Jest to niebanalne i kolorowe kino. Rian Johnson przedstawia historię śmierci bogatego pisarza Harlana Trombleya i powiązanej z jego morderstwem, ekscentrycznej rodziny mężczyzny.
Obraz stanowi istną łamigłówkę. Każdy jest podejrzany o dokonanie zbrodni. „Na noże” to przede wszystkim świetna gra aktorska i wielobarwne kadry przyciągające wzrok. Już od początku produkcji, można się poczuć jak w grze „Cluedo”. Kto kłamie lepiej, a kto gorzej? Kto w ogóle nie kłamie – to pytania, które napływają w każdej minucie seansu.
W filmie użyto genialny kawałek Briana Ferry’ego and Roxy Music „More than this” i to już skradło moje serce. Równie świetny okazuje się Daniel Craig jako Benoit Blanc. W ciągu dwugodzinnego seansu stara się odnaleźć winowajcę zbrodni. Jednak zadanie nie należy do najłatwiejszych, bowiem każdy członek rodziny kamufluje się bezbłędnie.
Na uwagę zasługuje Don Johnson i Jamie Lee Curtis, którzy bezkonkurencyjnie stawiają opór, jednocześnie opisując życie Harlana i jego codzienne nawyki. W trakcie dyskusji detektywa z członkami rodziny, na jaw wychodzą dziwne okoliczności, co stawia bohaterów w niekorzystnym świetle. Jednak dalej nie otrzymujemy odpowiedzi na pytanie – kto zabił.
Warto zwrócić uwagę, że „Na noże” to przedostatni film, w którym zagrał Christopher Plummer.
Gra detektywa wprowadza zamęt w rodzinie. Na jaw wychodzą pilnie strzeżone sekrety i kłamstwa, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego.
Częściowej prawdy dowiadujemy się właściwie już w połowie filmu, lecz nagle pojawia się nowa postać i akcja znów się zapętla. Ranson (Chris Evans) szybko zostaje uznany przez rodzinę winnym morderstwa.
Wkrótce sprawy komplikują się jeszcze intensywniej, kiedy poznajemy ostatnią wolę zmarłego.
Zaawansowana intryga, mnoga w szczegóły, świetna gra aktorska – to atrybuty tego filmu. Kryminał, którego nie powstydziłaby się Agatha Christie. Daniel Craig w niecodziennej odsłonie i cudowny Christopher Plummer – oto dlaczego polecam ten film.