duża fotografia filmu Domino
Miniatura plakatu filmu Domino

Domino

2019 | Dania, Francja, Włochy, Belgia, Holandia | Kryminał, Thriller | 89 min

De Palma i nowa odsłona kina noir [recenzja DVD]

Po finale ósmego sezonu „Gry o tron” rozgorzała dyskusja nie tylko odnośnie jakości ostatnich epizodów produkcji HBO – pojawiło się także pytanie, co oglądać po zakończeniu serialu. Dla fanów obsady dobrą propozycją jest najnowszy film Briana de Palmy, gdzie główne role zagrali znany z roli Jaimiego Lannistera, Nicolaj Costas-Waldau oraz odtwórczyni postaci Melisandre, Carice Van Houten.

Duński aktor to nie tylko odtwórca Królobójcy. Portretował już przedstawiciela prawa w „Drugiej szansie” Susanne Bier. O ile u reżyserki Duńczyk stworzył postać dramatyczną w oparciu o dogłębny portret psychologiczny, o tyle u De Palmy Costas-Waldau nie wydaje się być typowym, męskim bohaterem, do jakich przyzwyczaił nas twórca „Oczów węża” – Christian potrzebuje wsparcia partnera do podjęcia pościgu, ponieważ bardziej martwi się o niego niż o złapanie przestępcy, zwłaszcza mając w perspektywie bieganie po dachu; kiedy chce wyrazić złość w samochodzie, zrzuca jedynie rzeczy zaśmiecające deskę rozdzielczą. Jest także niepijącym alkoholikiem – stanowi zupełne przeciwieństwo ikon dawnego kina, do jakich należał Humphrey Bogart czy Robert Mitchum w rolach detektywów o skomplikowanym życiu.

Van Houten tutaj stworzyła kreację dość tajemniczej postaci w kontekście roli odegranej w fabule. Jej bohaterka stanowi kontrę do Christiana. Kamera w przypadku Alex kreowanej przez Van Houten jest w ruchu tworząc opozycję wobec policjanta. Odjazd obiektywu podczas rozmowy telefonicznej między bohaterami przedstawia oboje w zamkniętej przestrzeni – aktorkę w szerokim kadrze, przedstawiając dom; aktora w niemal klaustrofobicznym, wysokim ujęciu, zwanym bocianim. W malowniczym kadrze, gdy tajemnica Alex wychodzi na jaw, w tle widać niderlandzki wiatrak, wskazujący lokalizację pary śledczych oraz symbolizujący ruch – zarówno w kontekście kolejnych punktów akcji niczym kostki tytułowego domina, jak i zmiennych odnośnie bohaterów, których widzowie poznają coraz lepiej.

Guy Pearce wcielił się w agenta CIA, Joego, który prowadzi własną grę na wielu frontach a jego lapidarność to najlepszy ironiczny komentarz De Palmy i scenarzysty Petera Skavlanna odnośnie sytuacji Amerykanów, z jaką Stany Zjednoczone musiały się zmierzyć po ujawnieniu tajnych informacji przez Edwarda Snowdena.
Farook, którego zagrał Emrin Dalgic to nietypowy bohater. Jest osią intrygi, jaka zawiązuje się w filmie, jest po części antagonistą i protagonistą.

Tytuł odnosi się do konsekwencji, jakie wynikają z jednego, jedynie pozornie nie mającego wielkiego znaczenia, zdarzenia. Skutki decyzji prowadzą do perturbacji w życiu bohaterów, a machina wydarzeń nabiera tempa, prowadząc do niesztampowego zakończenia.

Brian de Palma zabiera nas w przyszłość. Akcja jego filmu dzieje się w 2020 roku. 10 czerwca, Kopenhaga. Dwóch detektywów jedzie do wezwania. Christian nie chce jechać, Lars (w tej roli Søren Malling) przyjmuje sprawę – to kolejna już kostka domina odnośnie akcji. W efekcie partnerzy trafiają na potencjalnego przestępcę, którego pościg wywoła kolejne nieoczekiwane zwroty akcji.

Zdjęcia José Luisa Alcaine’a to nie tylko korzystanie z  kamery nadającej charakter kinu sensacyjnemu lat 90-tych, to także kadry w dawnym stylu – zwłaszcza podczas zbliżeń mimiki aktorów. Ten sposób kadrowania jest utrzymany podczas scen z Farookiem. Alcaine korzysta ze statycznych ujęć w gabinecie przełożonego Nicolasa i Larsa (Thomas W. Gabrielsson) w ten sposób uzyskując efekt obserwacji pomieszczenia znany ze scen w biurach znanych prywatnych filmowych (i powieściowych) detektywów takich jak Sam Spade czy Phillip Marlowe. Produkcja w nieoczywisty sposób okazuje się być kolejnym przykładem neo-noir, gatunku, który zaczyna coraz częściej pojawiać się obok neo-westernu jako powrót do czasu świetności kina. Jedynie Tylko żabia perspektywa w kopenhaskim domu Larsa zawiera symboliczny kadr ukazujący Christiana z żoną partnera, Haną (Paprika Steen) pozwalając w ten sposób na ukazanie jej choroby.

Operator umiejętnie korzysta także z podziału ekranu w scenie ataku terrorystycznego. Obraz dzielony jest wielokrotnie: Omar (Ardalan Esmaili) ogląda przebieg zamachu podczas pokazu filmów holenderskich w Brukseli, widząc jednocześnie cele oraz twarz terrorystki. Fatima (Sachli Gholamalizad) wysadza się w powietrze, natomiast trzech mężczyzn wznosi modły i przystępuje do dalszego działania. De Palma nie zmniejsza strachu Europejczyków odnośnie terroryzmu, jest to przestroga w artystycznej formie stanowiąca mariaż gatunkowy: klasycznego czarnego kryminału i filmu sensacyjnego, któremu bliżej do równie klasycznego thrillera szpiegowskiego, chociaż podróżowanie Christiana i Alex po europejskich krajach przypomina pierwszy kinowy film z serii „Mission Impossible” właśnie w reżyserii De Palmy.

Muzyka Pina Donaggi tworzy klimat niczym w klasycznym kryminale w stylu noir podczas zbliżenia kamery na detal, który jest nie bez znaczenia – tak zaczyna się główna akcja tytułowego domino. Atmosfera grozy jest utrzymana podczas spotkania detektywów z Farookiem w windzie. Stylistyki dopełnia litera M pośród graffiti w tej przestrzeni, wskazując wyraźnie na M-mordercę – zupełnie jak litera na płaszczu w filmie Fritza Langa z 1931 roku. Donaggio sięga także po bliskowschodnie pieśni, kiedy akcja zawiązuje się wokół intrygi. Ścieżka dźwiękowa wykorzystana w scenie podczas corridy to kompozytorskie mistrzostwo.

Również efekty specjalne, szczegóły scenografii czy rekwizyty wskazują na umowność przedstawianych wydarzeń, skupiając uwagę widzę na portretach psychologicznych bohaterów oraz wydarzeniach następujących po sobie. Kulminacja również zawiera zdjęcia statystów połączone z odgłosami z off-u, odwołując się do dawnych metod realizacji filmowych; dodatkowo muzyka zastępuje dialogi, które zostały wyciszone, natomiast montaż równoległy poprzedzały zdjęcia z ograniczonego kadru przyjmując punkt widzenia z lornetki oraz z najnowszej technologii – drona. W ten sposób reżyser udowadnia, że można stworzyć suspens na miarę Hitchcocka, zachowując przy tym rys autorski w stechnicyzowanym XXI wieku nie tracąc na jakości gry aktorskiej. Do całego zamysłu i kunsztu twórców nie pasuje plakat, na czym traci odbiór całościowy dzieła, mylnie wprawiając widzów w błąd, że mogą spodziewać się typowego kina rozrywkowego.

Dvd zawiera wybór scen, zwiastun i zapowiedzi.

Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video - dystrybutorem filmu na DVD.
4,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Emilia Troszczyńska