„Wiosna Juliette” - komediowy seans terapeutyczny
Ewa Balana | 14 dni temuŹródło: Filmosfera

Film Blandine Lenoir wszedł na ekrany kin 20 czerwca. Z pozoru jest to komedia obyczajowa, kryje jednak sporo niespodzianek. Właśnie tej ukrytej głębi poświęcone zostało spotkanie Filmoterapii pod kierownictwem Martyny Harland w warszawskiej Kinotece, które towarzyszyło pokazowi przedpremierowemu filmu.
„Wiosna Juliette” jest adaptacją głośnej powieści graficznej Camille Jourdy. Przedstawia historię pewnej rodziny, w której rozegrały się życiowe dramaty, ale jej nie zniszczyły do końca. W filmie występuje wiele wątków, które zostały splątane w delikatny i zniuansowany sposób. Blandine Lenoir stworzyła pełną ciepłego humoru opowieść o rodzinnych więzach i tajemnicach, która ma w sobie uniwersalne wartości.
Główną bohaterką jest trzydziestopięcioletnia Juliette (w tej roli laureatka Cezara Izïa Higelin), która jest utalentowaną ilustratorką książek dla dzieci. Na początku filmu poznajemy ją, kiedy wraca do rodzinnego miasta, by kolejne dwa tygodnie spędzić u boku najbliższych, z którymi dawno się nie widziała.
Rodzina Juliette to zespół ciekawych jednostek na różnych etapach życia. Rodzice dawno się rozstali, teraz są w wieku emerytalnym i doskwierają im różne problemy, siostra próbuje ogarnąć wszystkie rodzinne sprawy, jest żoną i matką, opiekiuje sie też starszymi krewnymi, a ukochana babcia nie jest w stanie samodzielnie sobie radzić w późnej jesieni życia.
Główną bohaterką jest trzydziestopięcioletnia Juliette (w tej roli laureatka Cezara Izïa Higelin), która jest utalentowaną ilustratorką książek dla dzieci. Na początku filmu poznajemy ją, kiedy wraca do rodzinnego miasta, by kolejne dwa tygodnie spędzić u boku najbliższych, z którymi dawno się nie widziała.
Rodzina Juliette to zespół ciekawych jednostek na różnych etapach życia. Rodzice dawno się rozstali, teraz są w wieku emerytalnym i doskwierają im różne problemy, siostra próbuje ogarnąć wszystkie rodzinne sprawy, jest żoną i matką, opiekiuje sie też starszymi krewnymi, a ukochana babcia nie jest w stanie samodzielnie sobie radzić w późnej jesieni życia.
Życie Juliette nie jest usłane różami, choć tak by się mogłó wydawać. Ma pewne, dość zagadkowe problemy ze zdrowiem. Podczas pobytu u rodziny ukryte wspomnienia, niewypowiedziane prawdy oraz rodzinne sekrety stopniowo zaczynają wypływać na powierzchnię.
Jak z tak poważnych spraw zrobić ciekawy i zabawny film? Reżyserka filmu ma już w tym spore doświadczenie („50 wiosen Aurory„).
Podczas spotkania Filmoterapii rozmawiali o filmie z Martyną Harland psychoterapeuci: Alicja Długołęcka, Agnieszka Rynowiecka i Paweł Droździak. Zwrócili oni uwagę na mnóstwo symboli w tym obrazie, świetne sceny eryotyczne promujące ciałopozytywność, lekkość filmu przy całym jego ładunku emocjonalnym i metafizyce, na kwestie pamięci ciała (ciało pamięta wszystko!), repetycję zachowań w rodzinie i terapię, jaką może dać ta rodzina, która odczarowuje tabu i je wspólnie przepracowuje. Wyrażnie zaakcentowano, że postępowanie bohaterów miało swe korzenie w przeżyciach, doświadczeniach życiowych i rodzinnych. "Nie ma aniołów" i "nie ma spójności". O tym wszystkim przekonać się można wybierając seans "Wiosna Juliette".
POWIĄZANIA Blandine Lenoir
