duża fotografia filmu Ja, Daniel Blake
Miniatura plakatu filmu Ja, Daniel Blake

Ja, Daniel Blake

I, Daniel Blake

2016 | Wielka Brytania, Francja | Dramat | 100 min

Wykluczeni w błędnym kole znieczulicy

Ewa Balana | 03-11-2016
Nagrodzony w tym roku Złotą Palmą w Cannes najnowszy obraz Kena Loacha to dramat społeczny, obok którego trudno przejść obojętnie i który długo zostaje w pamięci. Jest to kino typowe dla tego reżysera, który w swojej twórczości bardzo często porusza temat biedy, wykluczenia i niesprawiedliwości społecznej. Tym razem oko kamery skupia się na brytyjskim systemie ubezpieczeń społecznych i opieki społecznej oraz na ludziach, którzy wpadają w trybiki tej machiny.

Główny bohater to poczciwy, pracowity i porządny człowiek dobrze po pięćdziesiątce, który większość swego życia przepracował jako stolarz. Pewnego dnia dostał zawału serca i omal nie spadł z rusztowania. Film zaczyna się od absurdalnych pytań kwestionariusza, na które Daniel Blake musi udzielić odpowiedzi, by uzyskać zasiłek dla niezdolnych do pracy. Przedstawiciel medyczny prowadzi ten wywiad w taki sposób, by udowodnić, że pacjent jest do pracy zdolny, mimo że w rzeczywistości nie jest. To zapowiedź absurdów, które czekają Daniela. Okazuje się, że jego wynik nie mieści się w przedziale punktów, nie może zatem dostać świadczenia. Bohater wpada w błędne koło urzędniczej machiny. Z jednej strony musi przejść rehabilitację, nie mogąc podjąć pracy, z drugiej, by uzyskać inny zasiłek, musi sprostać wymaganiom urzędu pracy i poszukiwać zatrudnienia. Godziny spędzone na infoliniach, urzędnicy nieumiejący pomóc, tylko cytujący wyuczone formułki. Brzmi znajomo? Daniel chce złożyć odwołanie od decyzji, ale procedura jest długotrwała i niejasna. Sam zawsze był w porządku, jeśli chodzi o swoje zobowiązania wobec państwa, zatem i teraz stara się działać w ramach prawa. W pewnym momencie nie wytrzymuje i w odruchu buntu i w poczuciu beznadziei pisze graffiti na budynku urzędu. Pragnie upomnieć się o respektowanie godności własnej i innych wykluczonych.

Ludzie w filmie Loacha stoją po dwóch stronach barykady. Z jednej są ci dobrzy, niszczeni przez system. Obok pogodnego, uczynnego i wytrwałego Daniela pojawia się bezrobotna Katie – kochająca, dobra, samotna matka, której jest w życiu bardzo ciężko, czy pełna ciepła i zrozumienia pracownica socjalna, której postawa jest niezwykle rzadka wśród urzędników. Większość z nich to ci stojący po drugiej stronie, trybiki machiny, którzy działają według wytycznych scenariuszy, a wśród nich są również jednostki pełne wrogości, demonstrujące swoją wyższość i władzę. Nie potrafią oni pomóc tym wykluczonym. Raczej starają się dorzucać im dodatkowe kłody pod nogi.

Film ma prostą formę, przez co obraz zyskuje, sprawia wrażenie autentycznego. Scenariusz został oparty na realiach. Akcja filmu toczy się w Wielkiej Brytanii, w New Castle. Można odnieść wrażenie, że właśnie obserwujemy pewien fragment tamtejszej rzeczywistości. Widoczna jest dbałość o szczegóły, z której również słynie reżyser. Główny bohater posługuje się dialektem Geordie, podobnie jak inni mieszkańcy miasta, a przybywającą z Londynu Kate łatwo rozpoznać jako nowicjuszkę po innym akcencie.

Obraz nakręcony został w smutnej tonacji barw. Kolory są stonowane, dominuje w nich szarość. Ścieżka dźwiękowa jest bardzo uboga. Jedyna melodia, która przez jakiś czas rozbrzmiewa to muzyka z jakiegoś programu o pogodzie nagrana na kasetę przez żonę Daniela, która niedawno zmarła. Ta melodia to symbol odchodzących, dobrych czasów. Symbolem nowych jest cyfryzacja, w której człowiek jest tylko znaczkiem lub numerem. Dobitnie przekonuje nas o tym ten film. W tym smutnym obrazie naszych czasów depcze i tłamsi się godność człowieka w imię wyników, słupków i liczb. Szokujące jest to, że w tak bogatych krajach, jak Wielka Brytania dochodzi do skrajnej biedy, do niszczenia ludzi.

Pomimo przygnębiającej tematyki film ma swoją pogodną, jaśniejszą stronę. Przede wszystkim ukazuje uroczych, ciepłych bohaterów, których połączyły przyjaźń i poczucie solidarności. Jest też w nim sporo humoru, ale raczej czarnego, coś w rodzaju śmiechu przez łzy. „Ja, Daniel Blake” to wyciskacz łez, poruszający i wzruszający zarazem.

Na ekranie zobaczymy świetne aktorstwo. Główny bohater (w tej roli komik stand-upowy Dave Johns) na ekranie zachowuje się bardzo naturalnie i od razu wzbudza sympatię. Znakomicie zagrana została również rola Katie. Ten duet to strzał w dziesiątkę.

Tragiczny koniec filmu to finał ciągłego upokorzenia i niepewności jutra, których doświadcza główny bohater. Mówi nam tylko albo aż tyle, że wobec bezdusznego systemu jednostka jest bez szans. Pomimo tej smutnej prawdy można odczytać płynące z ekranu wezwanie do zmiany tego stanu rzeczy i sprzeciwu wobec takiej rzeczywistości.
Reżyseria
Dystrybutor
M2 Films
Premiera
13-05-2016 (MFF w Cannes)
21-10-2016 (Polska)
4,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Marta Suchocka
Radosław Sztaba