Miniatura plakatu filmu Misfire

Porwana

Misfire

2014 | USA | Akcja, Kryminał | 90 min

Akcja bez akcji [Recenzja DVD]

Marta Suchocka | 08-01-2015
„Porwana” R. Ellisa Fraziera to film akcji, który z akcją ma niewiele wspólnego. Po prawdzie wątek fabularny wskazywałby na pościgi, strzelaniny i inne charakterystyczne dla ww. gatunku i niby to wszystko jest, ale... No właśnie „ale”.

Sarah – dziennikarka przygotowująca materiał o bossie narkotykowego kartelu, zostaje porwana. Od razu do akcji wkracza jej były mąż – agent DEA, któremu z pomocą bieży atrakcyjna Gracie (fotoreporterka współpracująca z Sarah). Para zaczyna nerwowe poszukiwanie, a po piętach drepcą im kartelowe zabijaki, które starają się zatrzeć ślady.

Tak jak napisałam we wstępie – wszystko wskazuje na to, że w „Porwanej” powinno być szybko, wybuchowo i spektakularnie. Niestety nic z tego. Strzelaniny są i owszem, ale nie mają one nic wspólnego z tymi, które znamy z innych obrazów akcji. Wszystko dzieje się niespiesznie, nawet kule latają wolno i nim dosięgną celu, kilka ziaren w klepsydrze na pewno zdąży się przesypać. I wiadomo, że po kinie spod znaku „zabili go i uciekł” nikt nie oczekuje dzieła wysokich lotów, które skłania do przemyśleń, zmiany życia, czy czego tam jeszcze. To ma być rozrywka w czystej postaci. Obraz ma bawić, porywać, trzymać w napięciu i wywoływać ochy i achy efektami. W „Porwanej” tego wszystkie brakuje, w efekcie i zabawa jest kiepska. Mam wrażenie, że Frazier położył nacisk na realizm przedstawianych wydarzeń. Pomijając efekty slow motion w najmniej oczekiwanych

momentach i wędrujące na manowce kule, mamy podany na tacy w miarę rzeczywisty obraz poszukiwań tytułowej bohaterki. Aktorsko jest tak, jak może być w filmie, gdzie liczą się mięśnie, a Bóg kule nosi. A to oznacza, że jest na tyle przyzwoicie, na ile być powinno. Nikt się nie wybija, ale i nikt nie wypada tragicznie... ciut siermiężnie i z kroplą filmów klasy B we krwi i owszem. Para głównych bohaterów daje radę, zbytniej chemii między nimi nie czuć, ale nie da się ukryć, że i Gary Daniels i Vannessa Vasquez wypadają w swoich rolach poprawnie. Do tego Daniels bije po oczach wyrzeźbionym ciałem, z kostką na brzuchu na czele – to chyba taki ukłon w stronę Pań. A Vasquez to śliczna latynoska, która wszystkie atrybuty kobiecości ma tam, gdzie mieć powinna. W myśl zasady dla każdego, coś dobrego.

Wydanie DVD „Porwanej” ubogie jest w materiały dodatkowe. Zapowiedzi i zwiastun to wszystko, na co możemy liczyć.

Warto obejrzeć, jeśli jesteście ciekawi, jak w rzeczywistości mogą wyglądać kartelowe rozgrywki. Bez efektów specjalnych, bez pościgów, w których rozbija się setka aut, a spektakularny wybuch goni spektakularny wybuch. Mam wrażenie, że „Porwanej” bliżej do realnego życia, niż większości filmów tego typu. Niemniej jednak trzeba to głośno i wyraźnie powiedzieć... kino akcji na hollywoodzkim poziomie to to niestety nie jest.


Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video - dystrybutorem filmu na DVD
2,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos