Miniatura plakatu filmu Pierwszy raz jeszcze raz

Pierwszy raz jeszcze raz

Premature

2014 | USA | Komedia | 93 min

Orgazmiczny "Dzień świstaka" [recenzja DVD]

Marta Suchocka | 15-02-2015
Pomyśl sobie, że dzień, skądinąd dla Ciebie Ważny, od rana nie układa się tak, jak powinien. Katastrofa goni katastrofę i nic nie wskazuje na pomyślny obrót spraw. Następnie, zapętlony w czasie, przeżyj ten dzień niezliczoną ilość razy. Trochę straszno, ale w sumie i śmieszno. I tak też jest w obrazie Dana Beersa „Pierwszy raz jeszcze raz”.

To ma być dla Roba niezwykle ważny dzień, od którego zależy jego przyszłość. Po pierwsze dziś rozstrzygnie się studencka przyszłość chłopaka. Po drugie wreszcie zdejmie z siebie klątwę prawiczka, przeżywając swój pierwszy raz i to z seksowną Angelą. Wszystko jednak idzie nie tak, jak powinno i to od przebudzenia się w efektach polucji nocnych, przez rozmowę z rozchwianym emocjonalnie przedstawicielem uniwersytetu, po wieczór spędzony u Angeli. Co gorsza – przedwczesny orgazm przenosi chłopaka do porannego punktu wyjścia i wszystko zaczyna się od nowa...

Nie mogę pominąć faktu, że w obrazie Beersa jest zabawnie. Niestety momentami miałam wrażenie, że scenariusz to efekt pijackich przemyśleń jakiegoś niewyżytego małolata (chyba adekwatnie do nazwiska reżysera i współscenarzysty). To uczucie nie opuszczało mnie przez około połowę seansu (nie jestem pewna czy później rozkręcił się film, czy ja) i mimo że „Pierwszy raz jeszcze raz” wywołuje od czasu do czasu śmiech, to jest to śmiech lekko żenujący, jak pijackie imprezy z zerwanym filmem. Nie wiem, czy wynika to z niskiego poziomu obrazu, wysokiego poziomu głupoty, czy faktu, że (co przyznaję z niemałym bólem serca) jestem już za stara.
Co ciekawe sam pomysł jest dobry – choć nie nowy, bo pewnie nie ma osoby, która nie kojarzyłaby „Dnia Świstaka”. Jednak kloaczna realizacja nie wypada najlepiej. Cóż nie można mieć wszystkiego, dlatego tez twórcy powinni od początku do końca zostać w stylu „American pie”, bez silenia się na przemycenie jakichkolwiek wartościowych treści.

Co ciekawie (i żeby nie wyszło, że widzę same wady i niedociągnięcia) w filmie Beersa można dosłuchać się kilku zabawnych dialogów. W ogóle relacje między bohaterami wypadają naturalnie i to się chwali. Aktorsko też jest nie najgorzej. Po prawdzie udawane szczytowania nie wypadają nazbyt dobrze, ale w końcu to nie film spod szyldu „tylko dla dorosłych”. Dobrze prezentuje się Alan Tudyk – rozchwiany emocjonalnie przedstawiciel uniwerku nie tylko wypada wiarygodnie, ale i naprawdę zabawnie. W przypadku reszty obsady jest poprawnie, ale to w zupełności wystarcza.

W sumie po obejrzeniu „Pierwszy raz jeszcze raz” nie zostaje nic. Ani fabuła, ani ścieżka dźwiękowa, ani gra aktorska. Taka wszechogarniająca pustka to poważny problem przy powstaniu tej recenzji – naprawdę musiałam się wysilić, żeby coś z siebie wykrzesać. Dlatego z czystym sumieniem polecam po ciężkim tygodniu pracy, jako odmóżdżacza, koniecznie z jakimś trunkiem z procentami w dłoni.


Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video - dystrybutorem filmu na DVD.
Reżyseria
Premiera
02-07-2014 (Świat)
2,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

vaultdweller
Radosław Sztaba