Świąteczny prezentownik Filmosfery #2: Muzyka
Arkadiusz Kajling | 2024-12-02Źródło: Filmosfera

W bieżącym roku nie tylko fani wersji pudełkowych ich ulubionych filmów mieli powody do świętowania, ale i entuzjaści soundtracków nie powinni raczej narzekać na rynek wydawniczy w naszym kraju – rok 2024 to premiery wielu ścieżek dźwiękowych zarówno na dyskach CD, jak i na cieszących się coraz większą popularnością wśród kolekcjonerów czarnych płytach, nierzadko w pięknych wizualnie edycjach z przyciągającym oko designem. Miłośnicy ilustracji muzycznych mogli wybierać m.in. pomiędzy kolejną udaną kompilacją z uniwersum Marvela do „Deadpool & Wolverine”, wyczekiwaną filmową adaptacją kultowego musicalu „Wicked” z brawurowymi wykonaniami piosenek przez Cynthię Erivo i Arianę Grande, czy niespodziewanym albumem Lady Gagi „Harlequin”, towarzyszącym sequelowi „Jokera”, w którym ekscentryczna piosenkarka składa hołd muzycznej tradycji Nowego Jorku. Wiele tegorocznych premier to także odniesienia do świata X muzy na najnowszych płytach Sabriny Carpenter, czy Duy Lipy. Która muzyka zatem sprawdzi się jako idealny prezent dla audiofila, w takt której cała rodzina będzie się kołysać zaraz po wigilijnym kolędowaniu?
1. DEADPOOL & WOLVERINE OST (PEŁNA RECENZJA | KUP CD)
Najnowsza propozycja ze studia Marvela „Deadpool & Wolverine” celebruje dołączenie mutantów do MCU – film jest bowiem pierwszą częścią cyklu od chwili przejęcia 20th Century Fox przez Disneya – i robi to w wielkim stylu stawiając wszystko na jedną kartę: nowy Deadpool to w końcu jedyny film od Marvela, który zadebiutuje w 2024 roku na ekranach kin. Jednak studio filmowe odpowiedzialne za bohaterskie superprodukcje jak się okazuje trzyma asa w dłoni – ten długo wyczekiwany crossover komicznych antyherosów znanych z komiksów skutecznie przyciągał uwagę fanów już w fazie produkcji, a kolejne plotki z planu podgrzewały tylko atmosferę ekscytacji: finalnie otrzymaliśmy ultimate bromance i road trip na autostradzie nostalgii w jednym, ale jest to jazda bez trzymanki, której towarzyszą także zaskakujące występy gościnne pieczętujące mariaż tych dwóch różnych światów superherosów. Jeśli obawialiście się, że włączenie Deadpoola do Marvela (a faktycznie Disneya) go zbyt ugrzeczni i przesunie postać graną przez Ryana Reynoldsa na margines całego uniwersum, to możecie być spokojni – ostatnia część V fazy MCU otrzymała kategorię wiekową R, czyli przeznaczoną wyłącznie dla widzów dorosłych jako pierwsza produkcja Marvela w historii! Dla wszystkich jest natomiast oficjalny soundtrack do filmu wydany na płytach CD i winylu, który zawiera nieoczekiwane muzyczne przeboje sprzed lat okraszone szczyptą nowszych utworów z dodatkiem elektronicznego score’u Roba Simonsena. To wybuchowe połączenie ma szansę przypaść do gustu tego lata wszystkim, którzy lubią przypominać sobie smaki rozrywki sprzed lat, a nowy Deadpool zdaje być właśnie takim filmowym koktajlem Mołotowa. Zresztą przyznajmy to – tego duetu chciał niemal każdy.
2. WICKED OST (PEŁNA RECENZJA | KUP CD)
O wielkoekranowej adaptacji broadwayowskiego hitu mówiono już w 2012 roku, jednak ze względu na wiele opóźnień produkcyjnych, czy zmiany koncepcji reżyserskich, realizacja przedsięwzięcia rozpoczęła się dopiero dekadę później, a kierownik projektu Jon M. Chu postanowił podzielić materiał na dwie części, pozwalając dzięki temu bardziej zgłębić rozbudowane wątki fabularne i lepiej oddać skomplikowaną relację między Elfabą i Glindą, w które wcieliły się Cynthia Erivo oraz Ariana Grande – dla młodej amerykańskiej piosenkarki, która podczas tegorocznej Met Gali wykonała na żywo utwór „Once Upon A Dream” z disnejowskiej „Śpiącej królewny”, udział w filmowej ekranizacji „Wicked” był dosłownie baśniowym wydarzeniem i powrotem do korzeni jej teatralnej kariery. Po wynikach box office’u i reakcjach kinomaniaków wyraźnie widać, że w kinowej publice tak uprzedzonej do kinowych musicali „coś się zmieniło, coś już nie jest takie samo” – ostatni weekend przed świętem Dziękczynienia pokazał pewien zwrot Amerykanów w kierunku filmowych musicali: podczas gdy w multipleksach rządził „Wicked”, na deskach Broadwayu tryumfy święciła muzyczna adaptacja „Ze śmiercią jej do twarzy” (to w pewnym sensie również opowieść o dwóch wiedźmach, które nie chcą zaakceptować swojej powierzchowności). I chociaż stare przysłowie głosi „jesteś inny, jesteś winny”, to musical o początkach Elfaby stara się wyczerpująco odpowiedzieć na pytanie: Czy każdy rodzi się zły, czy zło jest jedynie wynikiem osobistych doświadczeń i ludzkich przekonań? Cynthia Erivo w swojej brawurowej inkarnacji niezrozumianej wiedźmy nie tylko pokonuje grawitację ludzkich uprzedzeń, które kiedyś ściągały ją w dół, ale przezwycięża własne ograniczenia akceptując siebie dokładnie taką, jaka jest – nie bez powodu fraza „unlimited” wybrzmiewa w kilku miejscach na soundtracku, a oglądając na dużym ekranie najświeższe dzieło Jona M. Chu możemy też zachwycić się nad tym jak nieposkromiona jest ludzka wyobraźnia w ciągłym podnoszeniu sobie poprzeczki i wyznaczaniu wciąż nowych standardów.