lepiej, tu przypomina tanią plastikową figurkę, która nie budzi żadnych emocji, nie ma mowy już o zaciekawieniu, czy postrzeganiu go jako najgroźniejszego na świecie.  

Oglądając „X-men: Apocalypse” otrzymałam to, czego się spodziewałam po filmie o supermutantach – widowiska przepełnionego efektami, szczyptą humoru oraz wartką akcją nierozwlekającą się na niepotrzebne wątki. Może i jest kilka minusów, jest jednak również kilka perełek w postaci humorystycznej i bardzo widowiskowej sceny z udziałem Quicksilvera ratującego mutantów z płomieni czy śmiercionośnego tańca Wolverina wykonywanego na żołnierzach Strykera.

W ogólnym rozrachunku „X-men: Apocalypse” wypada pozytywnie. Pozostaje tylko czekać na kolejną odsłonę przygód X-menów z nadzieją, że będzie ona bogatsza w nowe nieoklepane wątki, na równi dobre efekty specjalne oraz dużo wyrazistszego przeciwnika niż dotąd.

Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
20-05-2016 (Polska)
27-05-2016 (Świat)
3,8
Ocena filmu
głosów: 4
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

arcio
Agnieszka Janczyk