Trafiłam na ten film przypadkiem. Nikt mi go nie polecił ani nie wskazał na niego palcem. Tak po prostu na siebie wpadliśmy. Pomimo sporej dawki brutalności, latających głów, kałuż posoki i wnętrzności wypływających z rozpłatanych brzuchów, podobał mi się i obejrzałam go z dużą ciekawością, pomimo bardzo późnej pory.
„Tropiciel” jest bardzo widowiskowym przedsięwzięciem. Ale nic dziwnego, skoro to film o Wikingach, którzy beztrosko najeżdżają tereny Ameryki z czasów przedkolumbowych, łupią, grabią i mordują. Prą przed siebie jak szarańcza, są okrutni jak to znamy z legend, i niszczą wszystko, co napotkają na swojej drodze. Podczas jednej z takich eskapad ich statek rozbija się na wybrzeżu, a jedynym ocalałym jest mały, przerażony chłopiec. Po krótkich rozterkach mieszkający nieopodal Indianie biorą go pod opiekę i już 15 lat później (bo filmowy czas prędko mija) po indiańskiej wiosce hasa dorodny i przystojny młodzieniec, Ghost. Niestety przed swoją przeszłością nie można uciec i po pewnym czasie młody Wiking będzie musiał się zmierzyć z tajemniczą, obcą siłą, z którą łączą go więzy krwi. Ale czy prócz tego coś jeszcze?
Szukając informacji o „Tropicielu” spotkałam się z zabawnym określeniem fabuły : „Rambo w średniowieczu”. Nie przeczę, coś w tym jest. Ghost przemyka po lesie niczym… duch i po kolei eliminuje wrogów, których jest dużo więcej, są lepiej uzbrojeni i do tej pory nie napotkali żadnego oporu. Do tej pory, bo teraz czeka ich ostra jatka, mnóstwo pułapek i bohater, który miał sporo czasu, żeby nauczyć się sztuki władania mieczem. Tu mały zgrzyt, bo Ghost nauczył się tego sam, ćwicząc w skupieniu machanie orężem w leśnej głuszy. Tak, jest w filmie jeszcze kilka takich nieprawdopodobieństw, które nieco psują delektowanie się historią, ale można przymknąć na nie oko.
Nie wiem co takiego jest w tym dziele, ale pomimo braku jakichkolwiek niedomówień, historyjki prostej jak budowa cepa, superbohatera, który jak wyżej wymieniony Rambo kosi wroga wręcz hurtem, film mi się podobał i chętnie polecę go fanom nieskomplikowanej rozrywki, tworzonej z rozmachem i nie szczędząc funduszy.