duża fotografia filmu Beksińscy. Album wideofoniczny
Miniatura plakatu filmu Beksińscy. Album wideofoniczny

Beksińscy. Album wideofoniczny

2017 | Polska | Dokumentalny | 80 min

O Beksińskich raz jeszcze

Filmy dokumentalne bywają trudne w odbiorze. Ukazują życie prawdziwych ludzi, jednak przez pryzmat kamery i wizji reżysera, dlatego spotkania z twórcami umożliwiają pogłębienie odbioru. Spotkanie z Marcinem Borchardtem i Marcinem Dymiterem dostarczyło wielu emocjonujących i interesujących pytań i odpowiedzi nie tylko o genezę dokumentu opartego o publikację Magdaleny Grzebałkowskiej „Beksińscy. Portret podwójny”, ale także o aspekty, które mogą umykać w czasie pierwszego zapoznania się z „… Albumem wideofonicznym”.

Ta forma zapisu codziennego życia malarza, jego żony i syna okazała się nie tylko materiałem prozaicznym, a intensywnym w odbiorze. Reżyser skupił się na przedstawieniu relacji ojca z synem z punktu widzenia rodzica. Zainteresowania Zdzisława Beksińskiego technologią zapisu życia w formie kaset wideo, na przestrzeni lat zmienianych na coraz lepsze modele, przyniosło w efekcie możliwość poznania artysty od strony prywatnej. Z uwagi na tragiczne dzieje rodziny (choroba, samobójstwo, zabójstwo), całą projekcję ogląda się z podwójną fascynacją.

Muzyka skomponowana została konkretnie i organicznie, zawiera także kilka utworów z szerokiego spektrum zainteresowania obu Beksińskich, m.in. Petera Hammilla. Ta komplementarność pozwala zwrócić uwagę na trudność w operowaniu gatunku filmowego, jakim jest dokument, gdzie dokładność przedstawienia historii musi komponować ze szczegółami nie tylko faktograficznymi, lecz przede wszystkim w zakresie operowania każdym aspektem składającym się na obraz przedstawiany, co dotyczy zarówno ścieżki dźwiękowej, jak i montażu. Jak wyznali twórcy, istniało kilkadziesiąt wcześniejszych wersji, zanim ostateczna została przedstawiona widzom. Należy przyznać, że finalna koncepcja jest spójna i odsłania prawdziwego człowieka w każdym z członków rodziny Beksińskich.

Warto poświęcić uwagę nie tylko mężczyznom w tej rodzinie, ale także kobietom. Przede wszystkim: Zofia Beksińska. Zdecydowanie stanowiła podporę tej familii. Gdy jej zabrakło, można odnieść wrażenie, że ojciec i syn odsunęli się od siebie. Film opowiada o relacjach rodziców i dziecka, które musi dorosnąć, by wyfrunąć z gniazda, co jednak nie jest takie proste dla jedynaka. Starcia dwóch punktów widzenia, stanowczego i jednomyślnego frontu Zdzisława i Zofii oraz pełen bólu istnienia mroczny ton Tomasza nie przynoszą jednoznacznych odpowiedzi na ciągłe pytania, dlaczego taki los spotkał tę rodzinę.

Bardzo wymowne są zdjęcia ukazujące szczęśliwe małżeństwo oraz ich potomka, gdy już wiadomo, do jakich wydarzeń doszło. Borchardt dokonał inteligentnego zabiegu anachronicznego przedstawienia zdarzeń, najpierw informując o samobójstwie Tomka, a dopiero potem przedstawiając jego narodziny. Odbiegając od linearności w ukazaniu życia Beksińskich, uzyskał efekt emocjonalnego przeżywania powiększenia rodziny. Trudno uwierzyć, patrząc na kolejne ujęcia noworodka, później małego i starszego chłopca, że to dziecko nie widziało dla siebie przyszłości w świecie, który tak go rozczarował.

W dokumencie stanowiącym autorską wizję artystyczną można odnaleźć wiele przejmujących momentów. Motyw śmierci, obecny w obrazach malarza, przejawia się także w twórczości drugiego utalentowanego, młodego człowieka; pojawia się także namacalnie w scenie odejścia jednej z babć. Utrwalone chwile nie stanowią jednak tropu prowadzącego do poznania psychiki Tomasza. Wydaje się, że przeżycie katastrofy lotniczej budzi atawizm zmuszający do walki ze śmiercią zamiast poddawania się jej. Istotnym jest także problem depresji, co czyni film ważny nie tylko pod względem poznania artysty, który zmagał się z tą chorobą cywilizacyjną, ale właśnie może stanowić przyczynek do poszukiwania skutecznych sposobów walki z takim stanem ducha.

Tym razem obrazy Beksińskiego stanowią tło przedstawianej relacji, jednakże pojawia się fragment zapisu postępów pracy malarza, który przechodził różne stany emocjonalne podczas pracy. Jeden z przedstawionych obrazów jest plastycznym palimpsestem, obrazem nadpisanym. Chociaż sam autor nie lubił, gdy jego dzieła były tłumaczone słownikowymi symbolami, to doskonała metafora opisująca ludzi przedstawionych w „… Albumie…” – jacy naprawdę jesteśmy pod Gombrowiczowskimi maskami, wiemy tylko my sami.
Reżyseria
Dystrybutor
BIURO POMYSŁÓW
Premiera
28-05-2017 (FF w Krakowie)
10-11-2017 (Polska)
4,5
Ocena filmu
głosów: 2
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Marta Suchocka
Radosław Sztaba