W czasach, gdy prawie każdego dnia bombardowani jesteśmy informacjami o przesunięciu premier filmowych na rok 2021, Netflix nie pozwala swoim widzom choć na chwilę nudy. Pod koniec września swoją premierę na jednej z najpopularniejszych platform streamingowych, miała „Enola Holmes”. Mocno promowany jako hit oryginalny film Netflixa, oparty na popularnej serii książek Nancy Springer, to naprawdę świeża, dynamiczna dawka przygodowego kina.
Fabuła przedstawia się następująco. Enola Holmes nawet nie przypuszczała, że w dniu swoich szesnastych urodzin, obudzi się w nowej rzeczywistości. Jej ukochana matka zniknęła. Enola zrobi wszystko, żeby odkryć, co się z nią stało. A że jest odważną, inteligentną dziewczyną nie mamy ani przez chwilę wątpliwości, że odkrywanie zagadki będzie niezwykle ciekawą i ujmującą przygodą. Nawet, gdy na drodze do odkrycia prawdy stanie młody Lord Tewksbury, płatny zabójca Linthorn i jej sławni bracia… Sherlock i Mycroft, Enola nie podda się.
Zaczyna się witalnie i dynamicznie. A potem twórcy wcale nie zamierzają zwalniać tempa. Rwany, dynamiczny montaż, niezwykle szybkie tempo opowiadanej historii, napisy wkomponowane w kadry, brak czwartej ściany, główna bohaterka mówiąca do widza, muzyka nadająca tempo akcji nadają siły obrazowi. Ze względu na wyżej wymienione cechy formalne od samego początku film można pomylić z twórczością brytyjskiego reżysera Guya Ritchiego. Ritchie to król brytyjskiego kina gangsterskiego, który świetnie odnalazł się w kinie przygodowym nie z tej epoki właśnie dzięki postaci sławnego detektywa Sherlocka Holmesa. Nie da się zaprzeczyć, iż „Enola Holmes” jest całkowicie inspirowana jego autorskim stylem.
I choć to wszystko jest na naprawdę dobrym, rzemieślniczym poziomie, to dopiero Millie Bobby Brown, obsadzona w roli tytułowej, nadaje obrazowi charakteru. Naładowana pozytywną energią aktorka, znana i uwielbiana przede wszystkim za role Jedenastki w serialu „Stranger Things”, po prostu zachwyca na ekranie. Jej energia, świeżość i nienachalna nonszalancja sprawia, że postaci Enoli Holmes nie można nie lubić. Mówi o sobie „Jestem detektywką, łamaczką szyfrów i poszukiwaczką zagubionych dusz”. W „Enoli Holmes” bije młode, inteligentne, feministyczne serce, które również ma prawo to pierwszych miłosnych uniesień. Dlatego też Enola jest wiarygodna. Poprzez edukację została ukierunkowana przez matkę, ma swoje przekonania, odrzuca zdrętwiałe, brytyjskie obyczaje i konwenanse, ale jest też jednocześnie młodą dziewczyną, której serce otwarte jest na pierwsze zauroczenie. W tle partnerują Millie Bobby Brown uznane nazwiska: Sam Claflin, Henry Cavill i Helena Bonham Carter.
Pokrótce „Enola Homes” to świetne, lekkie kino przygodowe dla całej rodziny. Postać Enoli jest na tyle intrygująca, iż może stać się jedną z najciekawszych we współczesnej popkulturze. Polecam i czekam na więcej.