Inteligentny, zabawny, prawdziwy - tak w skrócie można by opisać obraz Noama Murro, do tej pory znanego przede wszystkim z kręcenia filmów reklamowych. Wraz z pisarzem Markiem Poirierem, autorem scenariusza do „Smart People”, stworzył on ciekawy komediodramat, bardzo dobrze spełniający założenia gatunku, świetnie nadający się do obejrzenia w towarzystwie.
Lawrence Wetherhold to gburowaty, zapatrzony w siebie profesor, wykładający na uniwersytecie w Pittsburghu. Od śmierci żony nie potrafi znaleźć wspólnego języka ze swoimi dziećmi - Vanessą i Jamesem, żaden wydawca nie chce wydać jego książki, a jakby tego było mało, zwala mu się na głowę jego adoptowany brat Chuck, będący jak zwykle bez pieniędzy. Nieoczekiwanie jednak, w życiu Lawrence'a pojawia się Janet Hartigan, piękna lekarka, która okazuje się być jego byłą studentką. Między profesorem, a kobietą budzi się uczucie, które zarówno dla Lawrenca, jak i jego najbliższych, będzie okazją do zmiany swojego dotychczasowego życia.
Film Murro nie jest ani szaloną komedią, na której będziemy śmiać się do rozpuku, ani ciężkim dramatem, na którym będziemy płakać. Środek pomiędzy tymi dwoma gatunkami został tu idealnie wyważony, dzięki czemu niejednokrotnie na naszych twarzach pojawi się uśmiech wywołany zabawnym zachowaniem bohaterów, ale też nieraz przyjdzie nam zastanowić się nad ich życiem, nad realnością ich problemów i zachowań. Fabuła nie jest ani oryginalna, ani zaskakująca, niektórym może się więc wydać po prostu nudna. Prawda jest jednak taka, że przedstawia ona po prostu prawdziwe życie, prawdziwe problemy i bardzo realnych bohaterów, a jak wiadomo życie nie zawsze dostarcza nam zbyt dużo emocji. Wszystko zależy więc od nastawienia widza do oglądanego filmu.
Największą zaletą „Smart People” jest zdecydowanie aktorstwo. Postacie już na poziomie scenariusza prezentują się niezwykle interesująco, jednak to aktorzy, którzy wcielili się w bohaterów filmu tchnęli w nie życie. Dennis Quaid doskonale wczuł się w rolę gburowatego, zarozumiałego profesora, poczynając od sposobu poruszania się, poprzez zachowanie, na mimice kończąc. Nie gorzej wypada Ellen Page, która po raz kolejny udowadnia, że ma ogromny talent i jeśli dalej będzie z taką rozwagą dobierać filmy, w których gra, wróżę jej naprawdę wielką karierę. To dzięki niej postać Vanessy, z jednej strony niezwykle inteligentna, z drugiej jednak trochę zdziwaczała i pozbawiona jakiegokolwiek życia towarzyskiego, budzi chyba największe emocje - od śmiechu, aż po współczucie. Bardzo ciekawie prezentują się jej relacje z Chuckiem - kolejnym dość specyficznym członkiem tej zwariowanej rodzinki, w którego wcielił się Thomas Haden Church. Na ich tle najnormalniejszym wydaje się być James, syn profesora i brat Vanessy, grany przez Ashtona Holmesa.
Debiut pełnometrażowy Noama Murro wypadł w moich oczach naprawdę dobrze. I choć „Smart People” nie jest filmem, który długo się pamięta, bądź ogląda po kilka razy, to jednak warto poświęcić te 95 minut na jego obejrzenie. Idealnie nadawałyby się do tego nadchodzące, jesienne popołudnia, niestety na razie żaden z polskich dystrybutorów nie ma go w swoich planach wydawniczych. Pozostaje więc sprowadzenie wydania DVD ze Stanów Zjednoczonych bądź cierpliwe czekanie na premierę w polskich kinach.