Już starożytni wiedzieli, że wszystko przemija. I tak mija młodość, życie i świat, który nas otacza. Jest to czymś wręcz oczywistym, jednak wcale niełatwo sobie z tą oczywistością poradzić. O radzeniu z przemijaniem właśnie i poszukiwaniu swojego miejsca w zmieniającym się świecie opowiadają „Butelki zwrotne” duetu: Jan Svěrák i Zdeněk Svěrák.
Bohaterem „Butelek zwrotnych” jest Josef Tkaloun, nauczyciel języka czeskiego w jednej z praskich szkół. Pewnego dnia sześćdziesięciolatek odkrywa, że między nim a młodzieżą wyrosła przepaść nie do przeskoczenia, co całkowicie odbiera mu radość z wykonywanej pracy. W związku z tym, Josef odchodzi na emeryturę, jednak w domu, u boku małżonki (emerytowanej nauczycielki niemieckiego) także nie odnajduje swojego szczęścia. Co gorsza, uświadamia sobie, że wielkimi krokami zbliża się starość ze wszystkimi przekleństwami. Wreszcie się udaje! Josef znajduje swoje miejsce w skupie butelek w jednym z marketów. Tam właśnie jest szczęśliwy i postanawia podzielić się tym szczęściem z innymi.
„Butelki zwrotne” to film o radzeniu sobie ze starością. Główny bohater wychodzi z założenia, że sześćdziesiątka na karku to jedynie jesień życia, a poważny wiek przychodzi później. Mimo lat jest on pełen życia i wigoru, nie chce gnuśnieć w domu w ciepłych papciach oglądając z żoną telenowele, albo spacerować po parku ze stetryczałymi staruszkami. Ta droga nie jest jego. Były nauczyciel potrzebuje bowiem nieustannego kontaktu z ludźmi, wśród nich czuje się szczęśliwy. Stąd skup butelek, gdzie codziennie „przewija się” masa ludzi, wśród których Josef znajduje przyjaciół.
Co ciekawe, w dziele Svěráków pobrzmiewają nawiązania do „Amelii” Jean – Pierre Jeuneta. Wszak Josef, zupełnie jak nieśmiała kelnerka z Montmartre, postanawia uszczęśliwić innych, a raczej pomóc im w znalezieniu spokoju i szczęścia. Tylko, że bohater „Butelek zwrotnych” jest bardziej przyziemny i ludzki, bo nie zapomina o sobie. W pierwszej kolejności, to właśnie on ma być zadowolony ze swojego życia, dopiero kiedy to osiąga postanawia odrobinę szczęścia podarować innym.
Obraz Svěráków to jednak nie tylko zabawny film o starości. Co bardziej uważny widz zauważy, że kwestię przemijania traktują oni trochę bardziej globalnie. Ludzie się starzeją, ale nie tylko, bowiem zmianom ulegają całe pokolenia, a także otaczający nas świat, wiele rzeczy odchodzi w zapomnienie. W dzisiejszych czasach proces ten przebiega niezmiernie szybko. Znika wszystko co „analogiczne”, szeroko pojęta komputeryzacja wypiera styl życia, który był normą niespełna kilkadziesiąt lat. Ten stan rzeczy genialnie ukazuje scena z automatem do butelek zwrotnych oraz fakt braku choćby nici porozumienia między nauczycielem starej daty i współczesną młodzieżą. Trochę to smutne w swym wydźwięku, ale jakże prawdziwe.
Co jednak najważniejsze, „Butelki zwrotne” to czeski film w każdym calu. Svěrákowie nakręcili opowieść o zwykłych ludziach, ale w tak ciepły i zabawny sposób, nie ma więc możliwości by widz choć przez chwilę poczuł znużenie. Mam wrażenie, że taka sztuka udaje się tylko naszym południowym sąsiadom. Posiadają oni niewiarygodny talent opowiadania o rzeczach bardzo przyziemnych w interesujący sposób, poważnie, ale i z przymrużeniem oka. Może warto by rodzimi twórcy zaczęli uważniej przyglądać się twórczości Czechów i od czasu do czasu zaczerpnąć to i owo.
„Butelki zwrotne” Jana i Zdenka Svěráków polecam gorąco. W kinie, w domu, jesienią, zimą, wiosną i latem... miejsce i pora roku w przypadku dobrego filmu są przecież mało istotne.