logowanie   |   rejestracja
 
Dawn of the Planet of the Apes (2014)
Ewolucja planety małp
Dawn of the Planet of the Apes (2014)
Reżyseria: Matt Reeves
Scenariusz: Mark Bomback, Pierre Boulle
 
Obsada: Andy Serkis ... Caesar
Jason Clarke ... Malcolm
Gary Oldman ... Dreyfus
Kirk Acevedo ... Carver
Terry Notary ... Rocket
 
Premiera: 2014-07-11 (Polska), 2014-07-18 (Świat)
   
Filmometr: (głosów: 1)
Odradzam 100% Polecam
Ocena filmu:
oczekuje na 5 głosów
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Charlton Heston przewraca się w grobie

Od wielu lat wyjątkowo trudno uraczyć w kinie jakiegoś świeżego pomysłu. Odgrzewanie starych, granie wciąż tej samej melodii, stało się codziennością. Omamiono nas efektami wizualnymi i 3D, które reklamuje się jako rewolucyjne zmiany. W kwestii technicznej na pewno tak jest. O wiele lepiej ogląda się film, który okraszony jest estetycznym wyglądem, cieszącym oko widza. Zasadniczym problemem kina naszych czasów stały się, paradoksalnie, filmy. Idealnym tego przykładem jest „Ewolucja planety małp”, która jest tematem zamkniętym już lata temu, ale nadal reanimuje się ją, aż do granic możliwości i wytrzymałości widza. Przemilczałbym może tę kwestie, gdyby nie to, że każda próba ujęcia na nowo starszej wersji jakiegokolwiek filmu staje się coraz bardziej bezsensowna i nie wnosząca zupełnie nic do historii kina.

W młodości wielokrotnie miałem okazje obejrzeć w TV „Planetę Małp” oraz jej liczne kontynuacje. Pomimo swojej mizernej otoczki wizualnej, potrafiły porwać nie tylko młodszych, ale i starszych zastanawiając się nad istotą człowieka i jego przyszłością. Podobnie jak w „Gwiezdnych Wojnach”, tak i w cyklu o „Planecie Małp” chronologia zdarzeń została tak zagmatwana, że to, co powinno być w środku, znalazło się na początku i odwrotnie. Najnowsze produkcje postanowiono poprowadzić jak Bóg przykazał, nie narażając widza na zbytni wysiłek umysłowy, od początku zdarzeń do ich końca. W poprzedniej części ludzie przez przypadek doprowadzają do „obudzenia” się inteligencji u naczelnych. Te szybko się zbuntowały przeciw trzymaniu ich w klatkach i traktowaniu jak obiekty laboratoryjne. Nie czekając na rozwój wydarzeń biorą sprawy w swoje ręce i wszczynają walkę. Uciekają do bezpiecznych leśnych ostępów, licząc, że znajdą tam upragniony spokój. W „Ewolucji planety małp” trafiamy na Ziemię dziesięć lat po tamtych wydarzeniach. Eksperymenty, które dały małpom inteligencję spowodowały także pandemię, która wybiła niemal wszystkich ludzi. Cezar, pierwszy który zyskał dar świadomego myślenia, przewodzi grupie jemu podobnych. Żyją spokojnie w lasach, budując od podstaw zupełnie nowe społeczeństwo. Okrucieństwo ludzi staje się dla nich ostrzeżeniem, które dało słynne credo: „małpa nie zabije małpy”. Mały skrawek spokoju, jaki wydarli z rąk ludzi, staje jednak w obliczu koszmarów poprzedniego świata wraz z pojawieniem się grupy homo sapiens. Cezar zostaje postawiony przed szeregiem trudnych decyzji, które mogą zaważyć na być lub nie być dla każdej z grup. Jak to bywa w filmach, coś zawsze idzie nie tak i trzeba stanąć do trudnej konfrontacji z przeciwnikiem.

Kiedy trzynaście lat temu do kina trafiła nowa wersja „Planety Małp” byłem nią oczarowany. Rokowała naprawdę dobrą serię, która ma aspiracje do wymknięcia się szablonowemu spojrzeniu Hollywood. Już pierwsze kilkanaście minut „Ewolucji Planety Małp” pokazało mi, że wszystkie moje oczekiwania poszły jak krew w piach. Druga część tak mało wnosi do całości, że z powodzeniem można by było przedłużyć poprzednią o trzydzieści minut i producenci byliby kilkaset milionów dolarów do przodu. Nie widzę najmniejszego sensu w powstaniu „Ewolucji planety małp”. Fabuła została oparta na naiwnym i zużytym założeniu że dwie cywilizacje muszą być od siebie zależne w każdym stopniu. Ludzie potrzebują czegoś od małp, małpy zaś od ludzi. Sprowadzono to do tak absurdalnie śmiesznych potrzeb, że nie wiedziałem czy śmiać się, czy płakać. Kolejnym wielce zużytym wzorcem jest dążenie ludzi do totalnej dominacji. Przedstawiono nasz gatunek niemalże tylko od złej strony. Większość woli rozwiązanie siłowe, a garstka oponentów nie ma nic do powiedzenia. Pokazanie psychiki ludzi w sposób nieakceptujący, że nie są cudem świata, w mojej ocenie odzwierciedla psychikę amerykanów, którzy film stworzyli. Rzeczą, która przelała szalę goryczy jest wprowadzenie między małpami wątku zabijania innych małp. Ponad pięćdziesiąt lat temu, kiedy kręcono „Planetę Małp” i kolejne jej części, w żaden sposób nie próbowano nawet grać z tym fundamentalnym prawem małp. Niestety, dzisiejsze kino nie może się obejść bez wątku zdrady i nikczemnych knowań. „Małpa nie zabije małpy” stało się przez to pustym frazesem, w momencie gdy tylko pojawia się postać Koby, prawej ręki Cezara.

 Postać Cezara została zbudowana na zasadzie katalizatora cech ludzkich. Przedstawia on swoją osobą zupełną odwrotność postaci ludzkich. Za wszelką cenę stara się nie doprowadzić do konfliktu, ustępując niemalże na każdym kroku człowiekowi. Z jednej strony stara się być silnym przywódcą, z drugiej nie jest w stanie podjąć decyzji, która i tak musi zostać podjęta: walka. Ma to swój sens jeśli spojrzeć na społeczeństwo małp, które zostało zbudowane nie z niczego, tak jak nasze, ale na błędach poprzedników. Przypomina to niestety utopijne dążenia, które nie są realne do spełnienia, niż rzeczywisty obraz społecznego ładu, który miałby ręce i nogi. Jason Clarke grający Malcolma - człowieka, jak i wszyscy z jego otoczenia zdają się być kalką postaci Willa Rodmana granej przez James'a Franco w poprzedniej części. Jego altruizm, infantylność i empatia są przesadzone, przez co jego bohater popełnia dziecięce błędy. Dziw mnie brał jak ktoś taki mógł przetrwać upadek cywilizacji. Postać Koby, granego przez Toby'iego Kebbell'a jest chyba najbardziej naturalna ze wszystkich w filmie. Koba, nie zaznał od ludzi niczego poza bólem i cierpieniem. Wywarło to na nim tak głęboką, psychiczną skazę, że nie jest w stanie normalnie egzystować w nowej rzeczywistości, w której nie ma już przemocy. W jego własnym przekonaniu robi to, co jest właściwe i nie można mu się dziwić.

Przez cały seans „Ewolucji planety małp” kołatała mi się w głowie jedna myśl: po co to wszystko? Nie ma w tym filmie niczego, co mogłoby ubarwić poprzednia część, niczego odkrywczego. Reżyser skacze po wytartych schematach licząc, że nikt nie zauważy, że pod kurtyną nowego wyglądu nie kryje się zupełnie nic, co mogłoby zainteresować widza. Bardzo zawiodłem się na „Ewolucji planety małp” i aż mnie ściska w żołądku na myśl, że ma powstać kiedyś kolejna część.
autor:
Pawel.Marek
ocena autora:
dodano:
2014-07-30
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [20]
Recenzje
  redakcyjne [2]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [8]
Zdjęcia [11]
Video [4]
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  Grzegorz Kowalski
  MJ Watson
  vaultdweller
  Radosław Sztaba
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2014-07-09
[odsłon: 6808]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera