Miniatura plakatu filmu 20 000 dni na Ziemi

20 000 dni na Ziemi

20,000 Days on Earth

2014 | Wielka Brytania | Dokumentalny, Dramat, Muzyczny | 97 min

,,Nikt tego nie wie, jak ja kocham siebie''

Anna Szczesiak | 28-10-2014
Z 20 000 dni na ziemi Nick Cave wybrał akurat ten - bardzo nudny, zwykły dzień. Może taki był jego zamysł, ale to była strata czasu, bo o wielkości tego artysty nie dowiedziałam się nic. Szanuję Nicka Cave za dokonania. Miałam swego czasu krótki epizod z pochłanianiem jego muzyki. Trzeba pamiętać, że to artysta wszechstronny, bo także jest pisarzem i poetą. Jednak film nie wiele zdaje się tych dowodów jego wielkości pokazywać. Owszem film obfituje w jego luźne przemyślenia na temat życia. Z niektórymi skłonna jestem nawet się zgodzić. To bardzo ciekawa filozofia, ale film niekoniecznie jest dobrym medium na prezentowanie wewnętrznych przemyśleń. Kiedy się siedzi w przytwierdzonym do podłogi fotelu, a dokoła jest ciemno - trudno raczej przyjąć z ożywieniem ten ciąg słowny. 

Tak jak uwielbiam biografie, tak nie cierpię autobiografii. Rzadko są obiektywne. To co jest według mnie największym szczytem artystycznego egocentryzmu - to pozwolić zrobić film o samym sobie i napisać do niego scenariusz. Każdy mając taką sposobność chce się trochę połechtać i wybielić. Może to sukces takich filmów jak ,,Sugar Man'' sprawiły, że powstał ten film - może nie. Uwielbiam ,,Sugar Mana'', bo to film o odkryciu artysty, który zaginął. Nick Cave nie zaginął, ale ma się świetnie. Ma rodzinę, cały czas tworzy, dobrze mu się powodzi. - Czy na prawdę ktoś chce oglądać film o gościu, który ma wszystko?

Jednym z moich ulubionych filmów o muzykach jest ,,Buena Vista Social Club'' Wima Wendersa. Pokazanie tych staruszków z jaką pasją tworzą, jak cieszą się życiem, drobnymi rzeczami, a jednocześnie mieszkają w kubańskich slumsach. To wzruszająca historia głosząca pochwałę życia, w każdym jego stadium. Nick Cave to snob. Otoczony pięknymi przedmiotami, pracujący w pięknych wnętrzach. Nosi piękne koszule, lubi eksponować złotą biżuterię. Na dodatek posiada wspaniałą rodzinę i przyjaciół. O dziwo jednak najbardziej z filmu zapamiętałam to, gdy mówił o innych muzykach, a szczególnie o Ninie Simone. Może to tym spotkaniom powinien poświęcić ten film, bo o Ninie Simone mogłabym słuchać bez końca. Chyba każdy wie, że stawianie pomników za życia nie jest niczym dobrym, a oddawanie hołdu samemu sobie to szczyt narcyzmu.

Trzeba jednak przyznać, że wbrew pozorom Cave ma też sporo dystansu do siebie i nieźle potrafi ironizować na własny temat. Sam przyznaje się do tego, że zawsze był pretensjonalny, bo przeznaczył kiedyś spore honorarium w testamencie na muzeum Nicka Cave'a. Zabawny jest fragment kiedy jedzie z Kylie Minogue i opowiada o tym jak nakłonił ją do współpracy, a potem, gdy ich wspólnie nagrany utwór stał się przebojem. Ludzie kupili płytę Cave'a ze względu na obecność tam Kylie. Po odsłuchaniu płyty stwierdzili, że nie chcą mieć nic wspólnego z Nickiem Cave'm. Przyznam, że podobne odczucia miałam po obejrzeniu filmu „20 000 dni na ziemi” w reżyserii Iaina Forsytha i Jane Pollard.

Tym co zasługuje na absolutną pochwałę - jest strona wizualna. Filmowi towarzyszą naprawdę przepiękne zdjęcia. Bardzo dobry montaż. Ciekawa, trochę abstrakcyjna czołówka. Świetnie przeplatane są detale z postaciami. To wszystko stanowi smaczną ucztę dla oka. 

Ogółem jednak film odradzam. Nie dajcie się na niego nabrać. Przyznaję zwiódł mnie zwiastun, który był zachwycający. Uważam, że więcej można się dowiedzieć o Nicku Cave z wyszukiwarki Google, niż z tego filmu. Nick choć oprowadza nas po swoim święcie - bardzo skrupulatnie prezentuje proces powstawania piosenek - to naprawdę nie zdradza żadnych konkretów. Mówi tylko tyle, ile chce i o czym chce. Trochę urwanych fragmentów z dzieciństwa i jego relacji z ojcem, trochę fragmentów o kobietach jego życia i o tej ostatniej, którą wręcz stawia na piedestale, krótki fragment jak świetnym jest ojcem. Cóż po prostu autoreklama. Na dodatek Nick Cave wypada blado jako aktor we własnym teatrze. Jest po prostu nieprzystępny. Zamiast wzbudzać sympatię - odpycha. Nie stara się nawiązać przyjacielskiej relacji z widzem, ale skupia się na sobie, na własnej autoprezentacji. Jest też artystą, któremu brak emocjonalnej ekspresji. Sprawia wrażenie, jakby istniał sam dla siebie, a to, co myślą inni go nie obchodzi. Film z pewnością miał na celu polubienie artysty, ale skutek jest odwrotny. Po tym filmie wręcz lubię go mniej - choć bardzo cenię jego dokonania i myślę, że na tym powinien poprzestać,a prezentowanie własnej sylwetki pozostawić innym w bardziej obiektywnej formie. 
Dystrybutor
Premiera
20-01-2014 (Festiwal Filmowy w Sundance)
31-10-2014 (Polska)
05-06-2014 (Świat)
4,0
Ocena filmu
głosów: 2
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

vaultdweller
Radosław Sztaba
Agnieszka Janczyk