duża fotografia filmu USS Indianapolis: Men of Courage
Miniatura plakatu filmu USS Indianapolis: Men of Courage

USS Indianapolis: Men of Courage

2016 | USA | Akcja, Wojenny | 128 min

Mocna historia, słaby miszmasz [recenzja DVD]

Ewa Balana | 03-07-2017
Historia, o której opowiada film, wydarzyła się naprawdę. Była to chyba najbardziej tragiczna w skutkach misja amerykańskiego okrętu wojennego, zarówno jeśli chodzi o historię II wojny światowej, jak i historię tej jednostki pływającej. 

Krążownik USS Indianapolis po remoncie i gruntownym przeglądzie dostał ściśle tajne zadanie przetransportowania ważnego, tajemniczego ładunku. Nawet kapitan McVay nie wiedział, co transportuje. Okazało się później, że był to wzbogacony uran — ładunek do bomby atomowej Little Boy, która następnie zrzucona została na Hiroszimę. USS Indianapolis z rozkazu dowództwa płynął bez eskorty, również w drodze powrotnej. Po zakończeniu misji, w drodze ku nowemu miejscu przeznaczenia, 30 lipca 1945 r. został trafiony dwiema torpedami i zatopiony przez japońską łódź podwodną. Okazało się, że ukończona misja była do tego stopnia tajna, że w marynarce wojennej nie zauważono zatonięcia okrętu. Jego załoga skazana została tym samym na gehennę i zagładę. Wraz ze statkiem zatonęło ok. trzystu marynarzy z liczącej 1197 członków załogi. Pozostali dryfowali na tratwach i w kapokach na wodach Morza Filipińskiego pełnych rekinów. Pozbawieni wody pitnej, żywności, cierpiący z powodu upału w dzień i zimna w nocy oraz zatrucia słoną wodą, dziesiątkowani byli przez rekiny. Po pięciu dniach od katastrofy nielicznych (niewiele ponad trzystu) uratowano. Przypadkowo zauważył ich pilot bombowca, który wszczął alarm. Aż do lat 90. pozostał w tajemnicy fakt, iż dowództwo marynarki, pomimo iż wiedziało o niebezpieczeństwie czyhającym na USS Indianapolis, wydało rozkaz obrania przez krążownik niebezpiecznego kursu bez eskorty. Do tego czasu oficjalnie odpowiedzialnym za tragedię – czyli kozłem ofiarnym, był kapitan. McVay uznany został winnym narażenia statku na niebezpieczeństwo poprzez zaniechanie płynięcia kursem łamanym. To oskarżenie było przyczyną załamania się jego kariery i wielkiego dramatu osobistego. Było to wydarzenie bez precedensu. Żaden inny kapitan okrętu nie był postawiony przed sądem wojskowym.

Historia USS Indianapolis to ciekawy temat na film, mający w sobie duży potencjał. Zdawać by się mogło, że ona sama wystarczy, by ją opowiedzieć. Twórcy „Ostatniej misji …” sięgnęli jednak jeszcze do innych wątków, które niestety rozmyły historyczny obraz tej morskiej tragedii. Mamy zatem wątek przyjacielsko-miłosny niezwykle podobny, niemalże zaczerpnięty z „Pearl Harbor”, mało znaczące historyjki o niesfornych młodych marynarzach, sceny z rekinami z tłem muzycznym przypominającym „Szczęki” i dramat sądowy z udziałem kapitana na zakończenie.

Tragedię marynarzy postarano się pokazać wiernie. Animatroniczne rekiny wyglądały dość realistycznie. Widać na ekranie cierpienie, czuć zagrożenie i strach. Zdarzają się jednak sceny przerysowane, które zmieniają dramaturgię opowieści, wzbogacając ją o sporą dawkę groteski. Niestety w filmie jest za dużo słabej jakości efektów komputerowych. Nie poprawia jego przekazu spora ilość patosu, a narracja z offu niewiele wnosi do filmu. Dialogi są na ogół bezbarwne, proste lub po prostu słabe.

Obraz ma dobrą muzykę ilustracyjną. Pokazuje ciekawe, mało znane aspekty wojny morskiej pomiędzy USA a Japonią (pokazane są m.in. kajteny – japońskie torpedy z pilotami wewnątrz przeznaczone do ataków samobójczych). Realistycznie odtworzone zostały na ekranie okoliczności zatonięcie statku.

Rozbudowane wątki poboczne sprawiły, że w sumie powstał mało czytelny miszmasz. Twórcy, zamiast skupić się na samej historii, ukazać w szerszym kontekście dramat dowódcy statku i okoliczności utajnienia prawdy o winnych tej tragedii, wybrali tło równoległych opowieści o mało ważnych sprawach.

Film powstał w hołdzie dla bohaterskiej załogi. Z pewnością warto było opowiedzieć o tej niezwykłej historii. W książeczce dołączonej do płyty DVD została ona opisana bardziej spójnie. Stanowi ona ważne uzupełnienie filmu. Znajdują się w niej również ciekawostki dotyczące jego produkcji.

Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video — dystrybutorem filmu na DVD.


3,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

admin