„Kac Vegas” – jedna z najlepszych komedii ostatnich lat. Po osiągnięciu tak wysokiej oglądalności tylko kwestią czasu okazało się nakręcenie drugiej części przygód czwórki (a w zasadzie trójki) amigos. Niestety, dwójka, przynajmniej według mnie, była o wiele gorsza – za bardzo przewidywalna i już nie tak oryginalna jak pierwowzór. To i tak nie przeszkodziło filmowi w osiągnięciu kolejnego sukcesu. W końcu nadszedł ten dzień, kiedy postanowiono nakręcić trzecią, i zarazem ostatnią (przynajmniej tak mówią), część „Kac Vegas” – powrócić do źródeł i pożegnać się z miłośnikami serii. Czy w wielkim stylu?
Najnowsza część „Kac Vegas” zaczyna się (nie liczę oczywiście ucieczki Chowa z więzienia), gdy Alan doprowadza swojego ojca do zawału i w konsekwencji do śmierci. Bliscy mają już dość nieodpowiedzialnego zachowania bohatera i postanawiają go wysłać do domu opieki, gdzie zajmą się nim specjaliści. Doug, Stu i Phil mają odwieźć Alana na miejsce – niestety , jak to w przypadku tej czwórki bywa, sprawy przybierają zupełnie inny obrót niż powinny. Przyjaciele zostają porwani.
Zacznę od odpowiedzi na postawione przeze mnie pytanie – czy seria zakończyła się w wielkim stylu? Zdecydowanie tak – czapki z głów Panie i Panowie, mamy niezłą końcówkę całkiem zabawnej i ciekawej serii filmów. Powrót do przeszłości, czyli w tym przypadku do korzeni, tam, gdzie wszystko się zaczęło, był strzałem w dziesiątkę. Spodziewałam się rozczarowania. Dwójka okazała się małą porażką, dlatego z góry założyłam, że trójka znowu mnie zawiedzie. A tymczasem – stało się na odwrót.
Humor, nieoczekiwane zwroty akcji, film stylizowany na kino akcji – trzeba przyznać, że ten miks daje całkiem niezłego kopa. I właśnie o to chodzi w filmach pokroju „Kac Vegas” – o zadziwianie, śmieszenie i wywoływanie opadu szczęki (może nie tak mocnego, jak w przypadku pierwszej części, ale „lepszy rydz niż nic”). Może czasem sytuacje są za bardzo… dziwne i nieprawdopodobne, ale takie produkcje nie muszą być wiernym odzwierciedleniem rzeczywistości.
W dwójce nie podobało mi się wiele rzeczy, trójce nie mam nic do zarzucenia. Nie chodzi o to, że jest to film-ideał, nie! Za duże przerysowanie może razić, niektóre teksty mogą się nie podobać, ale ogólny wydźwięk filmu okazuje się trafiony. Do tego dochodzi naprawdę dobra gra aktorska. Gdyby niektóre filmy wyższej kategorii miały taką obsadę, sukces w ich przypadku byłby pewien.
Muzyka – już sam początek filmu i nieśmiertelni (co z tego, że obciachowi) Hanson wprowadzili mnie do świata wariacji, niekontrolowanych czynów i niebezpieczeństwa. A potem było już tylko lepiej. Ścieżka dźwiękowa, jak w przypadku jedynki i dwójki, zasługuje na uwagę – melodyczna, wpada w ucho i wywołuje uśmiech na twarzy.
„Kac Vegas 3” – film, który powinien obejrzeć każdy fan poprzednich części. Jeśli ktoś jeszcze nie zna serii, powinien jak najszybciej to nadrobić. Tylko ostrzegam – to jest komedia pomyłek – absurd goni absurd, a bohaterowie mają pomysły wzięte z kosmosu. Jeżeli ktoś spodziewa się głębokiej komedii, nie te drzwi – sala numer 666. Natomiast każdego miłośnika dobrej zabawy serdecznie zapraszam do podróży z kacem w tle.