duża fotografia filmu 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy
Miniatura plakatu filmu 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy

25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy

2020 | Polska | Dramat

Ukraść życie

Joanna Sudejko | 04-10-2020
Sylwester 1997. Piętnastoletnia Małgosia zostaje brutalnie zgwałcona i zamordowana. Sprawcy nie odnaleziono. Trzy lata później Tomasz Komenda zostaje aresztowany i oskarżony o dokonanie zbrodni, z którą nie miał nic wspólnego. Policja, prokuratura, sąd – wszystkie organy popełniają błędy, śpieszą by wydać wyrok. Sprawa zostaje źle poprowadzona na każdym etapie. Przez pośpiech i nieuwagę śledztwo pełne jest nieprawidłowości, wymuszonych zeznań, nieścisłości. W konsekwencji, niewinny człowiek usłyszy wyrok 25 lat więzienia.

Według sondażu z marca 2018 r. o sprawie Tomasza Komendy słyszało 89% Polaków. Po oczyszczeniu go z zarzutów i wypuszczeniu po 18 latach nie dało się włączyć telewizji, otworzyć gazety, odpalić radia, by nie zostać zbombardowanym wiadomościami dotyczącymi Komendy. Sprawa tak wstrząsająca i wręcz niewyobrażalna w wolnym, demokratycznym państwie, zwróciła na siebie uwagę całej Polski. Jan Holoubek próbuje przełożyć ją na język filmowy.

Oglądając „25 lat niewinności” można stwierdzić, że doświadcza się kilku fabuł naraz. Oprócz zatrważającego obrazu ludzkiej bezsilności wobec systemu, śledzimy piękną relację matki z synem, ale również wplatane są elementy kina detektywistycznego. Taka formacja fabularna mogłaby być największym atutem tego filmu, jeśli akcenty w narracji postawione byłyby trochę inaczej. Wątek detektywistyczny, przedstawiający policjanta „Remika” i dwóch prokuratorów, którzy po latach zauważają nieścisłości w sprawie Komendy urywa się zbyt szybko. Pozostawia po sobie duży niedosyt. Chciałoby się spędzić trochę więcej czasu z bohaterami, obserwować ich dylemat moralny  - czy wystąpić przeciw swoim, zmierzyć się z przestarzałą sprawą i ryzykować własną karierą, by uwolnić niewinnego człowieka. W tak skróconej wersji widz nie ma szansy odpowiednio zaangażować się w ponownie otwarte śledztwo. Kolejnym zabiegiem reżyserskim, który wyszedł wątpliwie jest zaburzenie chronologii. W historii łatwo się zgubić, ciężko jednoznacznie stwierdzić które sceny dotyczą czasu tuż po zamknięciu, a które tych bardziej współczesnych. Sam pomysł z zamieszaniem w chronologii jest ciekawy, jednakże w rezultacie otrzymujemy mało przejrzysty dla widza obraz.

„25 lat niewinności” to film pełen przemocy. Pokazanej w sposób niezwykle okrutny, bezpośredni, realistyczny. I tak jak pierwsze sceny okrucieństwa wobec Komendy w więzieniu szokują, poruszają, a co wrażliwszych widzów zmuszają do zasłaniania twarzy rękoma, to w pewnym momencie ma się wrażenie, że film ową przemocą zaczyna epatować. Jednocześnie robi to w sposób wybiórczy i niekonsekwentny. Zupełnie niepotrzebna wydaje mi się sekwencja ukazująca na przemian brutalny gwałt na Marysi z delikatnym i sensualnym uniesieniem między Komendą a jedną z bohaterek. W założeniu miała zapewne ukazać kontrast między tym, o co nieprawdziwie oskarżany był mężczyzna, a tym jaki był naprawdę, jednakże mi wydała się zwyczajnie nie na miejscu.

Jednym z najlepszych aspektów tego filmu jest fenomenalne aktorstwo. Piotr Trojan, który wcielił się w Tomasza Komendę jest relatywnie nowym nazwiskiem w świecie filmowym, jednakże czuję, że będziemy widywać go coraz częściej. Jest autentyczny, surowy, prawdziwy. Wierzy się w jego postać. Od samego początku sympatyzujemy z nim, jesteśmy pełni empatii wobec jego zmagań. Porównując jego zachowanie w filmie z tym prawdziwego Komendy można zauważyć pewne różnice, lecz w kanwach „25 lat niewinności” nie mają one większego znaczenia. Trojan bezbłędnie ukazał dobroduszność, ciepło i swego rodzaju prostotę swojego bohatera, jak zarówno ogrom cierpienia, desperację, utraconą nadzieję. Wspaniale współgra z postacią matki, w którą wcieliła się Agata Kulesza. Ich relacja jest magnetyzująca. Ich silna więź jest niezwykle przekonująca i poruszająca, a wspólne sceny są napakowane ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Nie potrzebują wielu słów, rozbudowanych dialogów, by ukazać szargające ich postaciami emocje. Wszystko można zobaczyć w ich oczach.

Brak prób nachalnego „szantażu emocjonalnego” widza przez reżysera jest znamienny. Idąc do kina było to moje największe zmartwienie – bo przecież w tego typu historiach twórcy nie raz „podrasowali” wzruszające sceny, czy to odpowiednią muzyką, czy ckliwym dialogiem. Tu historia broni się sama. Wydarzenia są na tyle wstrząsające i poruszające, że wystarczył solidnie skrojony scenariusz, ukazujący dramat, który wydarzył się naprawdę.

Ważną rolę w budowaniu świata i kreowaniu atmosfery odgrywają zdjęcia, za które odpowiedzialny jest Bartłomiej Kaczmarek. Jego kadry są szorstkie, zimne, puste. Wywołują w widzu uczucie bezdechu. Zamykają się w monotonnej kolorystyce, nie uświadczymy tu żadnych żywych barw. Obraz wydaje się „wyprany” z nich. W prostych ujęciach, zachowanych w stonowanych kolorach można wręcz wyczuć desperację i bezsilność bohaterów filmu.  

Minęły zaledwie dwa lata od momentu wypuszczenia Tomasza Komendy z aresztu. W tym czasie zdążył pojawić się reportaż na antenie TVN, książka opisująca sprawę, a teraz – film fabularny. Wiele jest głosów, że filmowi brakuje dystansu, który zapewniłoby poczekanie paru lat z produkcją. W końcu sprawa nadal trwa. Zaledwie w tym miesiącu zapadł wyrok wobec nowych oskarżonych, a Komenda wciąż walczy o odszkodowanie za czas spędzony w więzieniu. Jednakże według mnie pojawienie się „25 lat niewinności” właśnie w tym momencie to wspaniałe posunięcie. Dzięki temu sprawa ponownie nabrała medialnego szumu, stała się gorąca, angażująca. Ludzie, którzy w informacyjnym zgiełku zdążyli zapomnieć o tej pełnej niesprawiedliwości sprawie, na nowo się w nią zagłębiają. Film staje się pretekstem do dyskusji na temat polskiego wymiaru sprawiedliwości, ale także tego, jak zwykły obywatel ma mierzyć się z usystematyzowaną machiną, jaką jest państwo. Przeraża myśl, że przypadków tak tragicznych niedopatrzeń musi być więcej. Że bezsilni wobec systemu ludzie, odsiadują nie swoje wyroki. Także niech premiera „25 lat niewinności” wzbudzi tak bardzo potrzebny dialog na temat karania winnych. By kiedyś podejrzany nie czuł się niczym Józef K. próbując zmierzyć się z absurdem systemu lub Katarzyna Blum z powieści Heinricha Bölla, której media postawiły wyrok zanim zrobił to sąd.
5,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Radosław Sztaba
Arkadiusz Chorób