duża fotografia filmu Siedem minut po północy
Miniatura plakatu filmu Siedem minut po północy

Siedem minut po północy

A Monster Calls

2016 | USA, Hiszpania | Dramat | 108 min

Opowieść o smutku, cierpieniu i… nadziei [recenzja DVD]

Hiszpański reżyser Juan Antonio Bayona jest jednym z tych twórców, którzy za pomocą różnych gatunków filmowych bardzo umiejętnie podejmują dialog z publicznością, jego produkcje zaś potrafią wywołać skrajne emocje u widzów. Znany z przerażającego „Sierocińca” oraz katastroficznego „Niemożliwego” Bayona na swój warsztat wziął wydaną w 2011 roku powieść „Siedem minut po północy” pióra Patricka Nessa. Ekranizacja książki opartej na pomyśle nieżyjącej Siobhan Dowd dla Bayona jest zwieńczeniem jego filmowej trylogii przedstawiającej skomplikowane losy i relacje różnych matek i synów. W Polsce „Siedem minut po północy” przemknął przez kina mało zauważony a szkoda, bo spośród masy produkowanych poczwarek akurat ten film wyjątkowo zasługuje na uwagę. Warto pozwolić porwać się tej pięknej i magicznej opowieści, która nie jedną osobę doprowadzi do łez. Mnie przynajmniej kilku pozbawiła.

10-letni Connor (Lewis MacDougall) to utalentowany plastycznie marzyciel, który co dnia boryka się ze zbyt poważnymi jak na swój wiek problemami. Chłopiec jest ofiarą szkolnego prześladowania przez silniejszych kolegów. Nie jest to jednak jego jedyne zmartwienie, gdyż prawdziwy dramat w życiu Connora rozgrywa się w jego rodzinnym domu, gdzie mieszka z samotnie wychowującą go matką (Felicity Jones), która przegrywa walkę z rakiem. Osamotnionego i nieumiejącego się porozumieć z rówieśnikami oraz zimną i powściągliwą Babcią (Sigourney Weaver) chłopca zaczyna nawiedzać tajemniczy Potwór (głosu użycza mu Liam Neeson). Mroczny przypominający cisowego enta stwór pojawia się siedem minut po północy i nieoczekiwanie okazuje się sprzymierzeńcem chłopca. Nowy znajomy przy pomocy swoich trzech niezwykłych opowieści zabiera Connora w fascynujący i magiczny świat, który pomoże mu znaleźć i zrozumieć odpowiedzi na bolesne pytania oraz odszukać nadzieję i siłę, aby przetrwać najtrudniejsze chwile.

J. A. Bayona podobnie jak Guillermo del Toro („Labirynt Fauna”, „Crimson Peak: Wzgórze Krwi”) potrafi wczuć się w baśniowy klimat i odtworzyć go na ekranie tak, aby nie był on wyłącznie dziecinny, lecz momentami mroczny, nawiązując klimatem do starych baśni takich jak między innymi te Hansa Christiana Andersena. Osobiście uwielbiam magiczne historie zawierające w sobie powodujące dreszcze ziarno grozy, które nadaje fabule wyrazu. Magia to przecież nie tylko jednorożce i uśmiechnięte wróżki — to często niedopowiedzenia i tajemnice, które w swym niecodziennym charakterze mogą nawet wywoływać strach, który akurat Bayona dobrze wie jak na ekranie wykorzystać. „Siedem minut po północy” to potwierdza, będąc historią z pogranicza mrocznej baśni i dramatu o chłopcu, który, aby poradzić sobie z goryczą i smutkiem wkracza w świat snów, gdzie znajduje azyl. Film to także opowieść o tym, że nie warto oceniać po pozorach, bo to, co z początku może wydawać się straszne i złe, jak filmowy Potwór, w efekcie może stać się naszym przyjacielem, który pomoże odnaleźć nadzieję tam, gdzie zalążków na nią już nie dostrzegamy.

„Siedem minut po północy” to w dużej mierze film o radzeniu sobie ze stratą i śmiercią ukochanych osób. Szczególnie wzrusza w tym obrazie to, że z tak ogromną stratą borykać musi się dziesięcioletni chłopiec, któremu nikt ze świata dorosłych nie przychodzi ze skuteczną pomocą. Bayona wraz z młodym aktorem Lewisem MacDougallem bardzo realistycznie przedstawiają w filmie świat Connora, ukazując frustrację i złość dziecka, które znalazło się w sytuacji wymagającej od niego zmierzenia się z problemami i emocjami nieadekwatnymi do jego wieku. Młody bohater nie jest przygotowany do walki z tymi emocjami. W zrozumieniu wydarzeń, które niszczą jego świat, nie przychodzą mu otaczający go dorośli, lecz wyobraźnia. Ani zimna babka, ani pojawiający się raz na ruski rok ojciec czy dyrektorka szkoły wcale nie sprawiają wrażenia nazbyt empatycznych i z pomocą wychodzących w jego stronę. A jeśli już z jakimś działaniem wychodzą, to pomoc ta ma charakter iluzoryczny i bardziej kierowany egoistycznym zabiciem własnych wyrzutów sumienia niż szczerą pomocą chłopcu. Wtedy zaś z potrzebną pomocą przychodzi mu wyobraźnia.

Drugoplanowe role dorosłych zostały obsadzone znamienitymi aktorami. Na ekranie zobaczymy między innymi znaną już z poprzednich obrazów reżysera Geraldine Chaplin. Córka Charliego Chaplina wprawdzie występuje w roli epizodycznej — dyrektorki szkoły jednak jej obecność na ekranie jest zauważalna. Dużo bardziej znaczącą rolę odgrywa wcielająca się w zimną babkę bohatera Sigourney Weaver, której rola budzi emocje, co potwierdza, że pomimo upływu czasu aktorka wciąż nie traci formy. Jednak mimo obsadzenia drugiego planu takimi nazwiskami udało się uniknąć wrażenia zepchnięcia naturszczyka MacDougalla na bok. Młody aktor broni się swą grą i staje na wysokości zadania, występując pośród dużo bardziej doświadczonej obsady i nie dając ani na chwilę im się przyćmić. Lewis MacDougall okazał się idealnym kandydatem do roli Connora, odtwarzając każde z uczuć targających chłopca z takim realizmem i prawdziwością, że ciężko jest uwierzyć, że to tylko gra. Mam nadzieję, że dla młodego aktora film ten otworzy wrota do światowej kariery podobnie, jak niegdyś otworzyły się one dla Toma Hollanda, który także wybił się u Bayony tyle, że w filmie „Niemożliwe”.

Film jest baśniowym dramatem, opowiadającym historię chłopca radzącego sobie ze stratą umierającej matki, z którą łączy go silna i wyjątkowa więź, dlatego tym trudniej pogodzić się dziecku z jej chorobą. Rola matki została powierzona utalentowanej Felicity Jones, której kariera nabrała rozpędu po roli żony Stephena Hawkinga w „Teorii wszystkiego”, za którą została nominowana do Oscara. Jones dobrze wykorzystuje swoje pięć minut, a rolą w „Siedmiu minutach po północy” pokazuje, że interesują ją wymagające role w różnogatunkowych widowiskach, z których wywiązuje się bez zarzutu. Więź pomiędzy aktorką a jej ekranowym synem jest realistyczna i podobnie jak ta pomiędzy matką a synem z „Sierocińca”, wprowadza do filmu element ciepła i miłości.

„Siedem minut po północy” dzieje się w dwóch światach — pierwszym realnym i drugim baśniowym, który wkrada się na ekran podczas animowanych opowieści drzewnego Potwora. Opowieści te przepełnione magicznymi historiami pełnymi książąt i czarownic wizualnie stworzone są bardzo atrakcyjnie i ucieszą oko niejednego widza. Również sama postać Potwora jest bardzo dopracowana, w końcu to on stanowi jeden z głównych filarów filmu. Potwór, który przemawia głębokim głosem Liama Neesona, staje się przyjacielem chłopca i przewodnikiem przez ciężkie dla niego momenty, uczy go zrozumieć przemijanie, jego głęboki smutek a w efekcie poradzenie sobie z tym, co nieuniknione, czyli ze śmiercią. Co uważniejsi zauważą podczas seansu, że Neeson przez chwile również pojawia się w ludzkiej postaci na ekranie. Ku mojej uciesze wydanie DVD zawiera dwie wersje językowe filmu, dzięki czemu w pełni można poczuć genialny klimat, jaki nadaje produkcji nieziemski głos Liama Neesona. Dlatego szczególnie polecam obejrzeć wersję oryginalną z polskimi napisami.

„Siedem minut po północy” to wzruszająca baśń o przemijaniu, stracie i wiążącej się z tym złości oraz goryczy. Film Bayony to w pełni kompletne widowisko ze świetną obsadą, dopracowanym scenariuszem i magiczną ścieżką dźwiękową, wszystko zaś dopełnia ciemna i duszna scenografia otaczająca świat protagonisty. Warto zagłębić się w ten z lekka mroczny świat przedstawiający niebanalną historię, która przyprawia o potok łez. Film raczej dla dorosłych i starszych dzieci, którym dużo łatwiej na podstawie tego obrazu będzie wytłumaczyć, czym jest śmierć oraz emocje, z jakimi przychodzi ludziom walczyć podczas straty ukochanych osób.


Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video — dystrybutorem filmu na DVD.



Dystrybutor
Premiera
25-12-2016 (Polska)
09-09-2016 (Świat)
5,0
Ocena filmu
głosów: 2
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
Radosław Sztaba