logowanie   |   rejestracja
 
The Hobbit: The Desolation of Smaug (2013)
Hobbit: Pustkowie Smauga
The Hobbit: The Desolation of Smaug (2013)
Reżyseria: Peter Jackson
Scenariusz: Philippa Boyens, Peter Jackson
 
Obsada: Martin Freeman ... Bilbo Baggins
Ian McKellen ... Gandalf
Richard Armitage ... Thorin Dębowa Tarcza
Orlando Bloom ... Legolas
Ken Stott ... Balin
 
Premiera: 2013-12-27 (Polska), 2013-12-02 (Świat)
   
Filmometr: (głosów: 3)
Odradzam 100% Polecam
Ocena filmu: (głosów: 7)
 
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Desolation comes upon the sky

Oh, should my people fall
Then surely I'll do the same
Confined in mountain halls
We got too close to the flame
Calling out father hold fast and we will
Watch the flames burn auburn on the mountain side
Desolation comes upon the sky

 
Cisza. Skupienie. Zaduma. Dobry film nie wywołuje burzy oklasków. Dobry film nie powoduje, że widownia krzyczy. Dobry film to taki, który powoduje, że widz nie jest w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Wychodzi z sali w skupieniu, z burzą kłębiących i niepoukładanych myśli w głowie, z sercem bijącym szybciej niż po wyczerpującym treningu. Cała walka odbywa się wewnątrz. Przez długą chwilę widz nie jest w stanie zebrać myśli, ubrać w słowa tych wszystkich emocji, którymi chce się podzielić z innymi. Magia dobrego filmu odciska piętno zarówno w umyśle, jak i sercu odbiorcy, pozostawiając ślad nie do nadgryzienia przez ząb czasu. Niewątpliwie do tej właśnie kategorii należy druga produkcja o przygodach włamywacza z owłosionymi stopami, czarodzieja z laską oraz grupy hałaśliwych krasnoludów. Najnowsza część „Hobbita” pokazała, jak wielka siła tkwi w Peterze Jacksonie oraz to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wystarczy kochać to, co się robi i pragnąć zabrać innych w przygodę, której nigdy nie zapomną.

Thorin i reszta kompanii kontynuują swoją wyprawę do Samotnej Góry. Po drodze natykają się na nieufne elfy, zmiennokształtnego oraz trafiają do wielokulturowego Miasta na Jeziorze. Czeka ich mnóstwo potyczek, przygód i pułapek. Czy śmiałkowie w końcu osiągną obrany wcześniej cel?

Howard Shore, twórca muzyki do całej trylogii „Władcy Pierścieni” czy też takich filmów jak „Milczenie owiec”, „Infiltracja”, to prawdziwy i jedyny w swoim rodzaju alchemik dźwięku. Dzięki niemu, i każdej osobie pracującej nad ścieżką dźwiękową do filmu, poszczególne akordy wydają się osadzone w rzeczywistym świecie. Ten realizm odbioru posiada ogromny wpływ na odbiorcę – dzięki dźwiękom widz jest w stanie czuć emocje postaci i wierzyć, że przeżywają prawdziwe przygody. Tło muzyczne odgrywa kolosalną rolę w nadawaniu otoczeniu realizmu, potęguje wrażenia i uwypukla akcję. Rzadko kiedy muzyka filmowa potrafi na mnie tak oddziaływać –w „Hobbicie” widz skupia się nie tylko na tym, co widzi, ale również na tym, co słyszy: podkładzie.

W drugiej części superprodukcji pojawiają się nowi bohaterowie. Beorn – zmiennokształtny, do którego trafiają bohaterowie uciekający przed orkami. To jedna z ciekawszych postaci przedstawionych w tym filmie – silny, groźny, ale w jakiś sposób majestatyczny. Szkoda tylko, że scen z jego udziałem tak mocno poskąpiono. Miłośnicy elfów nie poczują się zawiedzeni – wprawdzie Thranduil pojawił się tylko przez chwilę, ale za to były to momenty pełne napięcia. Pokazanie złożoności postaci w zaledwie kilku scenach stanowi nie lada wyzwanie. Ekipa Petera Jacksona udowodniła, że nie potrzeba wielkich fragmentów filmu, by wystarczająco nakreślić sylwetkę jakiejś postaci. A Legolas? Cóż, jeżeli jego wyczyny we „Władcy Pierścieni” powodowały u Was otwarcie szeroko oczu i buzi, wiedzcie jedno – w tej części pojawia się o wiele więcej scen, przy których można po prostu zaniemówić z zachwytu. Do tego ten majestat wypływający z każdego ruchu elfa… Takie sceny to istna wisienka na torcie.

„Hobbit: Pustkowie Smauga” okazał się lepszy od swojego poprzednika. Wprawdzie w tej części pojawia się o wiele mniej humoru sytuacyjnego, większy nacisk położono bowiem na akcji, która rozpoczyna się już w pierwszych minutach trwania produkcji, oraz pokazaniu powagi wyprawy czy podejścia poszczególnych bohaterów do misji, jednak to właśnie dzięki temu ten film wydaje się o wiele lepiej dopracowany. Głos otrzymują nowe postacie albo te, które we wcześniejszej odsłonie nie odgrywały istotnej roli. Muszę przyznać, że niezmiernie się cieszę, iż bohaterowie przeze mnie podziwiani i lubiani otrzymali spore sceny w tej części „Hobbita”.

Jeżeli zaś chodzi o krajobrazy… Mroczna Puszcza urzeka. Zupełne przeciwieństwo Rivendell. Tutaj nie dominuje piękno, delikatność i spokój, wręcz przeciwnie. Mieszkańcy Mrocznej Puszczy, poprzez siłę oddziaływania zła czającego się nieopodal, są wprawdzie majestatyczni, ale nacisk nie został położony na tę sferę elfiej natury. Pokazano wojowników. Pięknych, ale niebezpiecznych stworzeń, które w ciągu sekund potrafią oddzielić głowę wroga od jego korpusu, wystrzelić kilka strzał i jeszcze wbić sztylet w ciała paru innych oponentów. A Miasto na Jeziorze? Każdy detal cieszy oko – nawiązania do kultury mongolskiej, arabskiej czy nawet rosyjskiej – to wszystko tworzy specyficzny miks, który w tym filmie rzeczywiście nadaje indywidualności.

Efekty specjalne – jeżeli za pracę nad nimi zabierają się ludzie z Weta Workshop, słowo „złe” nie ma racji bytu. W tym momencie zapominam jednak o widowiskowych scenach walki, nowych miejscach, które się pojawiają, a skupiam na… smoku. W swoim życiu widziałam wiele filmów, gdzie występowały te gady, jednak w żadnym z nich ziejący ogniem smok nie wydawał się tak… prawdziwy. Jakbym patrzyła na rzeczywistą postać z krwi, kości i łusek. A do tego ten głos… Benedict Cumberbatch dosłownie czarował swoim głosem. O ile jako Nekromanta nie pokazał wachlarza swoich możliwości, tak w przypadku Smauga owszem.

Akcja goni akcję, zaskakujący cliffhanger natomiast potęguje głód oczekiwania na finalną część produkcji. A ta dopiero za rok… Jedno jest pewne – „Hobbit; Pustkowie Smauga” to najlepszy film, jaki obejrzałam w przeciągu ostatnich dziesięciu lat. Pewnie niektórym wyda się to przesadzone, ale każdy ma prawo do własnej opinii, a moja jest taka, że ten film to istne dzieło sztuki. Tak, dokładnie, to już nie tylko produkcja do oglądania, ale i dzieło do zachwycania się. Każdy detal, szczegół świadczy o tym, jak bardzo starała się ekipa pracująca nad realizacją projektu. Przepiękne stroje tworzone z tkanin, o których pierwszy raz słyszałam, czy poświęcenie aktorów, grających w dziele, co dopiero mówić o specach od efektów specjalnych czy scenografii (tworzenie wielkich rzeczy, szachów, domów), kunszt widać w każdym detalu, dlatego niech żałuje ten, kto nie zobaczy najnowszego filmu Petera Jacksona. 
autor:
Monika Doerre
ocena autora:
dodano:
2013-12-20
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [76]
Recenzje
  redakcyjne [2]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [22]
Zdjęcia [20]
Video [7]
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  Maciek Słomczyński
  Michał Ćwikła
  Arkadiusz Chorób
  Grzegorz Kowalski
  MJ Watson
  Radosław Sztaba
  vaultdweller
  Duster
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2013-12-08
[odsłon: 18030]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera