„Klatka” to szwedzka produkcja, którą polecała ostatnio Grażyna Torbicka, jako film wart obejrzenia na Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi. Czy wierzymy autorytetowi pani Grażyny czy nie, spokojnie możemy ów obraz dopisać do listy „filmów do obejrzenia”.
Dwóch Johanów: Lundborg i Storm stworzyli sprawny thriller nie przeładowany efektami specjalnymi, z niewygórowanym budżetem na sztuczną krew, tudzież różnorakie części ludzkiej anatomii. Mamy za to prostą historię, sprawnie poprowadzoną akcję i stopniowanie napięcia. Czegóż chcieć więcej? Twórcy opowiadają nam o losach Franka, ambitnego studenta medycyny, który na niespełna dziewięćdziesięcioprocentowy wynik egzaminów reaguje złością (reakcja musicie przyznać rzadko spotykana). Nasz bohater ma jasno sprecyzowane cele, a jego ostatnim pragnieniem jest nawiązywanie jakichkolwiek relacji międzyludzkich. Oczywiście ktoś musi naruszyć ten misternie budowany przez bohatera mur, ażeby czasem nie było zbyt nudno. Na scenę wkracza więc dość kontaktowa i przyjacielska sąsiadka i wtedy…. wszystko się zaczyna.
„Klatka” to świetnie pokazane, choć przy użyciu może mało oryginalnych sposobów, studium popadania w paranoję. Wyostrzenie słuchu, wzroku głównego bohatera, ograniczenie przestrzeni, wrażenie matni, nie należą do chwytów wyszukanych, ale na pewno nie można im odmówić skuteczności. Jak wiadomo minimalizm świetnie sprawdza się nie tylko w modzie (o czym zdaje się nie wiedzieć np. Maryla Rodowicz), ale także w kinie. Twórcy „Klatki” ograniczając przestrzeń akcji do uczelni i bloku, w którym mieszka bohater, pięknie spotęgowali napięcie i uczucie klaustrofobii, tak urocze w przypadku gatunku, jakim jest thriller. Dobrą robotę wykonali nie tylko reżyserzy, ale i aktorzy. Emil Johnsen, odtwarzający rolę Franka, mimo młodego wieku (rocznik ’91!) jest perfekcyjny w kreacji popadającego w obłęd odludka.
„Klatka” porównywana jest do dzieł Hitchcocka czy „Lokatora” Romana Polańskiego. Ten twór filmowy, że tak pieszczotliwie nazwę obraz Lundborga i Storma, w tym porównaniu nie wypada blado, raczej interesująco wtapia się w tło wytworzone z mieszanki mroku i ciemności ludzkich uczuć.