Czy możecie sobie wyobrazić zniknięcie Ameryki Północnej z mapy świata? Nie? A powstanie na jej gruzach nowego państwa? Również nie? To koniecznie musicie obejrzeć film „Igrzyska śmierci". Cała historia dzieje się bowiem w Panem, które znajduje się właśnie mniej więcej na terytorium dawnego USA. W skład futurystycznego państwa wchodzi Kapitol (stolica) oraz dwanaście dystryktów. W Panem co roku odbywają się tak zwane "głodowe igrzyska", w których udział bierze para młodych ludzi z każdego dystryktu. Uczestnicy walczą na śmierć i życie, a wszystko to, aby pamiętać o buncie dystryktów sprzed lat, który władza w sposób krwawy lata temu uciszyła.

Główną bohaterką jest Katniss Everdeen, która po śmierci ojca przejęła obowiązki głowy rodziny, troszcząc się o jej byt. Gdy dochodzi do wylosowania jej siostry jako ofiary "głodowych igrzysk" bohaterka postanawia zająć jej miejsce. Co ciekawe Katniss nie jest jakoś szczególnie uzdolniona, co prawda bardzo dobrze włada łukiem, ale nie zakrawa na herosa, jak to często bywa z głównymi bohaterami w filmach fantastycznych.

Pod warstwą fantastyczną tego filmu kryje się przekaz dość smutny - człowiek skłonny jest do zabijania jeśli tylko warunki ku temu sprzyjają. Drugim wnioskiem, który wysnuwam po seansie tego filmu, to fakt, że ludzie uwielbiają się bać czyimś kosztem. Igrzyska głodowe są bowiem nie lada wydarzeniem, które śledzą miliony osób. Widzowie z zapartym tchem obserwują zmagania młodych ludzi walczących o przetrwanie, co jest dla nich swojego rodzaju katharsis.

Z jednej strony ”Igrzyska śmierci” mówią wprost, że człowiek zmuszony do ostateczności jest zdolny do mordu, ale i pokazują druga stronę - nawet w czasie walki o życie możemy zachować godność. Ciekawy jest również nieco przejaskrawiony sposób ukazania wyższej warstwy społeczeństwa, stworzonej do zabawy. Niektórzy zarzucają „Igrzyskom śmierci”, brak emocjonalnego zaangażowania, z czym osobiście się nie zgadzam. Choć jest dość przewidywalne, że główni bohaterowie muszą przeżyć, to jednak gdzieś tam w środku pragniemy się o tym przekonać, tak naprawdę nie będąc pewnymi co się dalej wydarzy.

Warto także wspomnieć o aktorce, która wcieliła się w rolę Katniss, jest nią Jennifer Lawrence, znana między innymi z roli w filmach z serii „X-Men” czy "Do szpiku kości”. Poziom gry aktorskiej, może nie powala, ale znajduje się na przyzwoitym poziomie. Nie jestem w stanie powiedzieć co przesądza o fenomenie tego filmu. Osobiście trafiłam na niego przypadkiem. Popukltura podobnie jak życie, nie lubi próżni i choć książka „Igrzyska śmierci” swą premierę miała w 2008 roku to dopiero film na jej podstawie przyniósł jej rozgłos. Mało tego, nazywany jest nawet następcą "Harrego Pottera" oraz "Zmierzchu". Nawet sama Mayer, autorka sagi „Zmierzch”, pozytywnie wypowiedziała się na temat tego wydawnictwa. Przyznaję, że idąc na ten film do kina, nie miałam szczególnych oczekiwań. Górę wzięło moje zamiłowanie do fantastyki i wszystkiego co z nią związane. Jako, że nie miałam oczekiwań, w efekcie, nie poczułam się też zawiedziona. Dla wszystkich, którzy lubią filmy z motywem zagłady świata i ludzkości doprowadzonej na skraj własnej moralności, walczącej o przetrwanie za wszelką cenę, ten film będzie idealny. Jeżeli ktoś oczekuje wysublimowanej fabuły to może nie być do końca usatysfakcjonowany.

Podsumowując film w kilku słowach - gra aktorska przyzwoita, linia fabularna dość spójna, historia ciekawa. Choć fani książki mogą dopatrzeć się kilku modyfikacji, jak również pominięcia kilku kwestii, ale to w sumie nic nadzwyczajnego w ekranizacjach. Na koniec, niech o wartości filmu świadczy fakt, że zakupiłam książkę by jeszcze lepiej poznać historię Katniss.