Miniatura plakatu filmu Po ślubie

Po ślubie

Líbánky

2013 | Czechy, Słowacja | Dramat | 92 min

Dzień próby

Anna Szczesiak | 17-07-2014
Nie sądziłam, że kino czeskie może być tak poważne i zaangażowane psychologicznie. Mało tego to film na bardzo wysokim europejskim poziomie i z amerykańskim zakończeniem, zrealizowany ze smakiem i wyczuciem estetycznym.

„Po ślubie” to nietuzinkowe dzieło, nie dające się zaszufladkować w żaden schemat. Poniekąd film przypomina mi „Melancholię” Larsa von Triera, bo wykorzystuje idylliczny dzień ślubu do pokazania szerszego spektrum ludzkiej natury - szczególnie tej mrocznej, o której w takim dniu nie chce się pamiętać. Podobieństwo do „Melancholii” to także utrzymanie go w klimacie Dogmy. I rzeczywiście film jest bardzo naturalistyczny - ma się niezwykłe poczucie bliskości przyrody przedstawionej w filmie i bliskości postaci. Większość ujęć robiona z ręki w zbliżeniach, ale dużo jest też planów ogólnych, przepełnionych pięknem otoczenia. Historia jak w „Melancholii” pokazuje piękną parę - zapatrzoną w siebie, ale od pierwszych chwil widać, że coś wisi w powietrzu.

Są tutaj przedstawione dwa równoległe światy: jeden to radosny dzień świeżo poślubionych małżonków, radosne ucztowanie przy stole, beztrosko bawiące się dzieci - i ten drugi świat wyłaniający się wraz z pojawieniem się tajemniczego gościa, który burzy tę harmonię - jest niczym sumienie, które odzywa się w najmniej stosownym momencie. Wprowadza wątek grozy, sprowadza ciemne chmury na sielską scenerię.
Czy można przyjąć drugiego człowieka z całym jego bagażem doświadczeń, z przeszłością, ze skłonnościami, których nie oszukujmy się nie można wytrzebić i przy sprzyjającej okazji w końcu przejmą kontrolę. Oto film, który demaskuje człowieka jako istotę słabą, ale nie słabą do życia, bo bohaterka to osoba praktyczna i bardzo dobrze przystosowana, ale ta słabość przejawia się w umiejętności bezwarunkowego oddania się uczuciu i drugiemu człowiekowi w chwilach trudnych i niechlubnych. Bo przecież jest dobrze, kiedy jest dobrze.

„Po ślubie” to piękny film o podważaniu naszej łatwości mówienia słów i niekonsekwencji we wdrażaniu ich w życie. Film zadaje ważne pytanie - czy instytucja małżeństwa jeszcze ma sens? - Czy nie jest to sztuczny twór, stworzony na potrzeby propagandy, który zamyka dwoje obcych ludzi „niczym dwoje noworodków w inkubatorze tworząc potwora” jak to jest w filmie powiedziane.- Czy słowa przysięgi na dobre i na złe mają cudowną moc przetrwania? A także słowa „ Hymnu o miłości”, który pary tak chętnie zamawiają na dzień swojego ślubu: „miłość wszystko przetrzyma, wszystkiemu wierzy, wszystko wybaczy”? Dodać trzeba, że oboje są „z odzysku”, z przeszłością, po przejściach - co już nikogo dziś szczególnie nie dziwi, a bohaterka Tereza- panna młoda (Ana Geislerowa) święcie wierzy, że będzie tą ostatnią, ale to ona pierwsza zostaje poddana próbie wytrzymałości. Stawka jest o tyle większa, że „panna młoda” jest w zaawansowanej ciąży. „Po ślubie” jest swego rodzaju teatrem na trzech aktorów, który stopniowo odsłania prawdę o nich.

Film niepokoi, zmusza do refleksji. Znakomita obsada i gra aktorów sprawia, że nie ma wątpliwości, że małżonkowie są stworzeni dla siebie, ale czy ciemna strona wyłaniająca się z ich przeszłości pokona próbę czasu? To także film o wpływie testosteronu na zachowanie mężczyzn, który czasem robi z nich brutalnych samców. Film o uświadamianiu sobie krzywd wyrządzonych innym. To niezła szkoła empatii.

„Po ślubie” - film powstały w koprodukcji czesko - słowackiej, wyreżyserowany jest przez Jana Hrebejka znakomicie. Niestety scenariusz: Petr Jarchovsky ma poważne błędy i powoduje, że w pewnym momencie fabuła traci swoją płynność, wybija z rytmu do tego stopnia, że ma się wrażenie, że już do końca się nie zrewanżuje. Finał, w którym Radim -pan młody (Stanislav Majer) przechodzi swego rodzaju katharsis jest bardzo trafiony, ale zakończenie niepotrzebnie się przedłuża o wstawioną tam retrospekcję, która powinna być dużo wcześniej, zamiast długiej i nudnej sceny dialogu między Terezą a tajemniczym gościem.

Film bardzo mnie zaskoczył, bo po plakacie spodziewałam się raczej czegoś w rodzaju dramatycznej historii miłosnej, ale okazał się być filmem głęboko zaangażowanym filozoficznie - zadającym pytanie o naturę człowieka i jego obecną kondycję. To film, który pokazuje, że dziś dla człowieka najważniejsze jest dobre samopoczucie i woli nie dostrzegać tej gorszej strony samego siebie. Scena, w której Radim wyrzuca urnę z prochami jest aktem odrzucenia głosu własnego sumienia i pojawiającego się wraz z nim poczucia winy za wyrządzoną krzywdę.

Pomijając nieliczne wady film zrobił na mnie duże wrażenie wbijając się mocno w pamięć, dlatego szczególnie go polecam.

Reżyseria
Dystrybutor
Aurora Films
Premiera
29-06-2013 (Festiwal Filmowy w Karlowych Warach)
18-07-2014 (Polska)
22-08-2013 (Świat)
4,0
Ocena filmu
głosów: 3
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

vaultdweller
Agnieszka Janczyk