duża fotografia filmu Upadli
Miniatura plakatu filmu Upadli

Upadli

Fallen

2016 | USA, Węgry | Przygodowy, Dramat, Fantasy, Romans, Thriller | 91 min

Upadłe anioły w mało atrakcyjnej odsłonie [recenzja DVD]

Twórcy filmów od paru lat aktywnie upominają się o nastoletniego widza, wypuszczając coraz więcej produkcji dla tej grupy odbiorców. Szczególną popularnością wśród twórców oraz widzów cieszą się filmowe adaptacje książek dla młodzieży, które niestety po obejrzeniu nie zawsze okazują się strzałem w dziesiątkę. Najczęściej ekranizacje młodzieżowych bestsellerów podzielić można na dwie grupy: pierwszą, w skład której wchodzą porządne, przyjemne do oglądania hity jak „Igrzyska Śmierci” oraz drugą, gdzie plasują się produkcję, o których chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Do drugiej grupy należą na ogół te obrazy, gdzie przy oryginalnej książkowej fabule twórcy ewidentnie majstrowali, zmieniając bieg wydarzeń lub spłycając historię, co w efekcie ani nie zadowala fanów pierwowzoru, ani nie przyciąga widzów niezaznajomionych z książką. „Upadli” w reżyserii Scotta Hicksa gładko wpisuje się w szeregi drugiej grupy, będąc następną średnią ekranizacją, która prawdopodobnie nie doczeka się kontynuacji. 

Siedemnastoletnia Lucinda Price zostaje wysłana do szkoły z internatem dla trudnej młodzieży: Sword & Cross. Oskarżona o spowodowanie pożaru Luce musi odnaleźć się w zimnych gotyckich murach placówki pośród tajemniczych uczniów, którzy w większości mają dużo gorsze występki na swoim koncie niż ona. Starająca poradzić sobie z poczuciem winy i traumą dziewczyna poznaje dwóch równie tajemniczych co niebezpiecznych chłopaków Daniela i Cama, z którymi łączy ją niezrozumiała więź. Z czasem zamkniętą w ośrodku dla młodocianych wyrzutków Luce zaczynają nawiedzać dziwne wizje przedstawiające ją i Daniela z ich rzekomej przeszłości. Coraz bardziej zafascynowana chłopakiem odkrywa, że spotkanie w Sword & Cross wcale nie jest ich pierwszym, a łączące ich uczucie już od wieków mierzy się z klątwą, którą być może dopiero teraz będą mogli pokonać. Luce trafia w sam środek pradawnej walki dobra ze złem, w której wojownikami okazują się upadłe anioły.


„Upadli” to niespełniająca oczekiwań ekranizacja pierwszej części serii książek autorstwa Lauren Kate. Książka Kate, choć może mało wybitna, stanowiła podwaliny pod całkiem ciekawy i niewymagający film o zakazanej miłości anioła i człowieka, upadłych aniołach i ich walce. Jednak podobnie jak w przypadku wielu ostatnich ekranizacji np. „Miasta Kości” Cassandry Clare czy „Akademii Wampirów” Richelle Mead zmiany w fabule doprowadziły do stworzenia kolejnej produkcji, której potencjał zmarnowano. Nie ma co się oszukiwać, film australijskiego reżysera dobrą ekranizacją nie jest. Winą można obarczać zmiany w fabule oraz pozbawienie tej historii tajemnicy, którą podczas czytania z zaciekawieniem odkrywamy wraz z kolejnymi kartkami książki. W filmie zaś odpowiedzi na te tajemnice są podane nielogicznie i pośpiesznie nie wywołując zaskoczenia i zainteresowania podczas seansu. Dodatkowo najlepsze elementy wyróżniające książkę spośród innych romansideł dla nastolatek, w obrazie Hicksa zostały pominięte lub zmienione, co stanowi duży minus dla fabuły. Efektem tego jest mało ciekawa produkcja, sprawiająca wrażenie chaotycznego, nieprzemyślanego a w efekcie niepotrzebnego filmu, bo ani na fanach książki, ani na niezaznajomionych z historią wrażenia ten obraz zbytnio nie zrobi. 

Podobnie jest w przypadku kreacji relacji i uczuć pomiędzy Luce i Danielem, które również przedstawione są bez większej kreatywności i chemii. Nie jest to wcale winą książkowego pierwowzoru, bo twórcy mieli na podstawie czego wykreować ich relacje tak, aby zaciekawiły odbiorcę. Przedstawione pomiędzy nimi uczucie niezrozumiale pojawia się na ekranie trochę niczym przysłowiowy Filip wyskakujący z konopi i nagle zupełnie niespodziewanie między nieznającymi się i prawie nierozmawiającymi bohaterami pojawia się wielka miłość. Relacje łączące bohaterów i związane z tym wydarzenia są bardzo przewidywalne i przedstawione w mało interesujący sposób. Nie oznacza to jednak, że film ogląda się w wielkich męczarniach, to bardziej produkcja, którą ogląda się raz i zapomina o niej tuż po seansie, nawet nie oczekując, że kiedykolwiek zostanie nakręcona kontynuacja. 

Jeśli chodzi o samych odtwórców ról głównych, to i oni nie pomagają zbytnio produkcji. Pomiędzy Addison Timlin (Luce) i Jeremym Irvine (Daniel) nie ma wyczuwalnej chemii. Warto jednak nadmienić, że Timlin dużo lepiej wypada z tej dwójki, poprawnie odgrywając rolę zagubionej pomiędzy teraźniejszością a przeszłością Luce. Inaczej dzieje się w przypadku aktora znanego z roli w „Czasie Wojny”, który zupełnie nie pasuje do tej opowieści, snując się po ekranie i sprawiając wrażenie, jakby sam nie wiedział, po co się tam znalazł i czy na pewno chce grać w tej produkcji.
Jeśli chodzi o resztę obsady, to nie bardzo się ktoś wyróżnia, może oprócz aktora odgrywającego Cama — Harrisona Gilbertsona i Loli Kirke wcielającej się w Penn. Ich role są najbardziej wyraziste i to oni z całej obsady przyciągają uwagę swoją grą. Pozostała część obsady nie bardzo miała możliwość wykreowania swoich postaci, gdyż ich rola została ograniczona do minimum. Twórcy pomimo tego, że mieli do dyspozycji szereg ciekawych i zróżnicowanych postaci stworzonych przez Lauren Kate nie wykorzystali tego, co również zaważyło na małej atrakcyjności i oklepanym schemacie produkcji.

W filmie wszystko dzieje się szybko i jakby bez polotu, uniemożliwiając wczucie się w klimat historii. Wprawdzie scenografia i kostiumy są bardzo poprawne i przybliżają gotycki klimat opowieści, lecz nie wystarczają one, aby uratować niedopracowaną fabułę. „Upadli” to mocno średni film, który moich oczekiwań, jako osoby znającej książkowy pierwowzór, nie spełnił. Wprawdzie nie nastawiałam się na wybitną produkcję, jednak oczekiwałam w miarę dobrej fabularnie ekranizacji, która wciągnie i zapewni niezłą, nieprzynudzającą rozrywkę. Być może gdyby film był dłuższy, udałoby się trochę wzbogacić gnającą bez pomysłu fabułę i wykorzystać oferowany przez książkę potencjał. Ogólnie produkcja Scotta Hicksa może i taka najgorsza nie jest, ogląda się ją łatwiej niż na przykład tragiczną „Akademię Wampirów”, jednak można było stworzyć dużo lepszy film. A tak otrzymaliśmy obraz, który przemknie niezauważony i niezapamiętany, no, chyba że będzie pojawiał się w zestawieniach niepotrzebnych ekranizacji.

DVD zostało wydane w formie bookletu, w którym znajdziemy wypowiedzi reżysera i aktorów oraz kilka ciekawostek z produkcji filmu. Płyta DVD nie zawiera żadnych dodatkowych materiałów o produkcji, natomiast znajdziemy na niej dwie wersje językowe filmu, jego zwiastun oraz zapowiedzi nowości kinowych i DVD. 

Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video - dystrybutorem filmu na DVD.



2,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
Radosław Sztaba