duża fotografia filmu Do zobaczenia w zaświatach
Miniatura plakatu filmu Do zobaczenia w zaświatach

Do zobaczenia w zaświatach

Au revoir là-haut

2017 | Francja, Kanada | Kryminał, Dramat | 117 min

Człowiek w masce

Monika Raczyńska | 16-08-2018
Najpierw „Bardzo długie zaręczyny” Jean-Pierre Jeunet’a, później „Frantz” Françoisa Ozona, a teraz „Do zobaczenia w zaświatach” Alberta Dupontela. Są to filmy, które skupiają się na losach pojedynczych bohaterów uwikłanych w międzynarodową historię, którzy mimo mrocznych okoliczności, w których się znaleźli, nie tracą nadziei. I wojna światowa jako punkt wyjścia do nieco groteskowej retro opowieści — czemu nie?

Skromny komisariat na prowincji, trzech funkcjonariuszy i Albert Maillard, który właśnie został aresztowany – w takich okolicznościach rozpoczyna się akcja „Do zobaczenia w zaświatach”. Następuje retrospekcja i przenosimy się na front I wojny światowej w roku 1918. Tam poznajemy głównych bohaterów – Alberta i Edouarda – żołnierzy walczących w jednym oddziale oraz bezwzględnego porucznika tego oddziału, Pradelle, których los splata ze sobą na kolejne lata. Następnie, mamy Paryż i lata 20. XX wieku, kiedy to Francuzi próbują otrząsnąć się z wojennej zawieruchy. Bieda, brak pracy, kalectwo, powojenna trauma – z tym zmagają się weterani, którym udało się powrócić z frontu. Brzmi jak trudne kino psychologiczne, ale nie wolno zapominać, że jest to film francuski. W dodatku nakręcony przez Alberta Dupontela, nie tylko reżysera, ale i aktora. To właśnie on wcielił się w postać swojego filmowego imiennika, a zarazem głównego bohatera – Alberta. Wcześniej zaś zagrał w filmie Jean-Pierre Jeunet’a, zatytułowanym „Bardzo długie zaręczyny”, co prawdopodobnie było dla niego sporą inspiracją zarówno pod względem tematycznym, jak i scenograficznym. Akcja „Bardzo długich zaręczyn” także odwołuje się do I wojny światowej i opowiada o losach młodej dziewczyny, która nie wierząc w śmierć narzeczonego, rozpoczyna jego poszukiwania na własną rękę. Jeunet, reżyser „Amelii”, wykształcił charakterystyczny groteskowy styl z typowymi nieco odrealnionymi, baśniowymi zdjęciami. Dupontel próbuje tym tropem podążać, jednak robi to mniej błyskotliwie.

Przyjaciel Alberta, młody artysta, Edouard Péricourt, jest jednym z cudownie ocalonych żołnierzy, który – i to różni go od pozostałych towarzyszy broni – za wszelką cenę pragnie uniknąć powrotu do swojego domu rodzinnego. Rezygnuje więc z luksusowej rezydencji i zamieszkuje wraz z Albertem na opuszczonym poddaszu, gdzie ukrywa się przed rodziną i przed całym światem. Oszpecony w wyniku wypadku próbuje złagodzić ból – zarówno ten fizyczny, jak i egzystencjalny – kolejnymi dawkami morfiny. Pewnego dnia wpada na genialny – jego zdaniem – pomysł zrobienia fortuny. Oczywiście, aby go zrealizować, niezbędna jest pomoc przyjaciela, który początkowo ma pewne obiekcje, ale finalnie zgadza się wesprzeć tę inicjatywę. Tu historia nabiera tempa, zatacza koło, niejako powraca do domu rodzinnego Edouarda. Dużo w niej wątków, bohaterów, postaci – jak na film z intrygą przystało. Wszystko to jednak pozostaje w tonie realizmu magicznego. I mimo, że gatunkowo jest to dramat, w historii nie brakuje humoru i pogody ducha. Widzowie nie powinni być przygnębieni, bo "Do zobaczenia w zaświatach" to słodko-gorzka baśń o pokonywaniu przeciwności losu, walce w słusznej sprawie, zmaganiu się z samym sobą i własnym kalectwem.

Podczas seansu można się zarówno wzruszyć, jak i serdecznie uśmiechnąć. Na uwagę zasługują zdjęcia, scenografia, kostiumy (zwłaszcza imponujące maski Edouarda!) – całość jest szczegółowo dopracowana i tworzy stylowy retro klimat. Mimo tego, że historia jest miejscami przewidywalna, a bohaterowie mogą irytować, film oglądałam z zaangażowaniem, szczerze kibicując ich śmiałym  poczynaniom. Nie jest to jednak kino najbardziej ambitne – postaci są przerysowane, uproszczone pod względem psychologicznym, ale tego wymaga wybrana przez Dupontela konwencja. Trzeba przyznać, że wyważenie odpowiednich proporcji między powagą a humorem, prozą codzienności a pewną dawką magii, zwykle Francuzom wychodzi doskonale. W „Do zobaczenia w zaświatach” te proporcje również się sprawdziły. 

Film ogląda się całkiem przyjemnie – o czym świadczyć może pięć statuetek Cezara oraz Nagroda Publiczności przyznana podczas tegorocznej edycji Festiwalu Filmowego Wiosna Filmów. Niestety, są spore szanse, że historia łatwo uleci z pamięci, ale tak to z baśniami bywa. Dobrze wpływają na poprawę samopoczucia, przyjemnie się ich słucha, ale nie zawsze zapamiętuje. Chyba, że ktoś sięgnie po powieść, która posłużyła do stworzenia scenariusza, a w 2013 roku została uhonorowana Grand Prix Nagrody Goncourtów. 
Reżyseria
Dystrybutor
Aurora Films
Premiera
17-08-2018 (Polska)
25-10-2017 (Świat)
4,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
Radosław Sztaba