logowanie   |   rejestracja
 
The Roses (2025)
Państwo Rose
The Roses (2025)
Reżyseria: Jay Roach
Scenariusz: Tony McNamara
 
Obsada: Olivia Colman
Benedict Cumberbatch
Andy Samberg
Kate McKinnon
Ncuti Gatwa
 
Premiera: 2025-08-29 (Polska), 2025-08-29 (Świat)
   
Filmometr:
Odradzam 50% Polecam
Ocena filmu:
oczekuje na 5 głosów
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Tę wojnę każdy z domu na wyrywki zna [recenzja Blu-ray]

Filmowe powroty do komedii, które śmieszyły poprzednie generacje do szczerych łez zdają się przeżywać w dzisiejszej kinowej rzeczywistości prawdziwy renesans, a ich apogeum przypadło na sierpień tego roku – już pierwszego dnia otrzymaliśmy legacy sequel „Naga broń”, w której Liam Neeson wchodzi w buty swojego wielkiego poprzednika Leslie Nielsena i po latach wcielania się w postaci ekranowych twardzieli próbuje swoich sił w nieco lżejszej konwencji (i całkiem dobrze mu to wychodzi), a już tydzień później mogliśmy powrócić do uniwersum „Zakręconego piątku” Disneya i przekonać się, jaki obrót wezmą sprawy, gdy Tess i Anna po dwóch dekadach ponownie zamienią się ciałami, tym razem jednak z nowym pokoleniem. Jeszcze pod koniec lata na ekrany po cichu wszedł inny remake głośnego filmu sprzed lat, „Wojna państwa Rose”. Studio wujka Walta po przejęciu katalogu wytwórni 20th Century Fox oraz Fox Searchlight zdecydowało się postawić nie tylko na wiele kontynuacji znanych marek (jak „Kingsman”, czy „Dziennik cwaniaczka”), ale i odświeżyć kilka franczyz na zasadzie rebootu, choć nie do końca z zadawalającym efektem, czego dobrym przykładem jest świąteczna komedia „Nareszcie sam w domu”, czyli nowa wersja kultowego filmu Chrisa Columbusa z 1990 roku z Macaulay’em Culkinem w roli Kevina. Teraz po dekadach powraca też i słynne zwaśnione małżeństwo – i jak się okazuje był ku temu rzeczywiście dobry powód.

Fabuła nowej wersji przygód państwa Rose koncentruje się wokół tytułowej pary brytyjskich emigrantów, którzy zdecydowali osiedlić się na malowniczym kalifornijskim wybrzeżu USA – pozornie sprawiają wrażenie idealnego i spełnionego małżeństwa w średnim wieku, budząc zazdrość wśród swoich licznych znajomych. Bo życie Ivy i Theo na pierwszy rzut oka wydaje się być spełnionym amerykańskim snem: oboje odnoszą zawodowe sukcesy, ich związek stawia się za wzór do naśladowania, a do tego mają parę cudownych pociech – czy można chcieć czegoś więcej? Jednak gdy kariera architekta Theo zaczyna gwałtownie podupadać, a zawodowe ambicje Ivy jako właścicielki restauracji i szefowej kuchni rozkwitają, między dotychczas zgodnymi małżonkami wybucha zaciekła rywalizacja podszyta jak się okazuje skrywanymi od dawna pretensjami i urazami. U państwa Rose dochodzi więc do zamiany ról – teraz to żona staje się głową rodziny, a mąż opiekuje się domem i wychowuje dzieci. Ich układ, który początkowo wszystkim odpowiada, staje się z czasem uciążliwy i źródłem licznych napięć, a małżeństwo, niegdyś pełne pasji i ognia, przeradza się w istne pole bitwy – niewinne żarciki poniżej pasa, a potem coraz częstsze, drobne okrucieństwa prowadzą do zajadłej, emocjonalnej wojny domowej, podczas której wszystkie chwyty są dozwolone, a ofiarami padają nie tylko główni bohaterowie, ale wszyscy którzy znajdą się w polu rażenia…


Chociaż „Państwo Rose” to technicznie remake czarnej komedii z 1989 roku w reżyserii Danny’ego DeVito z głównymi rolami Kathleen Turner i Michaela Douglasa, to kolejna ekranizacja powieści Warrena Adlera z 1981 roku tym razem w nowej wizji Jaya Roacha charakteryzuje się świeżym podejściem do tematu, nie pozostając jedynie uwspółcześnioną kalką klasyka sprzed lat – w „Wojnie państwa Rose” już od samego początku kochankowie wchodzą na wojenną ścieżkę, gdy ich uczucie wygasa i oboje myślą o rozwodzie, natomiast tegoroczny remake stara się ukazać etapy rozpadu związku zakochanych zaczynając od idylli. W tej wersji małżonkowie naprawdę się kochają, ale problemy w komunikacji rzucają na to uczucie pewnie cienie. Interpretacja amerykańskiego reżysera znanego z filmów z Austinem Powersem jest także znacznie bliższa naszej rzeczywistości – film odwraca tradycyjne role płciowe, ukazując kobietę jako tę dominującą stronę w karierze zawodowej, natomiast osadzenie bohaterów w dzisiejszych czasach powoduje, że kryzys relacji jest dużo bardziej złożony, niż historia sprzed kilku dekad – dziś liczba bodźców, tempo i styl życia, a do tego wciąż zmieniające się trendy społeczne nie ułatwiają współczesnym parom radzenia sobie z nieprzewidzianymi życiowymi zmianami, więc z tytułowym małżeństwem utożsamić się może niejedna osoba przebywająca w tradycyjnym związku.

Początkowo Jay Roach nie był wcale pewny, czy powinien odświeżać legendarną komedię, której sam jest wielkim fanem. Jak wspomina: „Kiedy studio Searchlight przesłało mi gotowy scenariusz Tony’ego McNamary podszedłem do niego sceptycznie, ponieważ uwielbiam oryginalny film. Ale jako miłośnik mrocznego, przezabawnego stylu Tony’ego, mając do dyspozycji Olivię i Benedicta, powinienem był już wtedy wiedzieć, że to pójdzie w dobrym kierunku. Dzięki tej obsadzie opowieść miłosno-rozwodowa stanie się historią z przestrogą”. Sami aktorzy również kryli zachwytu nad papierową wersją, jak twierdzi sam Cumberbatch: „Nikt tak nie pisze jak Tony. Wybuchasz śmiechem na głos i jednocześnie mrozi ci krew w żyłach, że ktoś może się tak okrutnie zachować wobec bliskiej osoby”, z kolei Olivia dodaje: „Tylko Tony potrafi tak napisać role, by wesołością przykryć intensywność trudnych emocji. Bohaterowie zachowują się jak palanci, ale są w tym przezabawni”. I trzeba przyznać, że McNamara zna się na rzeczy – nominowany do Oscara za pracę nad „Faworytą” i „Biednymi istotami” pisarz wplata w dialogi małżonków masę ciętych ripost i one-linerów, ale i aktorzy mogli także pozwolić sobie na małą improwizację, dzięki czemu wspólnymi siłami udało się uwypuklić charakterystyczny i nieco suchy brytyjski dowcip, w którym właściwie dobrane i wypowiedziane słowa są nie tylko silniejsze od fizycznych gagów, ale i bardziej nas bawią.


W głównych rolach kochanków na wojennej ścieżce zobaczymy wszechstronną parę aktorów z Wielkiej Brytanii – Olivię Colman oraz Benedicta Cumberbatcha, którzy całkiem dobrze odnajdują się w tej komediowej konwencji. Colman zresztą otrzymała szereg nagród za swoją brawurową rolę w „Faworycie” Yorgosa Lanthimosa z Oscarem na czele, gdzie sportretowała chorą i nieobliczalną królową Annę Stuart tracącą kontrolę nad pogrążonym w wojnie krajem, zachwycając kapryśnością i ekstrawagancją swojej postaci. Jej Ivy w pewnym sensie również poddaje się emocjom oraz impulsom – w jednej chwili jest czarująco urocza, by za chwilę stać się odurzająco cyniczna, ale jej dialogowe potyczki i cięte riposty osiągają zamierzony efekt tylko dzięki partnerującemu jej koledze po fachu. Cumberbatch serwuje nieprzyzwoite dawki ironii, jakby został stworzony do tego zadania od urodzenia – pomaga mu w tym olbrzymi zakres ekspresyjnej mimiki i plastyczność twarzy, które przekazują kłębiące się w jego głowie emocje bez słów. Jak sam mówi o Theo: „Uwielbiam jego bezpośredniość, wie czego chce i do tego dąży, choć bywa też swoim największym wrogiem. Czasem te decyzje są druzgocące, czasem śmieszne, innym razem bolesne”. Na drugim planie zobaczymy uznanych komediantów Andy’ego Samberga i Kate McKinnon w roli sąsiadów, których role nie zostały jednak w pełni wykorzystane, a ich bohaterowie mają tak naprawdę nikły wpływ na fabułę.

Oryginalną ścieżkę dźwiękową skomponował Theodore Shapiro, który okazał się właściwą osobą na właściwym miejscu, gdyż amerykański muzyk ma w swoim portfolio wiele prac towarzyszących nietuzinkowym, a zarazem hitowym komediom – wystarczy wymienić takie głośne filmy, jak „Diabeł ubiera się u Prady”, „Praktykant”, czy „Sekretne życie Waltera Mitty”, by przywołać charakterystyczne motywy, które nierzadko grały pierwsze skrzypce na ekranie. W swojej najnowszej propozycji Shapiro podzielił score na dwa proste tematy, które za sprawą nieoczekiwanych wstawek gitar, czy nawet efektów chóru mają za zadanie oddać niestabilność filmowej relacji, co doskonale widać po niektórych trackach na liście: czasem muzyka tylko subtelnie podkreśla naturę konkretnej sceny, jak w „The Game of Sabotage”, czy nieco bardziej melancholijnym w wydźwięku „Is That a Sorry”, innym razem wybija nas z rytmu, jak w zaledwie jednominutowym „Prelude”, czy „Roadside Breakdown”. Większość ścieżek nie ma jednak czasu, by się należycie rozwinąć i zapaść nam w pamięć – tę funkcję przejmują piosenki w wykonaniu Susanny Hoff, prywatnie żony reżysera. W jej wydaniu usłyszmy dwa duety: „Love Hurts” z Erikiem D. Johnsonem, liderem folk-rockowej kapeli Fruit Bats oraz „Happy Together”, czyli cover piosenki zespołu The Turtles nagrany razem z Rufusem Wainwrightem, który pojawia się w otwierającej film animowanej sekwencji.


WYDANIE BLU-RAY

Komedia „Państwo Rose” debiutuje na dyskach fizycznych po trzech miesiącach od swojej premiery kinowej, czyli standardowym okienku czasowym dla wytwórni Myszki Miki. Obraz na płycie Blu-ray został zapisany w formacie 1.85:1, a więc wypełni on cały ekran telewizora – transfer przygotowany przez Disneya jest ostry jak żyletka i przejrzysty dzięki kamerom Arri Alexa 35, a kolory soczyście nasycone co ma odbicie na takich aspektach produkcji, jak kostiumy, czy scenografia. Oryginalna ścieżka dźwiękowa została zapisana w formacie DTS-HD Master Audio 5.1, natomiast jedyną polską lokalizacją są napisy. Angielskie audio miło oddaje naturalne dźwięki nadmorskiego środowiska w scenach outdoorowych, których tutaj nie brakuje, ale potrafi też zaskoczyć dynamicznym miksem wykorzystanych piosenek.

Na błękitnym dysku oprócz filmu znajdziemy też skromny zestaw materiałów dodatkowych, które trwają niecałe 15 minut i odkrywają nieco tajemnic z powstawania remake’u. Najpierw zobaczymy „Dom, o który warto walczyć” (6:55), czyli króciutki (a jednocześnie najdłuższy z paczki bonusów) making of w pigułce, który jest zakulisowym spojrzeniem koncentrującym się przede wszystkim na scenografii. Następne w kolejce są „Gagi z planu” (1:55), czyli zapis zabawnych oraz nieudanych scen nagranych podczas zdjęć i w podobnym tonie utrzymane są dwa kolejne filmiki: „Państwo Rose od podszewki” (2:33) to promocyjny materiał typu EPK znany już z sieci z wywiadami z aktorami okraszony sekwencjami widzianymi w trailerze, a „Komediowa perełka” (1:46) serwuje nam jeszcze więcej komediowych gagów skupiając się na slapstickowym wydźwięku filmu. Statyczne menu główne dostępne jest w języku polskim.


PODSUMOWANIE

Na przestrzeni lat, zarówno na wielkim, jak i tym małym ekranie mogliśmy śledzić rozwój wielu burzliwych filmowych relacji, szczególnie w ciągu ostatnich dwóch dekad – od niezwykle zgranego duetu komików Ryana Reynoldsa i Sandry Bullock w „Narzeczonym mimo woli” z 2009 roku próbujących przekonać otoczenie o swoim gorącym afekcie, przez komedię „Kocha lubi szanuje” z 2011 roku, w której niezdarnemu Steve’owi Carrellowi pomagał ocalić małżeństwo przebojowy Ryan Gosling, po słodko-gorzki dramat „Historia małżeńska” z 2019 roku z emocjonalnymi rolami Scarlett Johansson i Adama Drivera. Także w przeszłości kino uwielbiało rozkładać na czynniki pierwsze ekranowe relacje, zarówno w poważniejszej ujęciu z „Kto się boi Virginii Woolf?” z 1966 roku na czele, jak i podejściu stricte groteskowym – w tym wypadku prym wiedzie film „Wojna państwa Rose” z 1989 roku, na planie którego Kathleen Turner odniosła lekkie obrażenia, co tylko potwierdza jak fizycznie intensywne było to przedsięwzięcie. Nowe podejście do tego tematu w tym roku postanowił zaproponować Jay Roach, który sam zaczynał od komediowych hitów, jak trylogia „Austina Powersa”, ale potrafił też zrobić ambitniejsze projekty, jak „Gorący temat”. Choć oryginał Danny’ego DeVito do dziś pozostaje jednym z najbardziej wyrazistych w historii kinematografii obrazów toksycznego rozpadu związku, to tegoroczna wersja nie jest bezmyślną kopią swojego wielkiego poprzednika – osadzając znaną historię w obecnych czasach i odwracając społeczne role otrzymaliśmy w rezultacie satyrę na współczesne relacje romantyczne: to w rzeczywistości tragifarsa podszyta uczuciem zazdrości, ukrytą rywalizacją i poczuciem niedocenienia, którą możemy podciągnąć pod doświadczenia z własnego poletka. Bo w końcu takie małżeńskie batalie jak głosił kultowy motyw przewodni stworzony przez Jerzego Matuszkiewicza do serialu „Wojna domowa” w reżyserii Jerzego Gruzy „każdy z domu na wyrywki zna”. Być może to dlatego konflikt państwa Rose śmieszy nas do łez.

Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na Blu-ray.

Państwo Rose (Blu-ray)

Zdj. Galapagos
autor:
CaptainNemo
ocena autora:
dodano:
2025-11-27
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [0]
Recenzje
  redakcyjne [1]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [1]
Zdjęcia [0]
Video
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  CaptainNemo
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2025-10-23
[odsłon: 443]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera