Komedia kryminalna to gatunek, który łączy w sobie elementy sensacyjne z komizmem. „Złap mnie, jeśli potrafisz”, „Miss Agent” czy polski „Vabank” to produkcje należące do omawianego rodzaju. Muszę przyznać, że filmy, w których reżyser „zmusza” do główkowania, a przy tym zapewnia kilkadziesiąt minut nieprawdopodobnych zwrotów akcji, należą do moich ulubionych. Dwa gatunki w jednym filmie? Dobry sposób na stworzenie dzieła, jak to się stało w przypadku „7 psychopatów”.
Marty cierpi na brak weny. Chce skończyć pisać swój scenariusz filmowy, jednak nie jest w stanie. Każda historia, którą próbuje doprowadzić do końca, wydaje się banalna i bez polotu. W trudnej sytuacji postanawia pomóc mu jego oddany przyjaciel, Billy. Na co wpadnie i jak skończy się cała historia?
Cóż, komizm sytuacyjny goni komizm sytuacyjny, czarny humor wypływa niczym z wulkanu, a gagi słowne… na pewno wejdą do kanonu filmowych cytatów. Bezsprzecznie, humor to jeden z największych plusów tej produkcji. Poza chwilami patetycznymi, nie było momentu, w którym nie śmiałabym się głośno i szczerze. Wszechobecny komizm (postaci, języka i sytuacyjny) sprawiał, że oglądałam film z wielkim zainteresowaniem.
Jest jednak coś, co przebiło ogromną dawkę humoru – gra aktorska. „7 psychopatów” to jeden z najlepszych filmów, jeśli chodzi o ten aspekt. Każdy z aktorów dał z siebie wszystko – nie było lepszych czy gorszych postaci, każda rola została zagrana rewelacyjnie. Przynajmniej jeśli chodzi o męskie postaci, gdyż kobiece stanowiły jedynie dodatek. Jednak było to zamierzone, dlatego nie zwracałam na ten fakt większej uwagi.
Historia sama w sobie nie jest może nowatorska, ale na pewno nikt nie opowiedział jej jeszcze tak dobrze. Jeżeli ktoś twierdzi, że „7 psychopatów” to tylko komedia, grubo się myli. Ta produkcja ma, idąc za słowami jednej z postaci, warstwy. To nie jest zwykła lekka komedyjka, która pozwoli zapomnieć o trapiących nas problemach i się wyciszyć. Owszem, dostarczy niezapomnianych wrażeń, jednak pokaże również to, że każdy z nas jest swego rodzaju „psychopatom” oraz sięgnie do znanego wszystkim motywu vanitas.
Bardzo lubię filmy, w których pojawia się drugie dno i płynie morał. Osobiście uważam, że takie kino jest najlepsze – poprzez rozrywkę uczy. I właśnie tak się dzieje w przypadku „7 psychopatów”, których warto obejrzeć, gdyż to jeden z najlepszych filmów tego, kończącego się już, roku.