Tele-Hity Filmosfery
Katarzyna Piechuta | 2014-11-22Źródło: Filmosfera
Sobota (22.11), TVP 1, 0:50

Oszukana (2008)

Produkcja: USA
Reżyseria: Clint Eastwood
Obsada: Angelina Jolie, Gattlin Griffith, John Malkovich, Michelle Gunn

Opis: Los Angeles, marzec 1928: pięknego sobotniego ranka, na zamieszkanym przez klasę robotniczą przedmieściu, samotna matka Christine Collins żegna się z 9-letnim synem Walterem i idzie do pracy na centrali telefonicznej. Kiedy jednak Christine wraca do domu, musi stawić czoła najgorszemu koszmarowi każdego z rodziców: jej syn zniknął. Zostaje przeprowadzone wyczerpujące i bezowocne śledztwo - Walter zniknął bez śladu. Sytuacja zmienia się, kiedy 5 miesięcy później, pławiąc się w blasku sławy policja zwraca matce chłopca, który twierdzi, że jest jej synem. Oszołomiona przez tłum policjantów, reporterów, fotografów i własne emocje, Christine zostaje przekonana do zabrania chłopca do domu. Ale w głębi serca wie, że to nie Walter…

Rekomendacja Filmosfery: „Oszukana” to jedna z ciekawszych produkcji hollywoodzkich ostatnich lat. Jest to film dopracowany w każdym szczególe: scenografia, kostiumy, charakteryzacja – wszystko to pozwala nam przenieść się w realia lat 20-tych i wczuć w klimat tamtego okresu. Niebanalna i intrygująca fabuła sprawia, że z każdą kolejną sceną coraz bardziej wciągamy się w opowiadaną historię. Na uwagę zasługuje kreacja aktorska Angeliny Jolie, wcielającej się w postać zrozpaczonej matki pragnącej odnaleźć swego syna. Nad całością czuwał nie kto inny, lecz Clint Eastwood – a to właściwie gwarancja jakości. Polecam obejrzeć „Oszukaną” każdemu, kto dawno nie miał okazji zobaczyć dobrego dramatu.


Niedziela (23.11), TV Puls, 20:00

Django (2012)

Produkcja: USA
Reżyseria: Quentin Tarantino
Obsada: Jamie Foxx, Christoph Waltz, Leonardo DiCaprio, Samuel L. Jackson, Walton Goggins

Opis: Tytułowym bohaterem filmu jest Django (Jamie Foxx), wyzwolony czarnoskóry niewolnik, który pod skrzydłami niemieckiego dentysty Schultza uczy się fachu łowcy nagród. We dwóch wyprawią się po żonę Django, która jest niewolnicą bezwzględnego plantatora Calvina Candie (Leonardo DiCaprio).

Rekomendacja Filmosfery: Quentin Tarantino to jedna z najbardziej korowych postaci Hollywood  już od dwudziestu lat, kiedy to w 1994 roku słynny reżyser nakręcił przełomowe „Pulp Fiction”. Kolejne jego obrazy kojarzone były głównie z kinem gangsterskim i akcji – aż do „Bękartów wojny” i „Django”. Oba filmy okazały się strzałem w dziesiątkę. Tarantino, z lubością oglądający w młodości westerny, postanowił nakręcić własny obraz spod znaku tego gatunku. Efekt? Chyba niezły, bo ciężko mi wskazać na jakieś słabsze strony „Django”. Ten obraz broni się pod każdym względem. W historii kina nakręcono tyle westernów, że niełatwo o cokolwiek oryginalnego w tym gatunku. Tymczasem „Django” tchnie świeżością, a fabuła jest na tyle wciągająca prawie trzygodzinny seans ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Scenariusz autorstwa Tarantino jak zwykle obfituje w świetne dialogi i niepozbawiony jest inteligentnego, często czarnego humoru. Odtwórcy głównych ról, Christoph Waltz, Jamie Foxx i przede wszystkim Leonardo DiCaprio, serwują nam aktorski majstersztyk (swoją drogą, to za sprawą Quentina Tarantino i jego „Bękartów wojny” Christoph Waltz zyskał sławę na skalę światową). Na uwagę zasługują również zdjęcia – praca kamery została fenomenalnie wprost przystosowana do gatunku filmowego. Wiele kadrów czy szybkich przybliżeń przywodzi na myśl legendarną „dolarową” trylogię Sergio Leone. W końcu, last but not least – muzyka. Tak dobrej ścieżki dźwiękowej dawno nie słyszałam, a takie utwory jak „Django”, „Freedom” czy „Who Did That To You?” chyba nigdy mi się znudzą. Fani Tarantino zapewne uznają cały ten opis za niepotrzebny, bo „Django” dawno już widzieli i nie trzeba ich było namawiać na wyprawę do kina. Chciałabym jednak tym zestawem superlatyw zachęcić do obejrzenia „Django” tarantinowskich sceptyków, dlatego że ten film rzuca nowe światło na dawno zapomniany gatunek, jakim jest western. Podobnie było w przypadku „Piratów z Karaibów” i filmów o piratach. Jak się zatem okazuje, warto eksperymentować. Oby tak udanych, tarantinowskich i nie tylko, reżyserskich eksperymentów było więcej.


Niedziela (23.11), TVP 1, 22:25

Vicky Cristina Barcelona (2008)

Produkcja: USA, Hiszpania
Reżyseria: Woody Allen
Obsada: Javier Bardem, Penélope Cruz, Scarlett Johansson, Rebecca Hall

Opis: Dwie młode Amerykanki, Vicky i Cristina, przyjeżdżają na wakacje do Barcelony. Vicky, inteligentna i czuła, ma niedługo wyjść za mąż; otwarta na emocjonalne i seksualne przygody Cristina to jej zupełne przeciwieństwo. Podczas pobytu, obie bohaterki dają się wciągnąć w niekonwencjonalną, romantyczną i seksualną przygodę z Juanem Antonio, charyzmatycznym malarzem, uwikłanym w burzliwą i skomplikowaną relację ze swoją byłą żoną, Marią Eleną.

Rekomendacja Filmosfery: „Vicky Cristina Barcelona” reklamowano jako film Woody’ego Allena w świecie Pedro Almodóvara. Na pewno jest w tym trochę prawdy, ale nie należy tej sugestii brać sobie zbytnio do serca, bowiem poza nietypowym dla nowojorskiego reżysera miejscem akcji, film jest na wskroś allenowski. Mamy więc skomplikowane relacje między bohaterami, poważne oraz zupełnie niepoważne dialogi, przemyślenia i rozterki głównych bohaterów – słowem, wszystko to, co typowe dla Allena i lubiane przez jego fanów. Niemniej nie sposób zaprzeczyć, że akcja filmu osadzona w pięknej Hiszpanii i towarzysząca nam przez cały seans cudowna, przepełniona dźwiękami gitary klasycznej muzyka, nadają filmowi niepowtarzalny charakter, co sprawia, że „Vicky Cristina Barcelona” wyróżnia się na tle innych filmów Allena – w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nie brakuje też świetnie skrojonych postaci – każde z czworga głównych bohaterów to kompletnie inna osobowość, ich charaktery ścierają się na ekranie, tworząc prawdziwie wybuchową mieszankę. Dla fanów Woody’ego Allena „Vicky Cristina Barcelona” to oczywiście pozycja obowiązkowa, ale polecam go również tym, którzy za obrazami nowojorskiego reżysera nie przepadają. Klimat tego filmu jest niezwykle sugestywny, oglądając go można się poczuć jak w Hiszpanii. Warto, choćby na czas seansu, dać się uwieść urokowi tego kraju, jego mieszkańców i wypełniającej go muzyki.


Poniedziałek (24.11), TVP 1, 23:15

Ława przysięgłych (2003)

Produkcja: USA
Reżyseria: Gary Fleder
Obsada: John Cusack, Gene Hackman, Dustin Hoffman, Rachel Weisz, Jeremy Piven

Opis: Wdowa po ofierze strzelaniny wytacza proces potężnej korporacji producentów broni, obarczając ich winą za śmierć męża. W bezprecedensowym procesie gra toczy się o miliony dolarów. Bezwzględny konsultant strony pozwanej (Gene Hackman) nie cofnie się przed niczym, aby umiejętnie dobierając przysięgłych, manipulując nimi, przeciągnąć ich na swoją stronę i zapewnić swym mocodawcom korzystny werdykt. Tymczasem okazuje się, że w skład samej ławy wchodzi zręczniejszy od niego manipulator (John Cusack), który ma do wygrania swoją własną sprawę. Finał zaskoczy wszystkich... Doskonałe kreacje stworzyli Dustin Hoffman w roli pełnomocnika powódki i Rachel Weisz jako tajemnicza Marlee.

Rekomendacja Filmosfery (Radosław Sztaba): O tym, że Stany Zjednoczone nie są i nigdy nie były krajem prawa i sprawiedliwości społecznej, wiemy nie od dziś. Korupcja i manipulacja wyrokami sądowymi mają zresztą miejsce wszędzie tam, gdzie zagrożone są interesy kogoś bardzo wpływowego. Ktoś kiedyś powiedział, że pieniądz kręci światem. Światem przedstawionym w filmie Gary'ego Fledera również. Oto bowiem mamy przedstawioną sytuację, w której zaufanie szarych obywateli do władzy i organów państwowych jest mocno nadszarpnięte. Obraz Fledera, zrealizowany na podstawie powieści Johna Grishama, nie pozwala nam go odzyskać, przeciwnie - umacnia nas w przekonaniu, że "góra" może wszystko, a walka z nią przy pomocy uczciwych metod pozbawiona jest szans na powodzenie.


Wtorek (50.11), ale kino+, 23:05

Biała wstążka (2009)

Produkcja: Austria, Francja, Niemcy
Reżyseria: Michael Haneke
Obsada: Christian Friedel, Leonie Benesch, Fion Mutert, Ulrich Tukur, Marisa Growaldt

Opis: Na rok przed wybuchem I wojny światowej seria niewyjaśnionych wydarzeń zakłóca spokojne życie jednej z niemieckich wsi. Groźny wypadek, pożar i uprowadzenie dwójki dzieci wstrząsa wiodącymi spokojne życie mieszkańcami. Nauczyciel miejscowej szkoły obserwuje rozwój wydarzeń, aby wkrótce poznać przerażającą prawdę. Mistrzowska narracja genialnego reżysera wprowadza widza w hipnotyczne tempo kolejnych wydarzeń.

Rekomendacja Filmosfery: Filmy Michaela Hanekego nie należą do obrazów łatwych w odbiorze. Reżyser nie podaje interpretacji na talerzu, a jego filmy można odczytywać na wiele sposobów – nic dziwnego więc, że dzieła te zawsze wzbudzają gorące dyskusje w świecie filmowym. Nie inaczej było w przypadku „Białej wstążki”, docenionej i nagrodzonej na licznych festiwalach. Jedni dopatrują się w treści tej produkcji genezy faszyzmu, inni z kolei wskazują na obraz dzieciństwa przedstawiony w filmie, jeszcze inni jako główny wątek wymieniają przenikającą niemiecką kulturę konserwatyzmu hipokryzję. Haneke posiada niewątpliwy talent do wydobywania z opowiadanej historii wielu warstw interpretacyjnych, przez co jego produkcje najlepiej byłoby oglądać po kilka razy, by móc w pełni dostrzec mnogość możliwych wykładni. Haneke zadbał w „Białej wstążce” również o nienaganną formę – ten film hipnotyzuje widza od pierwszych minut. Czarno-biały obraz, surowy w wyrazie a zarazem dopracowany z prawdziwym pietyzmem, fantastycznie wprowadza w klimat niemieckiej wioski z początków XX wieku. „Biała wstążka” to film, który zdecydowanie warto obejrzeć, zwłaszcza, jeżeli ktoś nie miał jeszcze okazji zapoznać się z twórczością Michaela Hanekego. Być może ten obraz będzie stanowić zachętę do sięgnięcia po kolejne produkcje tego niesamowicie utalentowanego reżysera.