Amira (Juliette Binoche) wraz z synem jest zmuszona do opuszczenia swojej ojczyzny, w której pozostawia wszystko co kochała, w tym także swojego zmarłego męża. Miro jest rozgoryczonym, zbuntowanym młodzieńcem, który usilnie pakuje się w coraz to gorsze tarapaty. Wchodzi w koneksje ze swoją dalszą rodziną, która zajmuje się włamaniami i kradzieżami.
Rodzinna szajka dokonuje serii rabunków, dobrze prosperującej firmy budowlanej, którym szefem jest Will Francis (Jude Law). Will żyje w wolnym związku z Liv, z pochodzenia szwedką, oraz jej chorą córką Bea. Dla niego jest to trudny związek, gdyż tworzą one pewnego rodzaju krąg, do którego nikt nie ma wstępu. Will robi co w jego mocy, aby uratować swój związek i być dla Bea kimś więcej niż chłopakiem matki.
Żyjący na pograniczu i nie umiejący sobie poradzić z problemami postanawia, poświęcić się pracy. Nocami przesiaduje w samochodzie przed siedzibą firmy, w towarzystwie lokalnej prostytutki. Czeka na kolejne włamanie, gdyż to jedyny sposób schwytania rabusiów. Gdy w końcu jego wyczekiwania przynoszą efekt, podąża śladem jednego z przestępców, który prowadzi go do domu Amiry. Jest to swego rodzaju punkt zwrotny filmu, gdzie poprzez romans Willa i zdesperowanej matki, łączą się dwa wątki. Reszta filmu to kolejne zazębiające i dosyć zdumiewające efekty tej przelotnej miłości.
Co by nie mówić o tym filmie, to na pewno nic złego to nie będzie. Na początku może trochę nudny, jak każdy film mający jakieś głębsze przesłanie. Dla mnie był jak czekoladka z nadzieniem, która wraz z upływem czasu smakuje coraz lepiej. Nie jest to kino dla wszystkich, nie znajdziemy tu szybkiej akcji, komedii, czy świetnych efektów specjalnych. Znajdziemy za to dużo więcej. Mianowicie, świetnie napisany scenariusz, znakomitą obsadę i co najważniejsze perfekcyjną realizację.
Co do gry aktorskiej, to na początek powiedzmy coś o Jude Law. Jak zawsze, tak i w tym przypadku nie zawodzi swoich fanów, rola stanowczo nie należy do najłatwiejszych, facet w wolnym związku, żyjący z kobietą nie widzącą świata poza swoją córeczką, do tego kochanka i nieustanne rabunki w pracy, rola wprost wymarzona. Dosyć diametralna zmiana, po ostatnim hicie „Holiday”, miłej i przyjemnej komedii, ale jak widać Law radzi sobie w każdych warunkach.
Trzeba podkreślić świetną rolę Juliette Binoche, francuska grająca Bośniaczkę. Dla mnie coś pięknego, świetnie zagrany obcy akcent, piękne ciało, które ukazuje się nam w wielu scenach miłosnych, co jest raczej rzadkością u tej aktorki. Można powiedzieć czego nie robi się dla roli.
Na koniec muszę stwierdzić, że film bardziej przypadnie do gustu damskiej części widowni, choć i faceci znajdą tu coś dla siebie. Warto obejrzeć, kawał dobrego kina dla wymagających i szukających czegoś więcej niż tylko dobrej zabawy.