Premiera ksiązki "Eve w Hollywood" Eve Babitz
Ewa Balana | 2021-09-29Źródło: Filmosfera
29 września 2021 r. na polskim rynku wydawniczym pojawiła się debiutancka, napisana w 1974 roku książka Eve Babitz. Nie jest to typowa pozycja o tematyce filmowej, ale ukazuje z bliska i bez owijania w bawełnę Hollywood lat 50., 60. i w szczególności 70. Jest to zbiór opowiadań, który stanowi klasyczny opis życia w Los Angeles. Na stronach książki znajdziemy przy tym sporo tytułów filmowych i nazwisk związanych z kinematografią.

Eve Babitz łączy wiele postaci Hollywood, choćby z samego tylko faktu, że była niezrównaną imprezowiczką. Mówi się o niej, że znali ją wszyscy - od The Beatles po Harrisona Forda. Jej nazwisko kojarzone jest z nazwiskami wielu mężczyzn, w tym Jima Morrisona, który miał ponoć poświęcić jej jedną z piosenek.

Dziennikarka, artystka, pisarka, czy nawet skandalistka, o czym świadczy słynne zdjęcie Juliana Wassera, na których Eve naga gra w szachy z Marcelem Duchampem.

Publikowała m.in. w czasopismach takich jak "Ms." i "Esquire", a pod koniec lat 60. była projektantką okładek płyt kilku zespołów muzycznych.

Opowiadania Eve są napisane ciekawym, szczerym, czasem ciętym językiem i z dużą dawką humoru. Mają charakter autobiograficzny. "Ci którzy mieli mózgi, pojechali do Nowego Jorku; ci, którzy mieli twarze, skierowali się na Zachód" - pisze Eve, podkreślając, że jej przodkowie zaliczali się raczej do tej drugiej grupy. Ciotka ojca, siostra jej babki - Vera Gordon była aktorką filmową. Była popularna, grała przeważnie role stereotypowej "żydowskiej mamy". W rodzinie wszyscy parali się sztuką. Ojciec Eve był skrzypkiem, kontraktowym muzykiem studyjnym w Fox. Ojcem chrzestnym Eve był zaprzyjaźniony z jej rodziną Igor Strawiński.

W książce Eve Babitz opisuje, choć raczej zdawkowo, swoje dzieciństwo, okres nastoletni i dorosłe już, choć młode lata. Obrazowo opowiada o kalifornijskich plażach, licealnych doświadczeniach, koleżankach i znajomych, ciekawych miejscach w Los Angeles, które poznawała jako nastolatka i o swoich szalonych imprezowych latach. Otwarcie pisze o swoich miłostkach i romansach. To szczera, prawdziwa historia.

Do samego Hollywood jako Fabryki Snów ma specyficzny stosunek. "Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej jest tak wieśniacka, że jej nagrody to pocałunek śmierci" -  pisze. Wspomina też tłum utalentowanych facetów, którzy próbowali "podczepić się pod hollywoodzką padlinę", do południa plażując, popołudniami biorąc lekcje aktorstwa. Wspomina swoich znajomych, którzy pracowali w Hollywood, ale skończyli źle, jak  Bob Porażka (Bobby Beausoleil), który okazał się członkiem "Rodziny Mansona", mordercą, skazanym za morderstwo przyjaciela. W sumie mało poświęca uwagi wielkim gwiazdom Hollywood, które z pewnością również znała. Ponoć można je tam spotkać często na ulicy. Owszem, Eve wspomina, że spotkała w restauracji Michaela Caina, albo, że widziała z bliska Cary'ego Granta. Kiedy jednak opisuje jakieś towarzyskie spotkania z aktorami, nie podaje ich nazwisk, stara się być dyskretna. Nie pomija przy tym ciemnej strony Los Angeles. Przyznaje się do eksperymentowania z LSD ("nie było wtedy nielegalne") i innymi narkotykami jak hasz, czy kokaina. Co więcej opisuje doznania, jakie miała po LSD. Jest to barwna wizja z posmakiem krwi.

Eve Babitz obejrzała wiele filmów. W swoich opowiadaniach nawiązuje do sporej ilości tytułów. Czasami opisuje akcję filmu, by przez analogię coś ważnego opowiedzieć. Innym razem mówi, jaki wpływ dany film na nią wywarł. Sama, jako nastolatka, również brała lekcje aktorstwa, ale okazało się, że nie umie grać. Podziwia Marlona Brando w "Viva Zapata!" i w "Ostatnim tangu w Paryżu". Mówi o młodzieńczej fascynacji filmami: "The Prince Who Was a Thief", który widziała kilka razy, czy "Lawrance z Arabii", który obejrzała czternaście razy. 

Pisarka ma zadatki na przewodnika turystycznego. Opisuje obrazowo miejsca w Los Angeles, wzbudzając ciekawość czytelnika. Małe knajpki, egzotyczne lokale, czy atrakcje turystyczne jak Watts Towers, czyli rzeźbiarskie wieże, które z wielu materiałów stworzył Simon Rodia, aż się proszą, by zobaczyć je na własne oczy w Internecie. Opisy pejzaży i plaż z różową poświatą zachodzącego słońca działają na wyobraźnię. Dzięki tej lekturze Hollywood staje się bliższe, wielowymiarowe.