Miniatura plakatu filmu Po ślubie

Po ślubie

Líbánky

2013 | Czechy, Słowacja | Dramat | 92 min

Nie każdemu pisana sielanka

Niech nie zwiedzie nikogo tytuł najnowszego filmu czeskiego reżysera Jana Hrebejka - „Po ślubie”. Nie będzie to zabawne czy chociażby słodko-gorzkie spojrzenie na perypetie nowożeńców. Z zawiłej historii wyłania się bardzo powoli wątek przewodni, który jasno daje do zrozumienia, że w tym filmie nikt nie ma prawa nosić bieli.
    
Wymarzony dzień ślubu Terezy (Anna Geislerowa) i Radima (Stanislav Mejer) zapowiada się zgodnie z odwiecznym planem: piękna pogoda, biała suknia, chwytająca za serce przysięga, buziaki, ryż, imprezka. Mimo że są to nasi słowiańscy bracia nie liczmy na wesele rodem ze Smarzowskiego – tutaj odbywa się skromnie, w wiejskiej posiadłości rodziców panny młodej, bez większego rozmachu i wykorzystania możliwości gardeł gości, choć jednemu udało się upić winem do granic własnych możliwości. Co mogłoby pójść nie tak? Na przykład pojawienie się dziwnego, nieproszonego gościa, który denerwuje pannę młodą w zaawansowanej ciąży, ciężko się go pozbyć i mówi rzeczy, których nikt nie chce słuchać dla własnego spokoju. Ostatnia z cech jest akurat tą najgorszą, ale jako że na dzień dobry przypięto mu łatkę dziwaka spokojnie można go ignorować.

Przez pierwsze 20 minut filmu akcja toczy się równie wartko i interesująco, co ruch posuwisty w kolejce do okienka ZUS, choć i tam pewnie nie brak małych intryg i skandali. Jednak to początkowe wynudzenie widza nie jest do końca nieprzemyślane. Reżyser delikatnie rzuca nam okruchy tajemnic bohaterów, na podstawie których będziemy budowali własne domysły do samego końca. Nie chcąc zdradzać za wiele powiem tylko, że każde z nowożeńców wchodzi w nowy związek z pełnym bagażem przeszłości, od którego nie sposób się odciąć. W trakcie odkrywania kolejnych faktów okaże się, że przed chwilą pobrało się dwoje obcych sobie ludzi, których możliwe, że połączyła ciąża. Najbardziej przyczynia się do takiego wniosku irytujący gość weselny, który zna nie jeden i nie dwa sekrety pana młodego i nie zawaha się ich użyć.    

Tajemniczy Jan Benda, którego ani nikt nie wyglądał, ani nie zapraszał, ani co najlepsze nie zna, to z pozoru książkowy przykład stereotypowego psychopaty – jest chudy, nosi okulary, ubiera się na czarno na wesele domniemanego kolegi, wygląda na fajtłapę, odzywa się nie w porę i bezczelnie gada od rzeczy, i co najgorsze lubi dzieci, które lgną do niego. Do listy win Jana trzeba dodać koniecznie, że jest gejem, więc idealnie nadaje się na społeczną listę pt. „Do odstrzału”. Kto więc miałby go polubić? Reżyser tak zmyślnie i świetne poprowadził jego wątek, że widz od obrzydzenia jego osobą przechodzi przez fazy zaintrygowania, współczucia i sobie tylko wiadome emocje, bo postać ta nie pozostawia nikogo obojętnym. Można zastanawiać się czy Jan Benda jest wilkiem w owczej skórze, czy może właśnie odwrotnie. Postaci w filmie „Po ślubie” zdecydowanie nie można zaszufladkować pod kategoriami „dobry” albo „zły”. Niemal wszyscy ulegają normom społecznym i narzuconym zachowaniom dla własnej wygody.

Film „Po ślubie” nie jest krzykliwym manifestem rozgoryczonego reżysera, który dosyć ma patrzenia na zepsute społeczeństwo. Nie stawia swoich postaci w jednoznacznych sytuacjach, przez co także widzowie nie mogą do końca opowiedzieć się po jednej lub drugiej stronie, potępić ich wybory, współczuć jednym, a drugich z góry skreślić. Hrebejk świetnie nakreślił rysy psychologiczne głównych bohaterów, którzy są odzwierciedleniem postaw życiowych, którymi zdominowane jest społeczeństwo. Banda hipokrytów, którzy za nic w świecie nie wyłamią się z towarzystwa, a nawet jeśli to zrobią, po chwili refleksji grzecznie wracają do szeregu w obawie przed krytyką i odrzuceniem. Najgorsze co może spotkać to oczywiście bycie „innym”, co samo w sobie nie stanowi żadnej wartości. Przede wszystkim ciężko i niewygodnie jest być dobrym, a żeby być złym nie trzeba specjalnej finezji. Wystarczy publiczność.

Zakończenie zrobione jest po mistrzowsku – świetny montaż z genialnie dopasowaną muzyką jest jakby epilogiem podsumowującym historię. O ile całość przepełniona jest symboliką i różnymi odniesieniami, to końcówka dosadnie demaskuje świat bohaterów. Wcześniej wspomniane symboliczne sceny, np. ubrany na czarno Jan Benda, chłopiec dokuczający młodszej dziewczynce w piwnicy, czy scena, w której syn Radima robi mu zdjęcie - dopiero teraz widzimy ich znaczenie. Podczas gdy na ekranie pokazują się napisy końcowe, nie wstajemy gwałtownie z miejsca.

Od samego początku filmu czuje się nadciągającą tragedię. Pełno jest obrazów, które mylnie natężają oczekiwanie na nią. I nadchodzi, bardzo subtelnie. Właśnie przez nudne rozwlekanie akcji na początku filmu, niebanalne zwroty akcji i odwracanie ról dociera do nas, co tak naprawdę jest największą zbrodnią bohaterów.
Reżyseria
Dystrybutor
Aurora Films
Premiera
29-06-2013 (Festiwal Filmowy w Karlowych Warach)
18-07-2014 (Polska)
22-08-2013 (Świat)
4,0
Ocena filmu
głosów: 3
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

vaultdweller
Agnieszka Janczyk