Czasem w życiu musimy zrealizować coś, co wydaje się ponad nasze siły. Jeśli jednak jest odpowiednia motywacja, to człowieka stać na bardzo wiele.
Alex De Rakoff w filmie „Dead Man Running” przedstawia losy dwóch przyjaciół, którzy mimo ciężkiej sytuacji jednego z nich trzymają się razem. Nick (Tamer Hassan) zanim trafił do więzienia postanowił zaciągnąć znaczny dług u lokalnego gangstera w celu zapewnienia spokojnego losu swojej rodzinie na czas jego nieobecności. Po wyjściu z więziennej celi, Thigo (50 Cent) postanawia odzyskać swój dług i daje 24 godziny Nickowi na jego zwrot, w przeciwnym wypadku zabije jego matkę. Przyjacielowi, który popadł w tarapaty stara się pomóc wierny przyjaciel Bing (Danny Dyer), który chwyta się wszelkich znanych mu sposobów, by tylko zgromadzić potrzebne pieniądze.
Scenariusz stworzony przez Alexa De Rakoffa nie należy do oryginalnych, ponieważ było już wiele filmów akcji z podobnym wątkiem. W przypadku „Dead Man Running” istotne jest jednak przedstawienie gangsterskiego światka w sposób bardzo humorystyczny, charakterystyczny dla brytyjskiego kina. Niewątpliwie osiągnięcie takiego efektu nie byłoby możliwe bez duetu Tamer Hassan i Danny Dyer. Prócz wątków komediowych film Rakoffa jest oczywiście przyzwoitym kinem akcji. Obok świetnie dobranego duetu głównych bohaterów warto wspomnieć o odtwórczyni roli matki Nicka. Rześka staruszka okazuje się być na tyle sprytna i energiczna, iż potrafi zaskoczyć nie tylko syna, ale również bezwzględnych bandytów, dostarczając przy tym emocji widzowi.
Na uwagę zasługuje również muzyka, która świetnie podkreśla klimat ciągle rozwijającej się akcji, walki o każdą minutę, która jest istotna w przypadku gromadzenia znacznej kwoty, by uratować członka rodziny.
„Dead Man Running” naprawdę warto obejrzeć, gdyż jest to bardzo dobre kino akcji z wieloma wątkami komediowymi, więc wielu znajdzie coś dla siebie. Dodatkowo jest to charakterystyczne kino brytyjskie, a to mówi samo za siebie.