duża fotografia filmu Bestia
Miniatura plakatu filmu Bestia

Bestia

Beast

2022 | USA | Przygodowy, Dramat, Horror, Thriller | 93 min

Gdy w człowieku budzi się lew... [recenzja Blu-ray]

Arkadiusz Kajling | 04-12-2022
Kino survivalowe to jeden z tych gatunków filmowych, gdzie zarówno bohater, jak i widz muszą przetrwać do napisów końcowych, nierzadko obgryzając w napięciu paznokcie i wiercąc się w kinowym fotelu, szczególnie gdy antagonistą filmu jest realne, znajome i namacalne zagrożenie w postaci sił natury – zarówno niebezpiecznej flory, jak i dzikiej fauny. W przeszłości na srebrnym ekranie mieliśmy okazję obejrzeć m.in. postapokaliptyczne produkcje („Droga”), widowiska sci-fi („Grawitacja”, „Marsjanin”), horrory („Ciche miejsce”, „Noc żywych trupów”), czy nawet wykorzystujące wątki obcych („Predator”). Nic jednak nie może równać się z ziemskim zagrożeniem, jakim są destrukcyjne żywioły, ataki dzikich zwierząt, czy niesprzyjające warunki naturalne – szczególnie dla  osób, które doświadczyły podobnych wrażeń na własnej skórze. To dlatego prawdziwe historie budzą najwięcej emocji – do dziś wspominamy „127 godzin”, „Zjawę”, czy „Niemożliwe”, czyli filmowe opowieści, które sprawiają, że nasza wyobraźnia zaczyna pracować na większych obrotach – jakich dokonalibyśmy wyborów, gdybyśmy sami znaleźli się w podobnych sytuacjach? Mimo, iż „Bestia” nie opisuje realnych zdarzeń nie da się ukryć, że jego scenariusz mógłby powstać na niejednej historii z życia wziętej. 

„Bestia” to historia pewnej rodziny, która boryka się z traumatycznymi doświadczeniami i niezabliźnionymi ranami, będącymi skutkami rozwodu oraz śmierci matki. Owdowiały ojciec doktor Nate Samuels zabiera swoje nastoletnie córki Meredith oraz Norah do parku narodowego w Południowej Afryce – wycieczka ma być próbą oderwania się od bolesnych przeżyć, a także szansą na wypracowanie nowej drogi relacji pomiędzy dorastającymi pociechami. Bohaterów na miejscu wita ich dobry przyjaciel Martin Battles, który w przeszłości przedstawił Nate’a swojej przyszłej żonie – dziewczynki mają szansę obejrzeć zdjęcia z przeszłości swojej mamy, a także odwiedzić wioskę, w której dorastała. Jeszcze tego samego wieczoru główny bohater zwierza się koledze, że obarcza się winą na śmierć byłej żony, która krótko po separacji zachorowała na raka, a on sam stał się mniej obecny w życiu rodziny. Następnego ranka cała czwórka wyrusza na wycieczkę po rezerwacie, a Martin pokazuje również te zakątki z ograniczonym dostępem dla turystów – w pobliżu jednego z nich mężczyźni odkrywają, że okoliczna wioska stała się miejscem krwawej masakry dokonanej przez dzikiego lwa. Bohaterowie decydują się zawrócić i powiadomić władze o przerażającym odkryciu, jednak okazuje się, że zwierzęca bestia nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa - spragniony zemsty za zabicie stada lew gotów jest unicestwić każdą ludzką istotę, która stanie mu na drodze, a doktor Nate będzie musiał pokonać lęki i stanąć oko w oku z bestią, by ocalić swoją rodzinę…

Mimo dosyć spokojnego początku najnowszy film Baltasara Kormakura dosyć szybko nabiera rozpędu i porywa widza, wciągając go w trzymające w napięciu wydarzenia rozgrywające się na ekranie – wielka zasługa tu islandzkiego reżysera, dla którego kino survivalowe to wręcz chleb powszedni; w jego najnowszej filmografii znajdziemy „41 dni nadziei” (2018), „Everest” (2015), czy „Na głębinie” (2012), wszystkie trzy historie zostały oparte na prawdziwych wydarzeniach, co dodatkowo działa na wyobraźnię odbiorców. Mimo zaledwie dziewięćdziesięciu minut trwania i fikcyjnej fabuły „Bestia” wpisuje się świetnie w ostatnie dokonania filmowca i sprawia wrażenie autentycznej opowieści. Zawdzięczamy to zapewne prawdziwym lokacjom w RPA, jak Kapsztad, czy południowoafrykańska prowincja Limpopo (na granicy z Zimbabwe), w której znajduje się słynny Park Narodowy Krugera, służący za filmowy rezerwat Mopani. Co ciekawe, maksymalnie dwudziestu członków ekipy produkcyjnej mogło przebywać na terenie parku, wcześniej wypełniając specjalne podania i oczekując na pisemną decyzję, co wydłużyło okres zdjęciowy do prawie trzech miesięcy. Jak wspomina jednak sam Idris Elba, „było to niesamowite doświadczenie, które zjednoczyło nas wszystkich, nie tylko ze względu na piękne krajobrazy”.

Brytyjski aktor odtwarzający główną rolę miał już okazję sprawdzić się w tym specyficznym gatunku filmowym – pięć lat temu Elba zagrał u boku Kate Winslet w „Pomiędzy nami góry” na podstawie książki Charlesa Martina i chciał, by jego ekranowa rola była łatwa do powiązania z doświadczeniami kinowej publiczności. W „Bestii” pięćdziesięcioletni aktor tym razem musi sam stawić czoła przeciwnościom i ochronić swoją rodzinę przed zagładą – nie da się ukryć, że jego kreacja wyróżnia się na tle pozostałych aktorów, choć trzeba przyznać, że nie mamy ich tu zbyt wielu (dzięki temu zabiegowi możemy się jednak skupić wyłącznie na filmowej rodzinie, a pozostali bohaterowie pojawiają się jako wypełnienie). Brytyjczyk daje popis swoich umiejętności w finałowej scenie starcia z tytułową bestią – i choć sama sekwencja wydaje się nierealna (nie tylko ze względu na komputerowe zwierzę), to można spojrzeć na nią przez pryzmat relacji oprawca-ofiara, w której krwiożerca bawi się okrutnie ze swoją zdobyczą, zanim dokona ona żywota. Na plus natomiast można zaliczyć zdjęcia Philippe’a Rousselota - nagrodzony Oscarem francuski operator filmowy może się pochwalić współpracą z m.in. Timem Burtonem, Stephenem Frearsem, czy Guyem Ritchie, a jego najnowsza praca to solidna robota, która robi wrażenie na odbiorcach za sprawą długich i płynnych ujęć pozbawionych sztuczności.

Za muzykę do obrazu odpowiada Steven Price – laureat Oscara za ścieżkę dźwiękową do filmu „Grawitacja”. Trzeba przyznać, że najnowsza propozycja Brytyjczyka już od samego wprowadza słuchacza w klimat filmu – tytułowy „Beast” jest energiczny, żywy, nie zatrzymuje się ani na chwilę. Atmosferę niepokoju kompozytor wprowadza już w kolejnym tracku „One Got Away”, który ma za zadanie wytworzyć aurę suspensu. Ilustracja muzyczna wzbogacona jest o żeńskie oraz męskie wokalizy zawiązujące do tubylczych śpiewów, które świetnie oddają afrykański folklor. Cały soundtrack to naprzemienne balansowanie pomiędzy szybszymi utworami (sekwencje akcji, sceny ukazujące krajobrazy czarnego kontynentu), a wolniejszymi (relacje pomiędzy członkami rodziny, wspominanie przeszłości) – mimo, iż muzyka tła może wydawać się chaotyczna w oderwaniu od filmu, razem z obrazem tworzy duet doskonały, dopasowany do poszczególnych scen, a takie jest przecież jej zadanie. Piosenkę z napisów końcowych „N’na Duniyaa” (pol. Nasz świat) wykonuje Sona Jobarteh, której rodzinne korzenie sięgają Gambii – jej afrykańskie pochodzenie i europejskie wychowanie tworzą pomost między dwiema rzeczywistościami: dzikiej natury i cywilizowanego świata, co wyraża się w jej twórczości poprzez łączenie kulturowego bogactwa z nowoczesnym stylem. 

WYDANIE BLU-RAY

Obraz na płycie Blu-ray został zapisany w formacie 2.39:1 i nie odbiega jakością od pozostałych wydań Universala – mimo, iż film został nagrany cyfrowymi kamerami transfer HD posiada delikatną ziarnistość co nadaje produkcji specyficznego filmowego, a nie dokumentalnego klimatu. Kolory (szczególnie te dominujące, jak zielenie, brązy oraz odcienie żółtego) wypadają realnie i uwypuklają urodę afrykańskich krajobrazów, natomiast ujęcia nocne charakteryzują się wysoką szczegółowością i naturalnym oświetleniem. Oryginalna ścieżka dźwiękowa została zapisana w bezstratnym formacie DTS-HD Master Audio 7.1, natomiast polską wersję lektorską otrzymujemy w formacie DTS Digital Surround 5.1 – obie ścieżki brzmią prawdziwie, zarówno w scenach akcji z wykorzystaniem soundtracku i efektów dźwiękowych, jak i w spokojniejszych sekwencjach na łonie natury, gdy sami wsłuchujemy się w dźwięki nocy. Głośniki najprzyjemniej „mruczą”, gdy na ekranie pojawia się oczywiście tytułowy zwierzęcy antagonista, a jego ryk potrafi wywołać ciarki na najbardziej niewzruszonych widzach. Na wydaniu nie umieszczono żadnych materiałów dodatkowych, natomiast statyczne menu główne wyposażono w piktogramy.

Najnowszy film twórcy „Everestu” to propozycja dla widzów zmęczonych kinem superbohaterskim -  Baltasar Kormakur przedstawia nam historię rodziny, która staje oko w oko ze śmiertelnym zagrożeniem w postaci dzikiej natury, a jej główny protagonista musi wykrzesać z siebie pokłady nadludzkiej odwagi, by obronić najbliższych. Długie ujęcia kamery, naturalne afrykańskie krajobrazy, wartka akcja i emocjonujące sekwencje ataku tytułowej bestii dają nam w konsekwencji thriller, który trzyma nas w napięciu po napisy końcowe, a my mamy szansę utożsamić się z przeżyciami bohaterów. Polskie wydanie filmu na błękitnym nośniku zawiera jak zwykle najwyższej jakości obraz i dźwięk, które dzięki spektakularnej prezentacji na fizycznym dysku uwiarygodniają rozgrywającą się na ekranie historię.

Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na Blu-ray.


Dystrybutor
United International Pictures Sp. z o.o.
Premiera
26-08-2022 (Polska)
11-08-2022 (Świat)
3,5
Ocena filmu
głosów: 2
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Arkadiusz Chorób