Film rozpoczyna się rewelacyjnym utworem Niny Simone – „Don’t let me be misunderstood”. Już sam początek przenosi widza w inną rzeczywistość, co jest gwarancją dobrze spożytkowanych dziewięćdziesięciu dwóch minut.
Reżyserem jest Ilya Naishuller, znany z „Hardcore Henry”, a scenarzystą Derek Kolstad, będący współscenarzystą wszystkich części „Johna Wicka”. Paweł Pogorzelski natomiast jest autorem zdjęć.
Główną rolę zagrał Bob Odenkirk, który zyskał sławę uczestnicząc w takich produkcjach jak kultowe „Breaking Bad” oraz „Better Call Saul”. Jak pierwsza scena wskazuje – jest to nie kto inny jak tytułowy „nobody” – Hutch Mansell.
Nieoczekiwany napad w domu Hutcha rozpoczyna serię wydarzeń. Perfekcyjnie dobrana muzyka znakomicie oddaje każdy moment filmu. „I Gotta Be Me” Steve’a Lawrence’a i Eydie Gorme słychać właśnie wtedy, kiedy bohater decyduje się uratować kobietę przed zgrają pijanych mężczyzn. Robi to w spektakularny sposób, daje radę kilku przeciwnikom naraz. I tu ukazuje się jego prawdziwe oblicze. Jednocześnie, Hutch zadziera z rosyjską mafią, która nie zamierza dać za wygraną. Nie wiedzą jednak jak bardzo przygotowany jest przeciwnik, nie wie tego także cała rodzina mężczyzny.
Kapitalna muzyka w środku wydarzeń „Funky Music Sho Nuff Turns Me On” Edwina Starra nadaje produkcji tempa, sprawia, że coraz bardziej chcemy poznać bohatera – kim on naprawdę jest.
Trzeba przyznać, że Bob Odenkirk świetnie poradził sobie z rolą. Akcja filmu jest szybka, wartka, a kiedy trzeba – zwalnia. W filmie mamy godnych przeciwników, jednak mafia jak to mafia, trudni się uderzaniem w najczulszy punkt. Kolejne przejście w filmie następuje przy utworze „Heartbreaker” Pat Benatar. Rozpoczyna się szalony pościg! Jest tak szalony i oszałamiający, że chce się w nim uczestniczyć. Zupełnie się nie dziwię, że zdjęciami zajął się więc Paweł Pogorzelski, mający spore doświadczenie w tego typu ujęciach.
Epizodyczną, ale jakże znaczącą rolę zagrał w filmie Christopher Lloyd, a użycie w jednej z końcowych scen piosenki „You’ll Never Walk Alone” zespołu Gerry and the Pacemakers było bezbłędne. Film jest ciekawy, a akcja toczy się tak jakbyśmy chcieli, co nie jest minusem tego filmu.