Niby nie mówimy o Brunie, a jednak cały czas nucimy [recenzja OST]
Arkadiusz Kajling | 2022-10-22Źródło: Informacja prasowa
PIOSENKI

Już od pierwszego, pełnometrażowego obrazu Disneya z 1937 roku pt. „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków” ścieżka dźwiękowa stanowiła nieodzowny element doświadczenia filmowego – takie hity jak „Heigh-Ho”, czy „Someday My Prince Will Come” przeszły już do historii muzyki, zyskując natychmiastowo uznanie krytyków i publiczności. Kolejna produkcja pt. „Pinokio” przyniosła hit „When You Wish Upon A Star” do dziś wykorzystywany w czołówce wytwórni, który doczekał się wykonania m.in. przez Louisa Armstronga, światowej sławy trębacza i wokalistę jazzowego. Nic więc dziwnego, że również obecnie ilustracje muzyczne kolejnych dzieł z wytwórni Myszki Miki są nie tylko wyczekiwane, ale i osiągają mniejsze lub większe sukcesy, wliczając w to m.in. cieszącą się niesłabnącą popularnością „Krainę lodu”. Jednak w przypadku „Encanto” śmiało możemy mówić już o fenomenie, za który odpowiada nikt inny jak Lin-Manuel Miranda – twórca musicalu „Hamilton” oraz piosenek do animacji „Vaiana: Skarb oceanu”. Kompozytor komentując sukces utworu był wyraźnie nim zdziwiony, jednak każdy kto choć raz odsłucha muzykę z animacji „Encanto” musi przyznać, iż ścieżka dźwiękowa rzuca swego rodzaju czar na słuchacza.

Muzyka na płycie została podzielona na dwie części – w pierwszej otrzymujemy piosenki w wersji chronologicznej, w drugiej muzykę instrumentalną. Już pierwszy utwór „The Family Madrigal” wprowadza nas w magiczny świat za sprawą użycia regionalnych instrumentów, takich jak tiple, akordeon, czy guacharaca. Początkowo szefowie Disneya nie chcieli wprowadzać wielu bohaterów, jednak kompozytor Lin-Manuel Miranda postanowił zmienić tok myślenia włodarzy wytwórni tworząc właśnie ten utwór, który ostatecznie ich przekonał. Jednak to tylko preludium do kolejnych porywających piosenek. Kolejnym utworem jest „Waiting On A Miracle”, czyli tzw. utwór „I want”, popularny w teatrze muzycznym rodzaj piosenki, w której protagonista wyśpiewuje swoją tęsknotę za czymś – w tym wypadku jest to Mirabel, która jako jedyna z rodziny nie otrzymała magicznego daru. Jej solo to popis możliwości wokalnych Stephanie Beatriz, znanej z serialu „Brooklyn 9-9” przyprawiający o dreszcze w finale i utrzymany w stylu bambuco. Śmiało może konkurować z „Part Of Your World” i „Belle (Reprise)”. Jednak im dalej w las, tym… lepiej! „Surface Pressure” to chyba jeden z najmniej „disnejowskich” utworów w historii wytwórni, jednak dzięki elementom hip-hopu i wykorzystaniu syntezatora jest również jedną z najbardziej nowoczesnych piosenek z filmów Disneya! Utwór będący hołdem kompozytora dla jego starszej siostry wykonuje Jessica Darrow, która zanim użyczyła głosu Luisie była praktycznie nieznana – dzisiaj piosenka „króluje” na TikToku. 

Nie sposób nie wspomnieć o „We Don’t Talk About Bruno”, który robi zawrotną wręcz karierę na YouTubie – reagują na niego praktycznie wszyscy, od zwykłych fanów musicali, przez wokalistów, aż po producentów muzycznych. I wszyscy są zgodni – ten utwór jest wyjątkowy. To tzw „ensemble piece” w którym poszczególne partie wykonują kolejni bohaterowie, kulminację stanowi zaś ostatnia cześć, w której każdy z wokalistów śpiewa w tym samym czasie swoją część w idealnej harmonii. Uzależniające – od mojego pierwszego przesłuchania minęło już sporo czasu, a jednak cały czas łapię się na tym, że nucę tekst piosenki. Najwyraźniej cały świat sądzi podobnie, gdyż 31. stycznia 2022 roku utwór dotarł do 1. miejsca amerykańskiej listy przebojów Billboard Hot 100, która kompilowana jest w oparciu o trzy składniki: słuchalność radiową, wyniki cyfrowej sprzedaży utworów oraz liczbę odtworzeń w mediach strumieniowych. Wcześniej Disneyowi ta sztuka udała się tylko raz – w 1993 roku z przebojem „A Whole New World” z animacji „Aladyn” (dla porównania – „Let It Go/Mam tę moc” z „Krainy lodu” dotarł „jedynie” do 5. miejsca). Moim personalnym faworytem jest jednak „Dos Oruguitas”, który pojawia się na albumie w dwóch wersjach – hiszpańskiej i angielskiej. Utwór wykonywany przez młodego kolumbijskiego wokalistę to prawdziwy wyciskacz łez – opowieść o dwóch gąsienicach, które przemieniają się w motyle wykonywana jest przez Sebastiana Yatrę niczym kołysanka, która uspokaja nas i wycisza niczym wieczorny napar z ziół. 

Lin-Manuel Miranda wykorzystuje muzykę, by przedstawić nie tylko niezwykłe moce swoich bohaterów, ale też, by obnażyć ich słabości – Luisa martwi się, że nie jest wystarczająco silna, Mirabel nie czuje się wyjątkowa, Isabela nie chce być dłużej perfekcyjna. Ta ostatnia wyjawia nam to w utworze „What Else Can I Do?”, w którym bohaterka się zmienia i uzmysławia sobie, że nie tylko rzeczy idealne są piękne, gdyż atrakcyjność płynie z naszego wnętrza. W końcu wszyscy uświadamiają sobie, że nikt nie jest bezbłędny i wcale taki nie musi być – ważne, by żyć z zgodzie z samym sobą. Manifestacją tego jest przedostatni utwór “All Of You”. Ta najdłuższa piosenka na płycie ponownie angażuje wszystkich bohaterów, spinając i zamykając całą historię rodziny Madrigalów. Chyba nie możnaby inaczej zakończyć tej opowieści bez utworu celebrującego pochodzenie i wartości rodzinne – dlatego na koniec dostajemy „Colombia, Mi Encanto” w wykonaniu Carlosa Vivesa. Sześćdziesięcioletni dziś Kolumbijczyk jest zdobywcą dwóch nagród Grammy i posiada kilkanaście albumów studyjnych na koncie. Nic więc dziwnego, że utwór z napisów końcowych jest wykonywany przez jedną z największych gwiazd swojego kraju. 

Piosenki z animacji rozbudziły moją fascynację Linem-Manuelem Mirandą, więc z niecierpliwością wyczekuję kolejnej współpracy kompozytora z Disneyem, a jest na co czekać – już w następnym roku premierę będzie mieć aktorska wersja animacji „Mała syrenka”, do której nowe piosenki skomponuje właśnie Miranda we współpracy z weteranem wytwórni Alanem Menkenem, odpowiedzialnym za muzykę do „Pięknej i Bestii”, czy „Aladyna”, w głównej roli natomiast zobaczymy i usłyszymy Halle Bailey, czyli połowę słynnego duetu R&B „Chloe x Halle”, których konto na instagramie obserwuje ok. 4 milionów użytkowników. Ja już odliczam dni do premiery!

SCORE

Za score do animacji odpowiada Germaine Franco, czyli współtwórczyni piosenek do „Coco”, w tym Oscarowego utworu „Remember Me”, który nie tylko napisała, ale też odpowiadała za jego orkiestrację i produkcję. Jej najnowsza kompozycja „Nasze magiczne Encanto” ma zdecydowanie więcej magii i uroku, który odkrywamy już w pierwszym utworze „Abre Los Ojos”, stopniowo budującym atmosferę – delikatne dźwięki gitary szybko przejmuje orkiestra symfoniczna wprowadzając temat tajemnicy. Motyw muzyczny zostaje powtórzony w końcowym „¡Hola Casita!”, gdy magia ponownie wypełnia dom Madrigalów. „Antonio’s Voice” to zdecydowanie jeden z najciekawiej brzmiących utworów, który wykorzystuje tubylcze śpiewy i sprawia, że dostajemy gęsiej skórki – utwór robi imponujące wrażenie również w oderwaniu od filmu i broni się jako odrębna kompozycja. Ścieżka dźwiękowa obfituje również w wiele dynamicznych, budzących napięcie oraz grozę utworów z których wyróżnia się "The Ultimate Vision", będący również jedną z bardziej mroczniejszych i absorbujących widza scen w filmie. 

Zwykle tzw. „action tracki” najlepiej spełniają swoją rolę jedynie w filmie, jednak są wyjątki od tej reguły (wspomnę chociaż „Pumpkin Pursuit” Patricka Doyla z aktorskiej wersji „Kopciuszka” Disneya z 2015 roku) i takim jest też owy utwór, który intryguje tym bardziej bez znajomości filmu. Trwająca nieco ponad dwie minuty i stopniowo rozwijająca się ścieżka wręcz nas hipnotyzuje, wywierając na nas niezwykle silne wrażenie, a jej temat powraca w różnych wariacjach na albumie. Na płycie jest również miejsce na zabawę w wersji instrumentalnej - wiele uśmiechu dostarczy nam zapewne „The Dysfunctional Tango”. Utwór pamiętamy z zabawnej sceny wspólnego posiłku Madrigalów i Guzmanów, a oparcie go na strukturze latynoamerykańskiego tańca jest nie tylko pomysłowe i ciekawe w finalnym wykonaniu, ale nadaje dodatkowej barwy ścieżce. Moim ulubionym instrumentalnym utworem jest zdecydowanie "Mirabel’s Cumbia" będący nawiązaniem do jednego z elementów folkloru Kolumbii, czyli tańca ludowego. Można powiedzieć, że jest on wręcz wizytówką całego score'u, zachwycającą bogactwem i różnorodnością dźwięków oraz podsumowaniem muzycznej ilustracji Germaine Franco – aż nogi same rwą się do tańca! 

Za swoją kompozycję latynoska została nominowana do wielu prestiżowych nagród, w tym tej najważniejszej: Franco jest pierwszą kobietą nominowaną do Oscara za stworzenie muzyki instrumentalnej do animacji Disneya i jest to nie tyle ciekawostka, co bardzo ważny krok, który cieszy podobnie jak pierwszy Oscar dla kobiety-kompozytorki (Rachel Portman za „Emmę” w 1996 roku). Dodatkowo nominacja dla „Nasze magiczne Encanto” to pierwsze od czasu animowanej „Mulan” z 1998 roku wyróżnienie muzyki stworzonej dla Walt Disney Animation Studios – śmiało stwierdzę, że zataczamy krąg i powracamy do ery Renesansu, gdy muzyka z disnejowskich animacji przeżywała rozkwit i szczyt popularności. „Nasze magiczne Encanto” przypomina nam, że ścieżka dźwiękowa to nie tylko jeden z aspektów filmu – to ekspresyjna sztuka, która budzi w nas cały wachlarz emocji, jednoczy oraz uczy, a najnowszy soundtrack Disneya spełnia wszystkie zadania, jakie ma za zadanie spełniać muzyka. 

WYDANIE CD

Muzyka do animacji „Nasze magiczne Encanto” została wydana przez Universal Music Polska i już na początku należą się wielkie brawa dla lokalnego dystrybutora, gdyż polscy słuchacze mogą bowiem wybierać między dwoma dostępnymi na naszym rynku wydawnictwami – wersją podstawową w plastikowym pudełku typu „jewelcase”, zawierająca polskie wykonania piosenek oraz deluxe z wykonaniami utworów w wersji oryginalnej zapakowaną w opakowanie kartonowe typu „gatefold sleeve”. Co ważne – obie edycje zawierają również muzykę instrumentalną i są dostępne w wielu sklepach (dla porównania w USA wersja deluxe jest dostępna jedynie w sklepach sieci Target). Recenzowane wydanie to właśnie ta druga wersja, która dodatkowo zawiera plakat z bohaterami – tak jak w wersji amerykańskiej. Bogato ilustrowana, 28-stronicowa książeczka dołączona do wydania zawiera teksty w języku angielskim oraz hiszpańskim, które będą świetną pomocą w nauce języków. Każdy z tekstów został opatrzony zdjęciem z konkretnej sceny, więc książeczka przypomina storybook, który chronologicznie przechodzi przez najważniejsze punkty animacji, stanowiąc dodatkowo świetne rozwiązanie dla tych rodziców, którzy miłują się w opowiadaniu historii swoim pociechom własnymi słowami. Ostatnia strona to drzewo genealogiczne rodziny Madrigal. 

Fakt istnienia wydania fizycznego na pewno docenią miłośnicy muzyki filmowej i audiofile, gdyż płyta kompaktowa CD-Audio to standard bezstratnego cyfrowego zapisu dźwięku – dlatego też ten nośnik trwa w niezmienionej od czterdziestu lat formie do dziś, ciesząc uszy bardziej wymagających słuchaczy. Sam projekt okładki jest bardzo minimalistyczny i na pewno przemówi do starszych słuchaczy klasyczną kompozycją, która przykuwa wzrok i nawiązuje do okładek wydań scenicznych musicali.

Ścieżka dźwiękowa do animacji „Nasze magiczne Encanto” to wydawnictwo, które zdaje się zadowolić nawet najwybredniejszych słuchaczy – twórca piosenek Lin-Manuel Miranda to postać znana fanom musicali, a jego kompozycje zyskują coraz większą popularność nie bez powodu. Rewolucyjne podejście do utworów, nawiązujące do bogactwa kulturowego Kolumbii i połączone ze współczesną muzyką przemawiają do słuchaczy w każdym wieku, a dojrzałe teksty są wręcz skierowane do bardziej wymagających odbiorców. „Encantomania” staje się powoli fenomenem na miarę „Krainy Lodu”, zaliczając kolejne sukcesy, a popularność animacji i soundtracku po dwóch miesiącach od premiery w kinach zdaje się nie słabnąć. Najnowsze dzieło Disneya to jedna z najlepszych produkcji wytwórni od lat, można wręcz śmiało stwierdzić, że jednego z najlepszych musicali nie jest nam dane oglądać na deskach teatru, ale właśnie w kinach. A muzyka filmowa na płytach CD będzie stanowić piękną pamiątkę, do której będziemy często wracać, by przeżywać całą historię od nowa. Dzięki Universal Music Polska możemy tego doświadczyć również w wersji oryginalnej, w pięknym kartonowym wydaniu deluxe i przekonać się na własnej skórze (a dokładniej uszach) dlaczego po roku od premiery wszyscy ciągle mówią o „Nie mówimy o Brunie”. 

Recenzowane wydanie zakupicie w sklepie cd-dvd-vinyl.