Diao Yi'nan kontynuuje passę po nagrodzonym Złotym Niedźwiedziem "Czarnym węglu, kruchym lodzie", swój kolejny film również usadzając w gatunku neo-noir. Reżyser wykorzystuje takie elementy składowe jak: miejsce akcji (m. in. hotel), ujęcia kamery kierowane na detal, zabawa światłocieniem - większość zdjęć nakręcono nocą, kadry wypełnia mrok.
Fabułę otwiera dialog dwóch tajemniczych postaci: mężczyzny i kobiety, stojących w deszczu. Nie ulega wątpliwości, że bohaterka w czerwonej kreacji to typowa femme fatale, co potwierdza jej symboliczny ubiór i pseudonim - Kocie Oko. Główny bohater opowiada jej wydarzenia, które doprowadziły do ich spotkania - retrospekcja to również wyznacznik czarnego kryminału.
Zhou Zenong (Ge Hu) nie jest porządnym obywatelem. To przestępca, który w trakcie porachunków z przeciwnikiem przypadkowo strzela do policjanta, przez co poszukiwany jest zarówno przez przedstawicieli prawa, jak i członków szajki złodziei. Trudno kibicować takiemu bohaterowi - być może właśnie dlatego Yi'nan decyduje się przekierować uwagę widzów na punkt widzenia Kociego Oka, czyli Liu Aiai (Kwei Lun-Mei).
Tytuł produkcji odnosi się do miejsca akcji i przywodzi na myśl klasykę literatury noir. W fabule to teren niezbadany, pozbawiony praworządności, enklawa bezprawia i przemocy, na którą narażone są przede wszystkim kobiety. Gwałty, strzelaniny, morderstwa czy uprawianie nierządu występują w tym miejscu obok układów tanecznych w rytmie ABBY. Ten dysonans to przede wszystkim efekt stylistyczny - pod względem wizualnym, twórca osiągnął perfekcję.
Brutalność w pełnym wymiarze (zwłaszcza w scenie walki, gdy przeciwnik Zenonga ginie od parasola) podkreśla fauna (szczególnie sowa i tygrys podczas pościgu w zoo), a ukoronowaniem umiłowania wybranego przez Yi'nana gatunku jest nawiązanie do sceny z lustrami w "Damie z Szanghaju".
Reżyser umiejętnie przekształca kino noir z ulic Los Angeles do dalekiej Azji, udowadniając, że mroczny półświatek obecny jest na ulicach całego świata. To jednocześnie fascynacja czarnym kryminałem w kontekście formy. Yi'nan tworzy ucztę dla oczu dzięki zdjęciom Donga Jingsonga oraz uszu za sprawą B6, chińskiego dja, który ze smakiem oprawił muzycznie nową klasykę kina noir z Dalekiego Wschodu.