Miniatura plakatu filmu Gość

Gość

The Guest

2014 | USA | Thriller | 99 min

Temu gościowi jednak podziękujemy

Ciężko powiedzieć, co reżyser miał na myśli, bo reakcja widzów w kinie była zaskakująca. Film „Gość” Adama Wingarda jest po prostu beznadziejny, ale z jakiegoś powodu (mi bliżej nieznanego) duża część sali sprawiała wrażenie jakby świetnie się bawiła. Zarówno w trakcie seansu, jak i zaraz po, jedyne, co przychodzi mi do głowy, to WTF?

Historia stworzona najprostszą linią oporu. Oto do rodziny mieszkającej w amerykańskiej Koziej Wólce, która dopiero co pozbierała się po śmierci najstarszego syna-żołnierza, przyjeżdża jego przyjaciel David, aby przekazać ostatnie słowa Caleba i zaopiekować się jego rodziną. David jak nietrudno się domyśleć z zapałem prawdziwego psychola zaopiekował się rodzinką jak należy wchodząc wszystkim w tyłki, czym zaskarbił sobie ich zaufanie. Matce wypełnia pustkę po straconym synu, ojciec niespodziewanie awansuje, młodszy brat ma w końcu goryla, który daje popalić prześladującej go licealnej „fajnej ekipie”, a starsza siostra? No cóż, ma pod dachem prawdziwego bad boya, który pobudza nie tylko wyobraźnię… Ale oczywiście „ciacho” skrywa swoją mroczną tajemnicę, która ciągnie się za nim z wojska. Tym razem nie jest to zespół pourazowy, ale nieudany eksperyment, w który zaangażowane są służby specjalne. Kiedy agenci wkraczają na sielskie podwórko państwa Peterson zaczyna się krwawa jatka. Czy zakończenie zaskakuje? Jeśli ktoś zna choć trochę dorobek Wingarda, przewidział je po drugiej scenie.

Początkowy rozwój akcji nie zapowiada się źle. Do momentu, kiedy psychopatyczny uśmieszek doklejony do twarzy głównego bohatera mówi nam wszystko w każdej scenie do tego stopnia, że już wiemy kto przeżyje. Dochodzi jeszcze niski, niby seksowny, niby zaprogramowany głos i tanie sztuczki stosowane jako chwyty psychologiczne, aby wszyscy byli po jego stronie, a na które nie nabrałby się amator promocji w Lidlu. Sceny walki to przerost formy nad treścią jak na ów gatunek przystało – odgłosy i odbijanie się aktorów od ziemi w zamaszystych ruchach jeszcze jakoś dałoby się znieść, ale kiedy nasz przystojniak sam jeden rozwala super świetnie wyszkoloną jednostkę (skomponowaną chyba z Erasmusa) to już śmiech na sali. A komu nie da rady? Bardzo szybko idzie się zorientować. Do pierwszego zwrotu akcji Jest znośnie, ale po wyłożeniu kart na stół dzieją się rzeczy kuriozalne, choć przez chwilę można być mile zaskoczonym, ale to pułapka. Umierania rodem z szekspirowskich scen, kiedy to William sam je wystawiał, wszystko przewidywalne i nakradzione z klasyków gatunku kina klasy B. Czeka się tylko na legendarne „Hasta la vista, beby”, ale i tego się nie doczeka, bo padają słowa żenujące. A jakby dosłowności było za mało, polskiemu widzowi na samo Halloween zaserwuje się na ekranie bardzo dużo dyniowych lampionów i kulminacyjne sceny rozgrywające się na przerażającej sali gimnastycznej przygotowanej na szkolne dicho. Ok, rozumiem poplątanie gatunków, grę z widzem, czerpanie z klasyki, jednak tym razem absolutnie tego nie kupuje.

Jedynym mocnym atutem tego filmu jest klata Dana Stevens’a, który wcielił się w tytułowego gościa. Niestety jedną sceną w ręczniku nie podniesie oceny filmu. Zdawać by się mogło, że zimnookie spojrzenie przystojniaka świetnie nadaje się na twarz psychopaty i faktycznie przy odrobinie wysiłku wypada bardzo przekonująco. Jednak takich scen jest niewiele. Szkoda, że główny bohater nie gra równie dobrze, co wygląda. 

Jeżeli "Gość" Adama Wingarda przejdzie do klasyki gatunku, co wielu mu wróży, to w jakiś dziwny sposób będę w stanie to zrozumieć, jednak osobiście pewnie nigdy się do niego nie przekonam.
Reżyseria
Dystrybutor
M2 Films
Premiera
17-01-2014 (Festiwal Filmowy w Sundance)
31-10-2014 (Polska)
05-09-2014 (Świat)
4,7
Ocena filmu
głosów: 6
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

vaultdweller
Radosław Sztaba
Agnieszka Janczyk